piątek, 27 kwietnia 2012

"Życie Twoich wiernych zmienia się ale się nie kończy". Jest mi smutno wczoraj odszedł do wieczności mój Ojciec, chyba nie byłem jeszcze przygotowany na takie wydarzenie, taka wiadomość...wszystko tak nagle. Chciałem Mu zadać tak wiele pytań, powiedzieć że Go bardzo kocham, dorosłym mężczyznom zawsze trudno jest mówić o uczuciach. Dwa dni temu telefonowałem do Niego miał słaby głos, odszedł cicho, zasnął pełnym łaski i błogosławionym snem. Był człowiekiem skromnym, wrażliwym, umiał zobaczyć każdego człowieka. Wiara w Boga była sensem Jego życia. Pisał wiersze które były oddechem Jego duszy, tęsknotą za pięknem, dobrem...miłością. Niech sam przemówi:

Wciąż przywołuje w snach i marzeniach
Choć w strzępach jaźni, co mi zostały
Krasę tej ziemi (ukochana Wileńszczyzna), skrytą w wspomnieniach

Gdzie każdy kamien, zda się tam mówić
i o polskości tam byłej woła
Jakże mi ziemi tej tam, nie lubić
Gdzie i znajome dzwony kościoła

Gdzie ma parafia, com chrzest w niej przyjął
w kościele co to w krąg wszystkich święci
cześć odbierają, a tuż- Maryja
ta Ostrobramska co blaskiem świeci

Cudowna Pani- której to postać
cała jest w złotych promieniach słońca
której miłości, darmo nam sprostać
co milosierdzie ma wprost bez końca

Kochany Tato do zobaczenia w Raju !
"Wczoraj byłem Chryste z Tobą pogrzebany, a dzisiaj powstającym, wczoraj z Tobą na Krzyżu, a dzisiaj, o Zbawco, uwielbij mnie z sobą w Twoim świętym królestwie."

czwartek, 26 kwietnia 2012


J 6,44-51

Jezus powiedział do ludu:

„Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: «Oni wszyscy będą uczniami Boga».

Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.

Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi spożywali mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. 
 
"Zresztą Pan Jezus zapewnił nas, że przyjmujemy Jego Ciało i Krew. Czyż powinniśmy wątpić w wiarygodność tego świadectwa ? Jest to wprawdzie rzecz wielka i godna czci, że dla Żydów spadła manna z nieba. Oceń jednak, co jest większe- manna z nieba czy Ciało Chrystusa ? I to Ciało Chrystusa Stwórcy nieba. A zresztą ci, którzy spożywali mannę, umarli, ale kto będzie spożywał Ciało Chrystusa, dostąpi odpuszczenia grzechów "i nie umrze na wieki"(J 11,26). Nie mówisz daremnie "Amen", wyznając już w duchu, że przyjmujesz Ciało Chrystusa. Gdy więc podchodzisz, kapłan mówi do ciebie: "Ciało Chrystusa", a ty odpowiadasz: "Amen", to znaczy: "Zaprawdę". Co język wyznaje, niech serce zachowa ! Pamiętaj jednak, że to sakrament zapowiedziany przez poprzedzającą figurę. A teraz poznaj z kolei wielkosć tego sakramentu. Chrystus powiedział: "Ilekroć będziecie to czynić, tylekroć będziecie sprawować moją pamiątkę, dopóki nie przyjdę po raz wtóry."
Fragment katechezy św. Ambrożego z Mediolanu O SAKRAMENTACH


środa, 25 kwietnia 2012

Mk 16,15-20

Jezus ukazawszy się Jedenastu rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.

Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”.

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.

Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.
"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię..." jakże ciągle aktualne stają się słowa Chrystusa, to wezwanie do podjęcia przygody wiary, to wejście na drogę której przemierzanie wiąże  się z trudem niesienia Ewangelii tam gdzie już się przestło słuchać kogokolwiek i czegokolwiek. Człowiek wiary to posłaniec, który jeśli będzie taka potrzeba chwili to w imię prawdy, będzie brał węże do ręki, czy doświadczał na sobie cierpienia świata z którego będzie się próbowało manifestować kłamstwo i śmierć. To misja wojownika każdego chrześcijanina który przywdzieje zbroję cnót i miłości, aby szturmować świat i wytyczać drogę do nieba wiodącą. "Być wędrowcem którego prowadzi miłość i wiara, wola i Duch Boży; niosąc ludziom radosną nowinę o Synu Czlowieczym. I dopóki trwa świat- szlak apostolski nie będzie miał końca." 

wtorek, 24 kwietnia 2012


J 6,30-35

W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa:

„Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z nieba»”.

Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.

Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.

Odpowiedział im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.


 "Oto Baranek jest wywyższony, obdarza pokojem, jest połamany, ale niepodzielony, i da wreszcie życie tym, którzy przyjdą Go spożywać [...] W wydarzeniu Komunii moc daru i moc przyjmowania tworzą jedno. Stajemy się Tym, kogo przyjeliśmy i w kogo Duch nas przemienił. Owocem Eucharystii, ku któremu zmierza cała potęga wody życia, jest Komunia Trójcy Świętej - koinonia. Przeżywanie Boskiej agape w prawdzie naszego doczesnego ciała bedzie synergią miłości, która wyda owoc w liturgii w życiu. W tym posiłku Królestwa dar jest wzajemny i całkowity. Odwolując sie do kategorii osobowych, należę już nie do siebie, ale do Niego, który mnie umiłował i wydał siebie samego za mnie; tym co jest moje, jest On. [...] Nalezymy już do Niego, a On należy do Ojca; będziemy żyć przez Niego, tak jak On żyje przez Ojca. Adamie gdzie jesteś ? ten głód Boga żywego, szukajacego człowieka w pierwszym raju zaspokaja Komunia. Adam, człowiek lęku, zostaje w końcu odnaleziony, a Jezus, nowy Adam, wydobywa go, stawiając wobec doskonałej miłości, która usuwa wszelki lęk...Komunia jest antycypacją naszego zmartwychwstania."

o.Jean Corbon LITURGIA ŹRÓDŁO WODY ŻYCIA


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

J 12,24-26

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.

Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
Kościół w liturgii obchodzi dziś uroczystość św. Wojciecha patrona Polski i pierwszego męczennika. Jest On ewangelicznym ziarnem które przynosi owoc, ponieważ krew męczennika jest źródłem siły i duchowej płodności dla nowych chrześcijan. Wojciech mając 27 lat został biskupem Pragi. Był prawdziwym pasterzem troszczącym się o powierzoną sobie owczarnię. Przyjaciel i pokorny opiekun tych najmniejszych, pogardzanych i opuszczonych. To nie tylko sielankowy portret średniowiecznego biskupa, ale autentyczna sylwetka człowieka zakochanego w Bogu i drugim człowieku. Bardzo szybko został misjonarzem na Węgrzech i Polsce. Książe Bolesław Chrobry pomógł mu przygotować misyjną wyprawę do pogańskich Prus. Tam Wojciech rozlal swoją krew, ponosząc śmierć męczeńską 23 kwietnia 997 roku. Chrobry wykupił jego ciało i pochował ze wszystkimi honorami. Papież Sylwester V umieścił go w gronie świętych męczenników Kościoła i utworzył w Gnieźnie pierwszą metropolię, organizując tym samym życie młodej wspólnoty wierzących na terytorium Polski. Warto powracać do historii, rozpamiętując wielkich świadków wiary, fundamenty na których budowała sie cywilizacja europejska i tożsamość narodowa. Dziś potrzeba takich mocnych świadków, ludzi którzy będą potrafili się przebić przez krzyk ludzi który  chcą wydzierać Boga z serc innych. Boże ,Ty umocniłeś nasz naród w wyznawaniu Twego imienia przez nauczanie i chwalebne męczeństwo świętego Wojciecha, biskupa; spraw prosimy, aby ten, który na ziemi głosił naszym przodkom wiarę, wstawiał się za nami w niebie.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Ikona opowieść o Zmartwychwstałym



