środa, 15 lutego 2012

widzenie

Fragment książki "Odwaga modlitwy" bp. Antoniego Blooma.

Chrystus mówi o potrzebie jasnego widzenia, które musimy uzyskać, by postrzegać rzeczy takie, jakie naprawdę są. Jeżeli coś jest nie w porządku z naszym wzrokiem, nasze spojrzenie rzuca cień na rzeczywistość lub projektuje na nią wytworzone w wyobraźni, zniekształcone formy. Ale bystry wzrok to jeszcze nie wszystko. Musimy wybrać odpowiedni punkt widzenia, ustalić stosowny dystans, by móc objąć całość przedmiotu. Czyż nie są to istotne warunki do oglądania dzieła sztuki? Obraz lub rzeźba wymagają patrzenia z określonej odległości - ani zbyt blisko, ani zbyt daleko. Zawsze istnieje najlepszy punkt widzenia z którego ogląda się całość, nie będąc przytłoczonym nadmiarem szczegółów. To samo odnosi się do stosunków międzyludzkich. Musimy znaleźć właściwy dystans- nie co do czasu i przestrzeni, ale wewnętrznej wolności, która akceptuje więzy, ale nie kajdany Pewien przykład z cytowanej przeze mnie ksiażki Charlesa Williamsa wyjaśni to może lepiej niz długie wywody. Autor przedstawia przeżycia dziewczyny, która zgineła w katastrofie lotniczej. Dusza jej, uwolniona z ciała, odkrywa nowy świat, którego poprzednio nigdy nie widziała, a który teraz staje się jedynie rzeczywisty. Nie potrafi już postrzegać oczyma duszy świata poprzednio widzianego. W pewnej chwili zauważa, że unosi się na Tamizą. Niegdyś widziała ją jako plugawy kanał brudnej wody, londyńską kloakę. Ateraz, uwolniona od ciała, nie patrzac już na rzeczy pod kątem ich stosunku do siebie, widzi Tamizę po raz pierwszy. Odkrywa ją jako fakt- wielką rzekę płynącą przez wielkie miasto. Jej wody mętne i brudne niosą do morza londyńskie odpadki. Ale to jej prawdziwa rola- tak być powinno. Kiedy to dostrzegła, tak jak jest, i zaakceptowała bez uczuciowej niechęci i fizycznej odrazy, bo przecież pozbywszy się ciała nie mogła się już ani wykąpać w rzece, ani jej pić, wówczas dostrzegła, czym sa naprwdę wody Tamizy. I w tym spojrzeniu stawały się one coraz mniej mętne, coraz przezroczystsze. Na koniec zalśniły taką przejrzystością, że w ich rozjaśnionej głębi dojrzała srebrzysty nurt pierwotnego żywiołu, który stworzył Bóg. A w sercu tych wód, w ich pierwocinach, dostrzegła jeszcze bardziej lśniący, krystalicznie czysty żywioł tej cudownej wody, którą Chrystus ofiarował kobiecie samarytańskiej. Opuściwszy martwe ciało dziewczyna stała się zdolna widzieć rzeczy, na które odtąd była ślepa. Głęboka prawda tej historii dotyczy także nas. Skoro tylko oderwiemy się od siebie i uzyskamy wewnętrzną wolność, osiągniemy stan, który ojcowie greccy zwali "apathe"- beznamiętnością i staniemy się zdolni do coraz jasniejszego widzenia rzeczywistości, a także postrzegania blasku Bozej obecności, nawet w tym mrocznym i udręczonym świecie. Dojrzymy działającą wszędzie łaskę, obecną we wszystkich rzeczach.