czwartek, 16 lutego 2012

Ktoś skarży się: nie umiem się modlić. Albo: teraz nie jestem wstanie się modlić. Uspokajam go: Nie martw się. Doprowadź do ostateczności tę umiejętność, niech się stanie niemożnością. św. Paweł używa określenia lekarskiego: "asheneia" (dosłownie "bez sił"). z którego wywodzi się "astenia", słowo oznaczające właśnie krańcowe wyczerpanie, bezsilność. Człowiek sam nie jest wstanie modlić się. Otóż wtedy właśnie "...Duch przychodzi z pomocą naszej słabości ("astheneia" ). Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami" (Rz 8,26). Jeżeli chodzi o modlitwę człowiek jest istotą, która nie wie. Nie wie, o co prosić. Nie wie, też jak prosić. I gdy doświadcza tej swojej "niewiedzy", Duch Święty wkracza, by nim kierować, oświecać, podpowiadać, podtrzymywać. Duch Święty stwarza modlitwę w sercu wierzącego. Modlitwa wtedy jest chrześcijańska, gdy wypływa i zostaje ukształtowana przez Ducha Bożego. św. Paweł stwierdza kategorycznie: "nikt...nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus" (1 Kor 12,3)[....] Człowiek wówczas odkrywa modlitwę, gdy uznaje swą niemożność modlenia się. Modlitwa jest nie tyle osiągnięciem, co raczej umożliwieniem Duchowi Świętemu modlenia się w nas, ludziach dotkniętych "astheneia". Jasne, modlę się. A jednak to już nie ja się modlę. To Duch modli się we mnie.

                                                                            Alessandro Pronzato "Rozważania na piasku"