Obrazy Zmartwychwstania

Święto Zmartwychwstania Chrystusa, Wielkanoc, nie mieści się w cyklu dwunastu głównych świąt Kościoła prawosławnego. Jak mówi św. Grzegorz Teolog: „Jest to dla nas święto świąt, uroczystość uroczystości; przewyższa wszystkie inne święta, tak jak słońce przewyższa swym blaskiem gwiazdy; i jest to prawdą nie tylko w odniesieniu do ludzkich i ziemskich świąt, lecz również do tych, które odnoszą się do Chrystusa i obchodzonych dla Chrystusa”1. To największe ze wszystkich świąt Cerkwi wyodrębnione jest spośród innych świąt jako największa manifestacja wszechmocy Chrystusa, potwierdzenie wiary i znak naszego własnego zmartwychwstania. „Jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza", mówi Apostoł Paweł (1 Kor 15,17).

Chrześcijańska ikonografia zna kilka przedstawień Zmartwychwstania Chrystusa. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa używała starotestamentowego praobrazu tego wydarzenia, mianowicie wyjście Proroka Jonasza z wieloryba2. Jednakże już w bardzo wczesnym okresie pojawia się też i historyczne, wynikające z ewangelicznego przekazu, przedstawienie Zmartwychwstania Chrystusa - anioł ukazujący się kobietom niosącym wonności do grobu. Według pewnych i potwierdzonych danych, istniało ono już w III wieku (świątynia w Dura Europos, 232 r.)3. Następnym w chronologicznej kolejności typem ikonograficznym Zmartwychwstania Chrystusa jest Zstąpienie do Otchłani. Najwcześniejsze ze znanych przedstawień tego rodzaju pochodzi z VI w. i znajduje się na jednej z kolumn cyborium katedry św. Marka w Wenecji. Obydwie kompozycje używane są w Kościele prawosławnym jako ikony święta Paschy. W tradycyjnej ikonografii prawosławnej rzeczywisty moment Zmartwychwstania Chrystusa nie był przedstawiany. W odróżnieniu do przekazu o wskrzeszeniu Łazarza, zarówno Ewangelie, jak i Tradycja Kościoła prawosławnego nie mówią o tym jak Chrystus powstał z martwych i zachowują milczenie o tej chwili. Ikona również jej nie ukazuje.4

To milczenie dobitnie wyraża różnicę pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami. Wskrzeszenie Łazarza było cudem, który mógł być zauważony przez wszystkich, podczas gdy Zmartwychwstanie Chrystusa było niedostępne dla żadnej percepcji. W szóstej pieśni paschalnego kanonu Kościół prawosławny przeprowadza paralelę pomiędzy Zmartwychwstaniem Chrystusa i Jego Narodzeniem. „Zachowując nienaruszonymi pieczęcie, powstałeś z grobu, a w Narodzeniu Swym nienaruszonym pozostawiając łono niepokalanej Dziewicy, otwarłeś nam, O Chryste, wrota Raju”. Tak jak Jego narodziny z Dziewicy, Zmartwychwstanie Chrystusa jest wysławiane tutaj jako niewysłowione, niedostępne żadnemu dociekaniu misterium. „Nie tylko kamień nie został odsunięty od wejścia do grobu, ale i pieczęcie na nim pozostały nienaruszone, gdy Chrystus powstał i życie zajaśniało z grobu póki jeszcze grób był zapieczętowany. Zmartwychwstały Chrystus wyszedł z grobu dokładnie tak, jak przyszedł do Apostołów gdy drzwi były zamknięte, i nikt ich nie otworzył; wyszedł z grobu bez żadnych zewnętrznych oznak zauważalnych dla przechodnia”.5 Powodem braku ikon samego Zmartwychwstania jest niezgłębiony dla ludzkiego umysłu charakter tego wydarzenia i, w konsekwencji, niemożliwość jego przedstawienia. To właśnie dlatego w prawosławnej ikonografii są, jak już wspomniano, dwa zgodne ze znaczeniem tego wydarzenia i uzupełniające się nawzajem wyobrażenia. Jedno z nich jest typowo symbolicznym przedstawieniem i opisuje moment poprzedzający Zmartwychwstanie Chrystusa w ciele. Drugie zaś - moment po Zmartwychwstaniu ciała Zbawiciela, znaną z historii wizytę niewiast niosących wonności do grobu Chrystusa.

Zstąpienie do Otchłani



W nauczaniu Cerkwi, Zejście do Otchłani jest nierozerwalnie związane ze Zbawieniem. Skoro Adam umarł, poniżenie Zbawiciela, który przyjął jego naturę, musiało sięgnąć tej samej głębi, do której zstąpił Adam. Innymi słowy, zejście do piekieł obrazuje kres poniżenia Chrystusa i jednocześnie początek Jego chwały. Choć Ewangeliści nie wspominają o tym tajemniczym wydarzeniu, Apostoł Piotr mówi o nim zarówno w natchnionych przez Boga słowach wypowiedzianych w dzień Pięćdziesiątnicy (Zesłania Ducha Świętego) (Dzieje 2,14-39), jak i w trzecim rozdziale swego listu apostolskiego: „Poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu” (1 Piotra 3,19). Zwycięstwo Chrystusa nad piekłem oraz uwolnienie Adama i sprawiedliwych Starego Testamentu są tematem wiodącym nabożeństwa Wielkiej Soboty; przewija się on przez wszystkie Paschalne nabożeństwa i jest nierozłączny z gloryfikacją Zmartwychwstania Chrystusa w ciele. Temat ten niejako przeplata się z tematem Zmartwychwstania. „Zstąpiłeś w otchłań ziemi i skruszyłeś wieczne wrota, które niewoliły więzionych, i po trzech dniach, jak Jonasz z wieloryba, powstałeś, O Chryste, z grobu”.

