piątek, 3 lutego 2012



Mk 6,30-34

Po swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco”. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

Apostołowie wrócili autentycznie szczęśliwi po udanej misji głoszenia słowa, uzdrawiania i przekazywania miłosierdzia Boga. Było to dla uczniów takie doswiadczenie jak dla młodego księdza pierwsze lata posługi kapłańskiej, wszystko dzieje się szybko, dynamicznie i charyzmatycznie skutecznie, człowiek chciałby od zaraz zbawić świat. A po czasie przychodzi czas na systematyczną  i może mniej spektakularną pracę...która wymaga pokory, cierpliwości i umierania w swoich ambicjach, kalkulacjach. Jezus widział że to przyjdzie na uczniów, dlatego nie tyle gasi ich entuzjazmu, ale zaprasza ich aby oddalili się na pustynię, aby wzmocnić duchowo siły, zatopić się w ciszy, wejść w kontemplację i modlitwę aby później z większą mocą, jeszcze skuteczniej przepowiadać obecność Boga.