wtorek, 7 lutego 2012

Świętość - przejrzystość Boga w świadomości człowieka




Pragnę zamieścić fragmenty rozważań wybitnego, choć mało znanego rumuńskiego teologa prawosławnego Dumitru Staniloae. Teksty są fragmentami zaczerpniętymi z książki "MODLITWA I ŚWIĘTOŚĆ".


W świętym człowieku Bóg objawia całą swoją transcendencję. Pojawia się on bowiem w świecie jako ktoś inny. Świętość jest misterium obecności Boga transcendentnego, który działa i promieniuje, jest misterium świetlistym i przemieniającym. Świetość nie jest atrybutem bezosobowej rzeczywistości wtłoczonej w naturę, gdyz byt nieosobowy nie posiada głębi misterium. Świętość należy do porzadku misterium i dlatego też nie może być przypisana nikomu innemu, jak tylko Bogu, i to jako Osobie transcendentnej. Bóg, jednak, jako Osoba o przepastnej głębi, udziela się w swojej transcendencji.Stąd także wynika paradoksalny charakter Jego świętości: jest ona transcendentna, a zarazem udzielająca się, i właśnie jako taka się objawia.
Ponieważ świętość jest przymiotem Osoby transcendentnej- Boga, a więc stanowi misterium, w jej obliczu zostajemy sparaliżowani bojaźnią i ogarnięci wstydem. Świętość jest objawieniem świadomości, odsłaniającym naszą przewrotność. Świętość jest pełnym uroku promieniowaniem Tego, który żyje w transcendencji i nam się objawia, by wznieść nas do sfery. Zostajemy niejako poruszeni do porzucenia naszego trwania w grzechu, zarazem trwamy w nim, gdyż owo promieniowanie czyni naszą osobę jeszcze bardziej wrażliwą i świadomą swej grzeszności. Objawiająca się świętość Boga zalewa naszą świadomość, czyni byt nas przewyższający, transcendentny, co w konsekwencji rodzi w nas pragnienie oczyszczenia i wzrostu. Pokora i pragnienie oczyszczenia, rozbudzone tą drogą, są prawdziwą świadomością samego siebie. Nasza świadomość w obliczu świętości staje się precyzyjna w stopniu najwyższym, i to, co nie może być pojete przez nas samych, staje się znane dzięki objawieniu się nam owej "świadomości wyższej". Święty Symeon Nowy Teolog mówi: "Kiedy dusza zostaje w taki sposób dotknięta i jej umysł zanurza się, wskutek działania łaski Ducha, sięgając dna upokorzenia się Boga w Chrystusie, zaczyna ona od tej chwili ignorować świat zewnętrzny i to, co jest na świecie, i spoglądając jedynie w samą siebie. Trwając w tej medytacji tak, że stan ów staje się przyzwyczajeniem, dusza przestaje widzieć cokolwiek innego niż siebie samą w swej marności i poniżeniu, i jest przekonana, że nie ma stworzenia bardziej niegodnego niż ona".
Dzieki światłu Bożemu intuicja człowieka co do jego niegodności oraz precyzja poznania, paradoksalnie - jednoczą się w obliczu chwały Boga, chwały świadomości wyższej, która rozbudza naszą świadomość. Jedynie świadomość wyższego rzędu jest w stanie rozbudzić inną świadomość, jedynie światło Boże jest w stanie podnieśc świadomość człowieka na poziom wyższy, gdyż wszystko inne utwierdza go w przekonaniu o własnej znikomości. Natura bezosobowa nie wzbudza wstydu i nie wysubtelnia świadomości. To prawdziwie najjaśniejszy ogień samego Boga, który jest świadomością, to on nas spala, gdyż objawia się Jego świętość. Udzielając się nam, zarazem domaga się On tego, byśmy sami byli święci, jak On. Przeniknięty świętością samego Boga jako najwyższej świadomości, człowiek staje się krzewem gorejącym albo też stając przed człowiekiem świętym, ma wrażenie, ze stoi wobec gorejącego krzewu. Wstyd i przerażenie, które odczuwa w obliczu świętości, przekraczają wszelki wstyd i przerażenie, które mógłby wywołać sam tylko człowiek.Należą one zupełnie do innego porządku, gdyż Boża rzeczywistość najwyższej swiadomości, która emanuje z osoby świętej budzi i wyrywa nas niejako z nas samych, niczym najwyższa instancja, która osądza nas jako grzeszników [...].