Nawiązując do tekstów liturgicznych, ikona Zejścia do Piekieł wyraża duchową, transcendentną rzeczywistość Zmartwychwstania - zstąpienie duszy naszego Pana do piekieł - jak również objawia cel i rezultaty tego zstąpienia. Zgodnie ze znaczeniem tego wydarzenia, ikona przedstawia głębię ziemi, piekło, ukazane jako rozwarta czeluść czarnej otchłani. Centrum ikony to wyraźnie wyróżniający się postawą i kolorami Zbawiciel. Św. Jan Damasceński, autor kanonu święta Paschy, mówi: „Mimo że Chrystus umarł jako człowiek i Jego święta dusza opuściła Jego nieskalane ciało, Jego Boskość pozostała nieodłączną im obu - mam na myśli zarówno duszę, jak i ciało”6. Chrystus pojawia się w otchłani nie jako jeniec, lecz jako Zdobywca, Wyzwoliciel tych, którzy byli tam uwięzieni; nie jako niewolnik, ale jako Władca życia. Na ikonie ukazany jest w promieniejącej aureoli, symbolu chwały, przedstawianej zwykle w różnych odcieniach błękitu, rozjaśnionej rozsianymi na jej zewnętrznej warstwie gwiazdami i wychodzącymi z Niego świetlistymi promieniami. Jego szaty to już nie te, w których przedstawiany był czasie posługi na ziemi. Są złoto-żółtego koloru, rozświetlone przez tryskające z nich złote promienie (assiste). Ciemność piekieł wypełniona jest światłem tych Boskich promieni chwały Tego, który zstąpił tam będąc Bogoczłowiekiem. Jest to światło nachodzącego już Zmartwychwstania, są to promyki brzasku nadchodzącej Paschy. Zbawiciel stąpa po wyważonych przez Siebie, dwu skrzydłach wrót piekieł. Na wielu ikonach, poniżej tych wrót, w ciemnej otchłani, ukazana jest odrażająca, zdeprymowana postać księcia ciemności - Szatan. W późniejszych ikonach pojawiają się tu szereg różnych detali: oznaki zniszczenia mocy piekieł - rozerwane okowy, którymi aniołowie krępują teraz Szatana, klucze, gwoździe i tym podobne. Zgodnie ze słowami Apostoła Piotra, w Swej lewej dłoni Chrystus trzyma zwój - symbol głoszenia Zmartwychwstania w piekle. Zdarza się, iż zamiast ze zwojem, Chrystus przedstawiany jest z krzyżem, który nie jest już haniebnym narzędziem kary a stał się symbolem zwycięstwa nad śmiercią. Rozerwawszy Swą wszechmocą okowy piekieł, prawą dłonią Chrystus wyprowadza z grobu Adama a w ślad za Adamem, z dłońmi złożonymi w modlitewnym geście, powstaje Ewa; uwalnia duszę Adama i wraz z nią dusze wszystkich oczekujących z wiarą na Jego przyjście. To właśnie dlatego po lewej i po prawej stronie ukazane są dwie grupy świętych Starego Testamentu z prorokami na czele. Po lewej stronie widzimy króla Dawida i króla Salomona w ich królewskich szatach i koronach, a tuż za nimi Jana Poprzednika (cs Predtiecza); po prawej zaś Mojżesza z tablicami Zakonu w dłoni. Widząc zstępującego do piekieł Zbawiciela, natychmiast rozpoznają Go i ukazują innym Tego, o którym prorokowali i Którego przyjście przepowiedzieli.7

Zejście do piekieł było ostatnim krokiem Chrystusa uczynionym na drodze Jego poniżenia. Poprzez sam fakt "zstąpienia to otchłani ziemi" otworzył nam dostęp do nieba. Uwalniając starego Adama i wraz z nim całą ludzkość z niewoli tego, który jest wcieleniem grzechu, położył podwaliny nowego życia dla tych, którzy zjednoczyli się z Chrystusem w odrodzony na nowo rodzaj ludzki. Tak więc duchowe wskrzeszenie Adama przedstawione jest na ikonie Zejścia do Otchłani jako symbol nadchodzącego zmartwychwstania ciał, którego pierwociną było Zmartwychwstanie Chrystusa. Dlatego też, mimo że ikona ta wyraża znaczenie wydarzenia, które celebrujemy w Wielką Sobotę i w tenże dzień wprowadzana jest do nabożeństwa, nazywana jest i jest ikoną Zmartwychwstania, jako prefiguracja (praobraz) zbliżającego się święta Zmartwychwstania Chrystusa i przez to przyszłego wskrzeszenia umarłych.

Leonid Uspienski
The Meaning of Icons (Znaczenie ikon), St. Vladimir's Seminary Press, Crestwood, New York 1989, s 185-188 Tekst artykułu zaczerpnięty ze strony: Cerkiew pl.

Łk 24,35-48

Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.

A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam”.

Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: „Macie tu coś do jedzenia?” Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich.

Potem rzekł do nich: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”. Wtedy oświecił ich umysł, aby rozumieli Pisma.

I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego”.


Sprawowanie Eucharystii



Tylko ten może brać udział w Eucharystii, kto wierzy, że prawdą jest, czego uczymy, kto także został zanurzony w wodzie odradzającej i przynoszącej odpuszczenie grzechów, i żyje tak, jak nauczał Chrystus.

Albowiem nie przyjmujemy tego pokarmu jak zwykły chleb albo zwykły napój. Lecz jak za sprawą Słowa Bożego nasz Zbawiciel Jezus Chrystus stał się człowiekiem i przybrał ciało i krew dla naszego zbawienia, tak pokarm, który stał się Eucharystią przez modlitwę zawierającą Jego własne słowa, dzięki przemianie odżywia nasze ciało i krew naszą. Przekazano zaś nam w pouczeniu, że ów pokarm jest właśnie Ciałem i Krwią wcielonego Jezusa.

Apostołowie w napisanych przez siebie pamiętnikach, czyli Ewangeliach, podali nam, że takie przykazanie otrzymali od Jezusa, który wziął chleb, dzięki składał i rzekł: "To czyńcie na moją pamiątkę. To jest Ciało moje". Podobnie też wziął kielich, dzięki składał i rzekł: "To jest Krew moja". I rozdawał tylko im samym. Odtąd więc czynimy to samo na Jego pamiątkę, a zamożniejsi spośród nas wspierają tych wszystkich, którzy cierpią niedostatek, i tak zawsze stanowimy jedno. I przy każdej ofierze wielbimy Stwórcę wszechrzeczy przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i przez Ducha Świętego.

A w dniu zwanym Dniem Słońca zbieramy się wszyscy razem w jednym miejscu, czy to z miast, czy też ze wsi, i czyta się wtedy pamiętniki apostolskie albo Pisma prorockie tak długo, jak na to czas pozwala.

Gdy zaś lektor skończy czytać, ten, który przewodniczy, upomina nas i zachęca do wprowadzenia w życie tych przepięknych pouczeń.

Następnie powstajemy z naszych miejsc i modlimy się; po czym, jak to już powiedziano, gdy przestajemy się modlić, przynoszą chleb oraz wino i wodę, a ten, który przewodniczy, zanosi modlitwy dziękczynne, ile tylko może, a lud odpowiada "Amen". Wreszcie wszystkim obecnym rozdaje się i rozdziela to, co się stało Eucharystią, nieobecnym zaś rozsyła się ją przez diakonów.

Ci, którym się dobrze powodzi, dają dobrowolnie ze swego, co tylko chcą, a wszystko, co się zbierze, składa się na ręce przewodniczącego. On zaś przychodzi z pomocą sierotom, wdowom i chorym, i tym wszystkim, którzy dla jakiejkolwiek przyczyny cierpią niedostatek, a także więźniom i przybyszom z dalekich stron; jednym słowem, śpieszy on z pomocą wszystkim potrzebującym.

Dlatego zaś zbieramy się w Dniu Słońca, bo w tym pierwszym dniu Bóg przemienił ciemności i materię i stworzył świat. W tym też dniu zmartwychwstał nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus. W przeddzień bowiem dnia Saturna, został On ukrzyżowany, a nazajutrz po owym dniu, czyli właśnie w Dniu Słońca, objawił się Apostołom i uczniom oraz pouczył ich o tym wszystkim, co właśnie przedstawiliśmy Wam tutaj do rozważenia.



Z I Apologii chrześcijan św. Justyna Męczennika








sobota, 21 kwietnia 2012

J 6,16-21

Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Ka-farnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru.

Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.
 



 

piątek, 20 kwietnia 2012

J 6,1-15

Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali.

Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.

Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”.

Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?”

Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.

Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.

A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat”. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę. 

Apostołów musiał  ogarnąć stres i przerażenie kiedy zobaczyli tak wielkie tłumy, i Mistrz oczekiwał od nich że jakoś  sobie poradzą z wyżywieniem tak wielkiej ilości ludzi. Ktoś może być złośliwy i powie co, to włąściwie apostołów obchodzić powinno czy któś jest głodny czy nie. Wybierając się na taka wyprawę i zakładając iż, to pochłonie czas, każdy powinien się zaopatrzyć na drogę w prowiant. Pan jednak był odmiennego zdania: Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Najpierw karmił tłum chlebem swego Słowa, które ma moc przemiany serca "sakrament słuchu". A teraz pragnie zaspokajać głód pięciu tysięcy chlebem materialnym. Często nam umyka z tej Ewangelii wyjątkowa postać chłopca, który jest szczęśliwym posiadaczem pięciu chlebów i dwóch ryb. Jakby posłaniec z nieba, który przynosi pokarm aby wyratować uczniów z opresji. Dziecko staje się narzędziem dobra, caritas - miłości czynu, daru otwartych dłoni które posiadają umiejętność dzielenia się z innymi. Ktoś kiedyś pięknie powiedział że "miarą miłości jest miłość bez granic". W postawie tego chłopca to taka praktyczna i wrażliwa miłość. "Gest Jezusa biorącego pięć jęczmiennych chlebów i dwie ryby, które ma w swoim zawinątku pewien chłopiec, i rozdającego je ludziom, miałby wywołać taki łańcuch hojności, że zebrane pożywienie przekroczyło nawet potrzeby ludu." To, nie tylko piknik na świeżym powietrzu dzięki boskiej interwencji Jezusa, ale gest który odsyła nas do czegoś więcej, do Eucharystii- Chleba Życia, którym posilamy się każdego dnia. "Ryba" to Chrysus, z Nim jesteśmy na mocy chrztu zanurzeni w wodzie życia, strumieniu który nas prowadzi ku pełni szczęścia. św. Ambroży w katechezach do tych którzy przyjeli chrzest pisał: "W momencie chrztu staliśmy się rybą i teraz mamy żyć jak ona- chrzest ma być dla nas przestrzenią życia tak, jak woda dla ryby. Kiedy zaś zaczynamy w życiu tracić oddech, musimy ponownie zanurzyć się w łasce chrztu..."

Chleb niebiański dał nam Pan na życie wieczne
Wzieliśmy i jedliśmy chleb błogosławiony, Ciało Pan i Krew drogocenną,
Chleb przemienił Pan Kielich zbawczy, Napój orzeźwiający
Dziś spożywaliśmy Chleb Aniołów
Dziś oglądaliśmy chwałę Pana Jezusa Chrystusa,
Dziś wychwalaliśmy Węgiel żarzący się na ołtarzu,
w cieniu którego śpiewają Serafiny



 

 

czwartek, 19 kwietnia 2012

J 3,31-36

Jezus powiedział do Nikodema:

„Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny.

Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela mu Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży”. 

Któż inny jest jak Ty, 
O Panie - Wielki, który stał się małym,
Czujny, który spał,
Czysty, który został ochrzczony, Żywy, który umarł,
Król, który sam się poniżył, aby wszystkim zapewnić cześć.
Błogosławiona jest Twa pamięć !
Słusznym jest by człowiek uznawał Twoją boskość,
Słusznym jest, by niebiańskie istoty Twoje człowieczeństwo czciły.
Istoty niebiańskie zadziwione były widząc, jak mały się stałeś,
A ziemskie widząc, jak wywyższonym.

św. Efrem Syryjczyk 

wtorek, 17 kwietnia 2012


J 3,7-15

Jezus powiedział do Nikodema:

„Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”.

W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: „Jakżeż to się może stać?”

Odpowiadając na to rzekł mu Jezus: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? I nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego.

A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. 
 
Trzeba się na nowo narodzić, to słowa które ciagle muszą wracać, rzeźbić wnętrze i wyrywać z marazmu. Rodzenie to wychodzenie ciągle ku Komuś, to postawa zaufania Bogu. "Gdy Jeremiasz pyta o sens historii Izraela i nie rozumie bolesnych wydarzeń, Bóg prowadzi go do pracowni garncarza i mówi mu: "Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku" (Jer 18,6). I gdy jakieś naczynie w ręku garncarza pękało, a kształt jego odbiegał od zamierzonego, Jeremiasz zauważył, że garncarz nie porzucił gliny, ale posługiwał się nią, aby ulepić naczynie o innym kształcie. Bóg nigdy nie porzuca swojej gliny. Ma zawsze nadzieję, że uda Mu się coś zrobić z niej jeszcze." Tak Bóg nas tworzy każdego dnia, to tworzenie jest "rodzeniem" nas do nowej jakości życia. "Człowiek jest duchem zamkniętym w naczyniu gliny"pisał Carlo Caretto. Z Nikodemem wpatrującym się w twarz Jezusa, pragniemy mówić: Panie weź mnie w swoje ręce i uczyń mnie lepszym niż jestem dzisiaj, a jutro lepszym niż byłem wczoraj.

Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę.
Dał Jahwe i zabrał Jahwe.
Niech będzie imię Jahwe błogosławione

Job 1,21

niedziela, 15 kwietnia 2012


J 3,1-8

Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa nocą i powiedział Mu: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z nim”.

W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”.

Nikodem powiedział do Niego: „Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?”

Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. 


Spotkanie Nikodema człowieka bardzo wpływowego, wykształconego i głodnego prawdy dokonuje się w jakiejś tajemniczości, zamknięciu przed innymi, być może z obawy przed ludźmi którzy mogą zaszkodzić temu faryzeuszowi. Noc staje się zasłoną pod rozmowę która wiele zmieni w życiu Nikodema. Nikodem mówi Mu na powitanie: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z nim”. To wschodnie pozdrowienie jest bardzo piękne i odważne, gdyż Nikodem na samym początku nadaje Jezusowi tytuł "Rabbi", który w ocenie faryzeuszów mu się nie należał, byłby swoistą uzurpacją roli nauczyciela prawa. To piekny gest ze strony czlowieka szlachetnego który posiada wielki autorytet. Nikodem jest przekonany, że jest człowiekiem dobrze urodzonym, Jezus zatem wskazuje mu na to, iż ważniejsze jest pochodzenie z pokolenia Abrahama; najważniejsza jest wiara. Jedyne co się liczy to powtórne narodzenie, wszystko przy tym ma wartość drugorzędną. Zaś powtórne narodziny to usprawiedliwienie przez wiarę, to jest prawda która trzeba odkryć, która stawia człowieka w innej relacji do siebie i do Boga. Łaska to narodziny do życia w Bogu. Wczoraj wróciłem z rekolekcji które przeżywałem wraz ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym. Doświadczenie wylania Ducha Świętego, pozwolenia na ogranięcie się mocy Jezusa, powoduje "duchowe narodzenie", zaczynam inaczej widzieć moje życie, zdejmuję maski z mojej twarzy, otwieram serce aby jak naczynie mogło się wypełnić Bożą miłością. Miłość- to Duch Święty który mnie rodzi jako chrześcijanina na nowo z wiekszą świeżością i świadomością bycia świadkiem wydarzenia spotkania. "Wierzyć to oświetlać to, co ukryte". Człowiek narodzony w Duchu swoim życiem rozświetla to, co ukryte, tajemnicę obecności Boga.