Owa doskonała czystość Boga budzi w nas poczucie wstydu. Zarazem jednak nas pociąga. Nie wywołuje jedynie strachu, lecz i radość, gdyż dotykając bezpośrednio naszej istoty, odsłania- o naszej grzeszności także i to, co w nas jest dobre. To ona wzbudza w nas pragnienie oczyszczenia z grzechu, by móc znajdować przyjemnośc w poznaniu Boga. Czujemy się wtedy szczęśliwi, gdyż Bóg, Święty dał nam możliwość oczyszczenia i porzucenia zła tkwiącego w nas. W ten sposób możemy porzucić senne marzenia i zwrócić się ku prawdzie żywej egzystencji, zaczerpnąć ze źródła wszelkiego istnienia, sięgnąć samego Boga, który płonie w swojej miłości. Czujemy się wtedy szczęśliwi, gdyż Bóg, Święty, ostatecznie nas nie odrzucił, lecz wzbudził w nas pragnienie oczyszczenia. Czujemy się świętymi także dlatego, że zostaliśmy pozbawieni nieświadomie dźwiganego ciężaru i uwolnieni od przeszkody stojącej na drodze ku pełni życia. Czujemy się w końcu szczęśliwi, mając świadomość, że nie odgrywamy dłużej jakiejś nieautentycznej roli, która wiedzie do stanu własnej nieświadomości i pozbawia nas odwagi bycia, tym, kim jesteśmy, z obawy, że odsłoni się zło tkwiące w nas.
W ten sposób nasze istnienie zostaje wyzwolone, by móc żeglować ku życiu prawdziwemu, ku prawdziwym relacjom. Ci, którzy świadomi, że Bóg im przebaczył, i wolni są od grzechu, stają w prawdziwej wolności wobec Boga i innych. Są w pełni otwarci i wolni. Nie ma w nich lęków. Są pełni prostoty, niczym niewinne dzieci, których nie dotknął grzech. Jest w nich szczerość pełna niezwykłego zawierzenia Bogu i ludziom. Porzucili samych siebie, oddając się Bogu i innym. Postępują tak, że zarówno Bóg, jak i ludzie otwierają przed nimi drzwi. Święty oddala od nas wątpliwości sprawiające, że człowiek zamyka się w sobie samym. Niewinna uchwałość czystości i zawierzenia są środkami, dzięki którym żyje on w nieustannej jedności z sobą. Człowiek święty osiąga stan odpocznienia w Bogu i w innych, jak Bóg i inni znjadują odpocznienie w nim. Kościół wschodni śpiewa: "Bo Ty jesteś Święty, Boże nasz, i w świętych znajdujesz odpocznienie". Owo odpocznie [...] wskazuje ono na to, że Bóg znajduje upodobanie w ludziach świętych, tak samo jak święci są w pełni szczęśliwi spoczywając w Bogu. Świadomość bowiem jest szczęśliwa tylko w innej świadomości przepełnionej milością innej osoby. Jest to szczyt wzajemnego zamieszkiwania.
Ojcowie widzieli ludzką świętość w tym, że człowiek, jako podobny do Boga, jest zdolny do nieustannego wzrostu przez oczyszczenie z wad i rozwijanie cnót, co znajduje swój kres w miłości bez granic. Oznacza to także, że świadomość ludzka, oświetlona światłem świadomości Boskiej, zostaje pogłębiona. Według Ojców cnoty są ludzkimi formami atrybutów Boga, to znaczy są nieustannie pogłębiającym się odbiciem Jego światła i Jego świadomości w świadomości człowieka. Nade wszystko bowiem dzięki cnotom Bóg staje się człowiekiem w człowieku, by z kolei zwrócić człowieka Bogu. Oznacza to, że wraz z postępem w cnotach wzrasta także świadomość człowieka. Cnoty są skrzydłami, na których człowiek wzlatuje wciąż wyżej i wyżej ku światłu Boga, pogłębiając jednocześnie swą świadomość. Nigdy jednak w Bogu się nie zatraca. Posiada on możliwość i odczuwa potrzebę wzlatywania ciągle wyżej, by otrzymać jeszcze więcej Bożych darów i by wzrastać w poznaniu Boga.
Świętość jest odsłonięciem się Boga i Jego świadomości w duchu człowieka i odsłonięciem się ducha człowieka, przepełnionego światłem Ducha Świętego, ktory znajduje swoje odbicie w jego ciele i który promieniuje wokoło.