J 20,19-31

Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ”Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: ”Widzieliśmy Pana!”.

Ale on rzekł do nich: ”Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: ”Pokój wam!”. Następnie rzekł do Tomasza: ”Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.

Tomasz Mu odpowiedział: ”Pan mój i Bóg mój!”.

Powiedział mu Jezus: ”Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.

Kiedyś się zastanawiałem dlaczego Pan Jezus po zmartwychwstaniu zachował rany, po co te znamiona cierpienia...po co, takie wyraziste ślady, skoro zatriumfowało życie, rozpacz i nienawiść zostały pokonane. Później po długim czasie doszedłem do wniosku, iż te rany na rękach, nogach i boku były potrzebne abyśmy nigdy nie mieli wątpliwości w miłość Boga do nas, prawda o tym że Chrystus przyjął całe cierpienie w swojej cielesności. Jezus mnie kocha ! Dla nas Jego rany są chwalebne, "w Jego ranach jest nasze zdrowie". Przez stygmaty przychodzi życie, łaska i błogosławieństwo. Tak samo dobrze iż w krajobrazie uczniów pojawia się Tomasz, który chce się przekonać, zobaczyć, dotknąć. W nim odkrywam czasami swój sceptycyzm, ciekawość, swoistą pewność która będzie chciała mnie zabezpieczyć przez pomyłką. Przychodzę do Jezusa, aby włożyć palec w miejsce gwoździ, aby zobaczyć otwarty bok, aby choć kropla Jego Boskiej Krwi zrosiła moje życie. Przychodzę również z moimi ranami, które są bandażowane od czasu do czasu, aby Pan na nie wylał drogocenną oliwę miłości. Już nie chcę być niedowiarkiem lecz prawdziwie wierzącym. Jezu ufam Tobie !

piątek, 13 kwietnia 2012


J 21,1-14
Jezus znowu ukazał się nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób:

Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: „Idę łowić ryby”. Odpowiedzieli mu: „Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.

A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.

A Jezus rzekł do nich: „Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?”

Odpowiedzieli Mu: „Nie”.

On rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.

Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!” Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci.

A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: „Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: „Chodźcie, posilcie się!” Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę.

To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

"Idę łowić ryby" - oznajmia św. Piotr. Każdy z nas wykonuje jakąś pracę, wielu od wczesnych godzin rannych przygotowuje się do podjęcia posługi wzgledem innych ludzi. Każdy umiejętnie rozwija swoje kwalifikacje udoskonalając swój warsztat, aby coraz lepiej wykonywać swój zawód. Każdy teoretycznie wie co, ma do zrobienia. Rodzi się tylko pytanie czy wiem kim tak naprawdę jestem ?Często poddajemy się nieustannemu działaniu, wiecznie coś trzeba wykonać, dopiąć na ostatni guzik, doprowadzić wszystko do perfekcji. W tym cały stawaniu się może nam jakoś umknąć obecność Boga. Często słyszę: nie mam czasu na modlitwę, brakuje mi czasu na sen, na bycie z rodziną i na spotkanie ze sobą. Obecność Zmartwychwstałego Pana zmienia wszystko, widzenie swego życia inaczej. To wejscie w inną narrację. W wielu przypadkach ludzie sami reżyserują sobie takie tempo życia, wyścig który ma być zakończony sukcesem, karierą i pochlebstwami ze storny innych... Zatrzymać się, usiąść na brzegu, wyłączyć telefon i oddychać głęboko jakby się chciało w sobie zamknąć to co, do tej pory było przesuwającym się nie zauważonym kadrem który ciagle ucieka. Może ktoś podejdzie i się zapyta: kim jesteś, może chcesz pobyć ze Mną...
Uczniowie poznali Pana przy posiłku, takiej zwykłej prozaicznej czynności. Ten moment odwołuje nas zawsze do Uczty Eucharystycznej, gdzie jest nam dana Jego Miłość, prawdziwe Ciało i Krew, człowieczeństwo które łączy się przez komunię z naszym słabym człowieczeństwem, abyśmy w sobie mieli pełnię życia...udział w Zmartwychwstałym Panu. Tej chwili nikt i nic nam nie może zabrać, to dar spotkania Boga i człowieka !

"To, ziemia jest znakiem nieba, a niebo znakiem ziemi. To słońce jest znakiem Chrystusa, a nie odwrotnie. Wszystko, co widzę, jest znakiem tego,czego nie widzę, jest tego odbiciem, uzasadnieniem. Wszystko jest znakiem rzeczywistości niewidzialnej, która jest o wiele ważniejsza niż rzeczywistość widzialna. To, co ma nadejść, ma większą wartość niż to, co już nadeszło. Dzień jutrzejszy bedzie lepszy od dzisiejszego. Jutro będzie lepsze niż dzisiaj, i tę pewność daje mi wiara w Boga, który jest miłością...Pokarm, który mnie żywił, ogień który mnie ogrzewał, góry które mnie tak radowały, są znakiem innego pokarmu, innego ognia, innych gór, którymi się będę cieszył w królestwie. Nawet zgromadzenie liturgiczne, w którym brałem udział, Eucharystia, którą przyjmowałem z taką rozkoszą, są żywym znakiem innego zgromadzenia, w którym będę uczestniczył w królestwie, krzepiony wreszcie jednym pokarmem, jaki zasługuje na ustawiczne przyjmowanie: samym Bogiem !

Carlo Caretto





czwartek, 12 kwietnia 2012

Łk 24,35-48

Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.

A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam”.

Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: „Macie tu coś do jedzenia?” Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec wszystkich.

Potem rzekł do nich: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.

I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego”. 

"Rozumiesz zatem że dla apostołów zmartwychwstanie stanowiło radykalną zmianę, odnowę, moment decydujący: Kiedy Chrystus trzeciego dnia ukazuje się im, siedzącym przy zamkniętych drzwiach, pierwszą ich myślą jest, że przeżywają halucynacje, że widzą zjawę. A Chrystus w tym zdarzeniu i w wielu innych, podobnych, kiedy się im ukazuje po zmartwychwstaniu, podkreśla zawsze jak przekazują Ewangelie- fakt rzeczywistej, cielesnej obecności, to że nie jest żadnym duchem ani złudzeniem. Dzieli z nimi posiłki. Rozumiesz także, dlaczego pierwszymi słowami Chrystusa były slowa pokoju: "Pokój wam!" Przynosi im ten pokój, który im odebrała śmierć, będąca także ich śmiercią. Wyzwala ich beznadziejności kompletnego chaosu owego półmrocznego świata, w jakim się pogrążyli, gdzie życie stało się nierozpoznawalne, z tymczasowości owego przejściowego bytowania, z którego została wymazana wieczność. Daje im pokój, który wyłącznie On może dać, "pokój przekraczający rozumienie", pokój pojednania z życiem, pewność poza zwątpieniem i poza wahaniem- ci ludzie taką pewność osiągnęli, ponieważ powracając do życia nie mogli już wątpić w życie. Życie w świecie, który ma przyjść, ale nadszedł już, bo Chrystus zmartwychwstał prawdziwie i dar Ducha Świętego został już dany. Radość zmartwychwstania jest czymś, czego koniecznie musimy się nauczyć doświadczać."

abp. Antoni Bloom Odwaga modlitwy


środa, 11 kwietnia 2012

Łk 24,13-35

W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.

On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?” Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”.

Zapytał ich: „Cóż takiego?”

Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: Były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.

Na to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”

W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba. 


Każdy chrześcijanin ma swoją własną drogę do Emaus którą przechodzi z watpliwościami, pytaniami, osobistymi przezyciami. Czasami ta drogą biegnie uciekając od wzroku innych ludzi, szukając a może i nawet wadząc się ze sobą i swoim osobistym doświdczeniem wiary. Każdy może odnaleźdź siebie w tych uczniach którzy żyli wydarzeniami Paschy- tak innej od pozostałych przeżywanych w wielkim spokoju. Idą pełni wątpliwości, pytań i wspomnień... Dwaj uczniowie, na których spoczywa cien krzyża, szli przytloczeni smutkiem i watpliwościami z Jerozolimy; po drodze przyłącza się do nich nieznajomy wędrowiec, który włącza się do rozmowy. Zapraszają Go pod swój dach i  w czasie wieczerzy, przy blogosławieniu chleba, spadają im łuski z oczu i poznają Go. Jezus czyni te same gesty jak w czasie pożegnalnej ale jednocześnie wyjątkowej Wieczerzy- Eucharystia. Pan Zmartwychwstały pozwala im się poznać. "Dopiero kiedy rozmawiamy z Nim i pozwalamy Mu do nas przemówić, kiedy wchodzimy z Nim w dialog, w relację ja i ty, wtedy możliwe jest autentyczne doświadczenie Boga."Każdy z nas ma swoje Emaus w którym Chrystus łamie chleb i daje się rozpoznać, aby wzmocnić w nas oczekiwanie na miłość i łaskę. To jednocześnie wspólnota stołu w której gotowy jestem zobaczyć brata i siostrę, komunia miłości w której urzeczywistnia się prawdziwa miłość Boga wiecznie odkrywanego przez nasze oczy i serce. Niechaj Pan idzie z nami !

  

wtorek, 10 kwietnia 2012

J 20,11-18

Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego przy głowie, a drugiego przy nogach, w miejscu, gdzie leżało ciało Jezusa.

I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?”

Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.

Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?”

Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.

Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu.

Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»”.

Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi powiedział”. 


Marii Magdalenie po raz drugi dane było przeżyć tak wyjątkową chwilę spotkania, kolejne wydarzenie spotkania z Panem gdzie płyną łzy wzruszenia. Pierwszy raz to był moment kiedy czyniła "liturgię miłości" namaszczajac Jezusowi stopy i wycierając je swoimi włosami. Święty Jan Klimak wypowiedział głębokie słowa: "źródło łez po chrzcie jest czymś większym od chrztu". A więc płacz jest jakby drugim chrztem. Maria z duszą na ramieniu biegła zobaczyć do grobu umiłowanego Jej duszy, takie bicie serca, przejęcie i jednocześnie rozczarowanie ponieważ nie ma Go. „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Ale po chwili znajomy tembr głosu, szybko rozpoznany, szczęście na twarzy Marii, trudno sobie wyobrazić co czuła, widząc Tego, któremu tak wiele zawdzięczała. Rabbuni - Nauczycielu. Widziałam Pana....wyjątkowa chwila zachwytu miłości !





poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Chrystus Zmartwychwstał radości moja !



CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!!!


Mt 28,8-15

Gdy anioł przemówił do niewiast, one pospiesznie oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom.

A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: „Witajcie”. One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”.

Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”.

Oni zaś wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.

W tym czasie paschalnej nadziei jesteśmy zaproszeni do zachwytu nad cudem Zmartwychwstania Pana, jak niewiasty które wybrały się pośpiesznie do grobu aby namaścić ciało Chrystusa, a miejsce to okazało się puste. Gdzie jest nasz Pan, umiłowany nasz...gdzie Go przeniesiono? A po chwili zachwyt, przytulenie, padnięcie do nóg, rytuał miłości, temu musiały towarzyszyć łzy głębokiego wzruszenia. Zobaczyć ogród rozkwitający w nim pusty grób z którego wytryskuje światło i radość. Chcieć przenieść tę radość kerygmatu dla innych, być odważnym świadkiem tego co, serce pomieścić nie może, a przed czym rozum musi ustąpić. Chrystus Zmartwychwstał, radości moja ! takimi słowami św. Serafin z Sarowa pozdrawiał ludzi spotkanych na drodze. Być człowiekiem którego twarz jest rozpromieniona radością. Dzisiaj Jezus nas spotyka i mówi do naszych serc "Witajcie", więcej nawet: Radujcie się...niech wasze życie będzie pełne błogosławieństwa i łaski, triumfu życia nad rozpaczą śmierci. Spotkaliśmy Pana On się nam ukazał, to powód do dumy, postawy wyprostowanej i opromieninej blaskiem mocy Ducha Zmartwychwstałego Pana. Dzisiaj jest również w tradycji tak zwany lany poniedziałek, dzieci biegają z wiaderkami, i leją wodę aby dać zadość tradycji. Kiedy pierwsi chrześcijanie wracali po długiej celebrowanej w nocy, pięknej liturgii paschalnej, nad ranem aby spożyć agapy, przechodząc uliczkami Rzymu śpiewali radosne pieśni wielkanocne, poganie którzy byli przebudzeni ze złością wylewali na nich pomyje, wodę. Modlę się o odwagę, gotowość wyjścia na zewnątrz i przebudzenia tych, którzy jeszcze śpią i mają w nosie najważniejsze święto. Powiedzieć im z odwagą zbudź się o śpiący a zajaśnieje ci, Chrystus !

sobota, 7 kwietnia 2012

Umówieni wcześniej uczestnicy w jednenym z centrów handlowych stolicy Libanu na sygnał, którym jest stichos: "Oto dzień, który uczynił Pan radujmy się w nim i weselmy" zaczynają śpiewać troparion Paschy po arabsku i grecku.
"Chrystus powstał z martwych, swoją śmiercią śmierć unicestwił i będącym w grobach życie darował".
 

ŚMIERCI GDZIE TWOJE ŻĄDŁO ?
PIEKŁO, GDZIE TWOJE ZWYCIĘSTWO ?
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ, UPADŁY DEMONY.
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ, RADUJĄ SIĘ ANIOŁOWIE.
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ, ŻYCIE ZWYCIĘŻA.
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ, NIE MA UMARŁYCH W GROBACH.
BO CHRYSTUS Z MARTWYCH POWSTAŁ JAKO PIEROWORODNY SPOŚRÓD TYCH, CO POSNĘLI.
JEMU NIECH BĘDZIE CHWAŁA I PANOWANIE NA WIEKI WIEKÓW. AMEN.

św. Jan Chryzostom



Zstąpienie Pana do Otchłani


Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań.

Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę.

Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy.

Przyszedł więc do nich Pan, trzymając w ręku zwycięski oręż krzyża. Ujrzawszy Go praojciec Adam, pełen zdumienia, uderzył się w piersi i zawołał do wszystkich: "Pan mój z nami wszystkimi!" I odrzekł Chrystus Adamowi: "I z duchem twoim!" A pochwyciwszy go za rękę, podniósł go mówiąc: "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.

Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami, i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!

Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba.

Dla ciebie Ja, twój Bóg, stałem się twoim synem. Dla ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i zstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie, człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie.

Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz.

Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa.

Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia przebiła mój bok za ciebie, który usnąłeś w raju i z twojego boku wydałeś Ewę, a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie.

Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na tron niebiański. Zakazano ci dostępu do drzewa będącego obrazem życia, ale Ja, który jestem życiem, oddaję się tobie. Przykazałem aniołom, aby cię strzegli tak, jak słudzy, teraz zaś sprawię, że będą ci oddawać cześć taką, jaka należy się Bogu.

Gotowy już jest niebiański tron, w pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiono salę godową, jedzenie zastawione, przyozdobione wieczne mieszkanie, skarby dóbr wiekuistych są otwarte, a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte".


                                             Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę

piątek, 6 kwietnia 2012

"Chmury gęstniały. O trzeciej po południu stało się ciemno jak o zmroku. Niewiarygodne brzemię, które jeszcze nocą w Getsemani zaczęło osuwać się na Jezusa, dosięgło kresu. Od dawna oczekiwał Mesjasz tego ostatniego spotkania ze złem świata, otulającym Go teraz jak czarna zasłona. Naprawdę zstępował w otchłań piekła, przygotowaną rękami ludzkimi. "Eloi, Eloi, lema sabachtani ? Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił ?" W tym okrzyku boleści psalmisty Chrystus wylał całą głębię bezgranicznej udręki. Modlitwy nie dokończył... Obecni na Golgocie nie zrozumieli Jego słów. Żołnierze myśleli, że ukrzyżowany wzywa Heliosa, boga Słońca, a Żydzi ze współbrzmienia głosek dosłyszeli imię proroka Eliasza: "Patrz, woła Eliasza"- powiedział ktoś (Mk 15,34-35). Rozpoczęła się agonia. "Szachena !", "Pić!"- prosił Jezus. Jeden z żołnierzy, ogarniety litością, podbiegł do dzbana z kwaśnym winem, zwanym "posca", które żołnierze zawsze nosili z sobą, i umoczywszy gąbkę, podał na włóczni Umierającemu. Bardziej nieczuli powstrzymywali go: "Poczekaj ! Zobaczymy ,czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić" (Mt 27,49). Gdy tylko płyn zwilżył zapiekłe wargi, Jezus wyrzekł: "Wykonało się". Wiedział, że śmierć jest tuż obok, i znowu zaczął się modlić, powtarzając słowa, których wymawiania przed snem nauczyła Go Matka: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego"... (Łk 23,46). Nagle z ust Cierpiącego wyrwał się krzyk. Potem głowa opadła Mu na piersi. Serce przestało bić. Nie żył. Syn Człowieczy wypił kielich do dna. W tej samej chwili ludzie poczuli, jak ziemia zadrżała, i zobaczyli, że pękają kamienie. Powietrze było duszne jak przed burzą. Centurion, który od dłuższego czasu wpatrywał się w twarz Ukrzyżowanego, zawołał: "Prawdziwie, ten Człowiek - to syn Boży". Coś niezwykle tajemniczego musiał dojrzeć Rzymianin w ostatnich minutach męki. Groźne zjawiska przyrody podziałały na wszystkich przygnębiająco. Ludzie wracali do miasta zmieszani i przestraszeni. Bili się w piersi na znak żalu, przeczuwając, że stała się rzecz straszliwa. Na tle posępnego nieba wznosiły się kontury trzech krzyży. Mówiły one nie tylko o okrucieństwie i złości ludzkiej. Odtąd narzędzie kaźni stanie się symbolem Odkupienia, symbolem ofiarnej miłości Boga do upadłego człowieka..."

o. Aleksander Mień "Syn Człowieczy".


   Moc krwi Chrystusowej
Chcesz poznać moc krwi Chrystusa? Trzeba się cofnąć do jej prawzoru i wspomnieć jej typ opisany na kartach Starego Testamentu.
Mojżesz poleca: "Zabijcie baranka i jego krwią pokropcie próg i odrzwia waszych domów". Co mówisz, Mojżeszu? Czyż krew nierozumnego zwierzęcia może ocalić człowieka, istotę rozumną? Owszem, może, lecz nie dlatego, że jest to krew, ale dlatego, że jest ona obrazem krwi Zbawiciela. Dlatego też obecnie prędzej ucieka nieprzyjaciel, gdy ujrzy już nie odrzwia skropione krwią, która była tylko obrazem, lecz rozjaśnione krwią prawdy usta wiernych - odrzwia świątyni poświęconej Chrystusowi.
Chcesz poznać jeszcze inną moc tej krwi? Przypatrzmy się, skąd zaczęła płynąć - i z jakiego wytrysnęła źródła. Wypłynęła ona z samego krzyża i wzięła początek z boku Zbawiciela. Czytamy bowiem w Ewangelii, że po śmierci Jezusa, gdy On jeszcze wisiał na krzyżu, jeden z żołnierzy zbliżył się, włócznią przebił Mu bok, i natychmiast wypłynęła krew i woda. Woda była obrazem chrztu, a krew Eucharystii. Żołnierz więc przebił Mu bok i otworzył wejście do świątyni, a ja tam znalazłem cudowny skarb, i cieszę się ze wspaniałych bogactw. To więc się stało z Barankiem: Żydzi Go zabili, a ja zebrałem owoc ofiary.
"Z przebitego boku wypłynęła krew i woda". Nie chcę, abyś, słuchaczu, przechodził obojętnie wobec tak wielkich tajemnic, zostaje bowiem jeszcze inny i tajemny sens. Powiedziałem już, że woda i krew są obrazem chrztu i Eucharystii. Z tych dwóch sakramentów bierze swój początek Kościół "przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym", to znaczy przez chrzest i Eucharystię, które wywodzą się z boku Zbawiciela. Kościół więc powstał z boku Chrystusa, podobnie jak z boku Adama wyszła jego małżonka, Ewa.
Dlatego świadczy o tym św. Paweł, kiedy mówi: "Jesteśmy z Jego ciała i z Jego kości" - a ma on tu na myśli bok Chrystusa. Albowiem jak z boku Adama Bóg stworzył kobietę, tak też Chrystus dał nam ze swego boku wodę i krew, z których utworzył Kościół. I tak jak Bóg wyprowadził Ewę z głęboko uśpionego Adama, tak też Chrystus po śmierci dał nam wodę i krew.
Widzicie więc jak Chrystus połączył się z oblubienicą, widzicie, jakim żywi nas pokarmem. Dzięki temu samemu pokarmowi rodzimy się i żywimy. Jak matka powodowana naturalną miłością do dziecka, spieszy, by je nakarmić własnym mlekiem i krwią, tak Chrystus poi swoją krwią tych, których odrodził.
Katecheza chrzcielna św. Jana Chryzostoma, biskupa

czwartek, 5 kwietnia 2012



WIELKI CZWARTEK
godz. 15:00 - Litania do Krwi Chrystusa połączona z katechezą paschalną
godz. 19:30 - Msza Wieczerzy Pańskiej
po Liturgii adoracja Najświętszego Sakramentu do godz.24.00
WIELKI PIĄTEK
godz. 8:00 - jutrznia + adoracja Najświętszego Sakramentu
godz. 15:00 - Droga Krzyżowa połączona z katechezą paschalną
godz. 19: 30 - Liturgia Męki Pańskiej
dramat liturgiczny- namaszczenie całunu z wizerunkiem Chrystusa
po Liturgii adoracja Najświętszego Sakramentu do godz. 24.00
WIELKA SOBOTA
godz. 8:00 - jutrznia + adoracja Najś. Sakramentu
od godz. 10:00 do 17:00 święcenie pokarmów (co pół godz.)
godz. 20:30 - Liturgia Wigilii Paschalnej
godz. 6:00 REZUREKCJA z procesją wokół kościoła
Parafia Świętej Rodziny - Słupsk

 




 Dobra Matka Kościół zaprasza nas do szczególnego pochylenia się nad Tajemnicą Paschalną: Męki, Śmierci, i Zmartwychwstania Boga - Człowieka, Jezusa Chrystusa. Liturgia Świętego Triduum będzie dla nas pomocą w przeżywaniu tej wielkiej tajemnicy naszego zbawienia.
"Przemówił Baranek przemówił w radości do współbiesiadników, Pierworodny zapowiedział uczniom Paschę w Wieczerniku. Zbawiciel zaprosił siebie na ofiarę i krwi swej przelanie. Pożywny był Jego chleb życiodajny, snop kłosów wrócił w pełni. Jego ciało przeniknął kwas Bóstwa. Trysnęło Jego miłosierdzie, zapaliła się miłość, bo chciał stać się Pokarmem." (św. Efrem Syryjczyk)
Pascha - oznacza przejście z niewoli do wolności, z nieprzyjaźni z Bogiem do stanu odnowionej przez Jego Przymierze przyjaźni, ze śmierci do życia. Wiąże się ona z wydarzeniem szczególnej interwencji Boga w historię narodu wybranego, którego Pan mocnym ramieniem wyprowadził z „Ziemi Uciemiężenia" - ziemi egipskiej. Przeszedł Anioł Pański przez ziemię Egipską siejąc śmierć wśród Egipcjan, a niosąc ocalenie i wolność wśród synów Izraela.
    Odtąd Izrael z ustanowienia samego Boga będzie obchodził pamiątkę tego wydarzenia w postaci święta zwanego Paschą, przypadającego 14 dnia miesiąca Nisan - pierwszego miesiąca roku biblijnego. Najważniejszym obrzędem tego święta była uczta paschalna, zabijano baranka, którego cała rodzina nocą spożywała na pamiątkę przejścia Pana. Izrael spożywał go w postawie gotowości do podróży, mając biodra przepasane, laskę w ręku i sandały na nogach. Krwią baranka skrapiano odrzwia domu. Było to wyrazem wiary, że owej historycznej nocy, której Bóg oswobodził swój lud z tyrani faraona, ta krew ocaliła rodziny izraelskie od nieszczęścia śmierci. Karząca ręka Boga uśmiercającego pierworodnych synów Egipcjan ominęła te domy, na których widniały ślady krwi baranka. Pomazane krwią odrzwia stały się symbolem ocalenia, przypominały ten fakt wybawienia Izraela przed niszczycielską ręką Anioła Śmierci, który przeszedł przez Egipt.
    Z upływem czasu sens świętowania paschy nabierał różnych znaczeń, rozumienie przejścia nabierało uniwersalnego charakteru, sprowadzało się ono do przejścia z śmierci grzechu do życia w wolności dzieci Bożych. Sprawując tę ucztę, Izrael, co roku przywraca aktualność wydarzeń minionych.
    Liturgia Paschy nie jest tylko upamiętnieniem przeszłych wydarzeń; przywołuje ona i świętuje powrót jako łaskę, która towarzyszyła ludowi Izraela przy wyjściu z Egiptu.
Dlatego w każdym domu w paschalny wieczór napełniało się dodatkowo kielich na cześć proroka Eliasza, który uosabiał mesjańską nadzieję Izraela. Niektóre tradycje utrzymują nawet, że jedynie Mesjasz, gdy przyjdzie na ziemię, będzie mógł wziąć ów kielich i podzielić się nim, dokonując całkowitego wyzwolenia ludzkości.
Niewola Izraelitów w Egipcie jest obrazem i symbolem gorszej i głębiej sięgającej niewoli, w której znajduje się każdy człowiek. Jest to tyrania mocy ciemności i zła nad umysłem i sercem człowieka. Pogrążeni w tej niewoli, jesteśmy w stosunku do Boga buntownikami, zasługującymi na śmierć doczesną i wieczną. Od śmierci tej ratuje nas -podobnie jak Izraelitów - Krew Jezusa Chrystusa - Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata, jak daje o nim świadectwo Jan Chrzciciel.
Teraz lepiej rozumiemy gorące pragnienie Jezusa, aby spożyć Paschę ze swoimi uczniami. Dawał On w ten sposób do zrozumienia, że w pełni wyzwoli ludzkość przez ofiarę swego ciała i krwi. Eucharystia ustanowiona w Wielki Czwartek wieczorem jawi się jako przedłużenie i zarazem jako wypełnienie Paschy zapoczątkowanej wyjściem z Egiptu.
   
Świadectwo o tej wyjątkowym wydarzeniu daje św. Paweł: "Ja bowiem przekazałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: "To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę !". Podobnie po , skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: "Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę ! Ilekroć bowiem spozywacie ten chleb i pijecie kielich śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie..." (1Kor 11, 23- 26).
 
J 13,1-15

Było to przed Świętem Paschy. Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.

W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, widząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?” Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział”. Rzekł do Niego Piotr: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”.

Odpowiedział mu Jezus: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę”.

Powiedział do niego Jezus: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy”. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: „Nie wszyscy jesteście czyści”.

A kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.
Baranek złożony w ofierze
wyrwał nas śmierci, by dać nam życie
 Prorocy przepowiedzieli wiele rzeczy o tajemnicy Paschy, którą jest Chrystus. "Jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen". On zstąpił z nieba na ziemię dla cierpiącego człowieka i przyoblókłszy się w jego ciało w łonie Dziewicy wyszedł stamtąd jako człowiek. Biorąc ciało podległe cierpieniu, wziął na siebie mękę cierpiącego człowieka i zniszczył ją. Duchem zaś, który nie mógł umrzeć, zabił śmierć - morderczynię człowieka.
Przywiedziony jak jagnię i zabity jak owca, wybawił nas niby z Egiptu od służby temu światu i wyzwolił nas z niewoli diabła, jakby z ręki faraona. Dusze nasze naznaczył własnym Duchem, a członki naszego ciała pomazał swoją krwią.
On jest Tym, który okrył hańbą śmierć, a diabła pozostawił w nieutulonym żalu jak Mojżesz faraona. To On zranił nieprawość, a niesprawiedliwość pozbawił potomstwa, jak Mojżesz Egipt.
On jest Tym, który nas wywiódł z niewoli na wolność, z ciemności do światła, ze śmierci do życia, spod władzy tyrana do wiecznego królestwa i uczynił nas nowym kapłaństwem oraz ludem wybranym na wieki. On jest Paschą naszego zbawienia.
To On w wielu musiał znosić wiele. W Ablu został zabity, w Izaaku związano Mu nogi, w Jakubie przebywał na obczyźnie, w Józefie został sprzedany, w Mojżeszu podrzucony, w baranku paschalnym zabity, w Dawidzie prześladowany, w prorokach zelżony.
Poczęty w łonie Dziewicy, zawieszony na drzewie krzyża, pogrzebany w ziemi zmartwychwstał i wstąpił na wysokości niebios.
On jest milczącym Barankiem, Barankiem zabitym, zrodzonym z Maryi, pięknej owieczki. Wzięty ze stada i poprowadzony na zabicie, wieczorem został złożony w ofierze, a nocą Go pogrzebano. Nie łamano Mu kości na drzewie krzyża, a będąc w ziemi nie uległ rozkładowi, lecz powstał z martwych i wskrzesił człowieka wyprowadzając go z grobu otchłani.

Homilia paschalna Melitona z Sardes, biskupa