środa, 25 grudnia 2013

File:Georges de La Tour - Adoration of the Shepherds - WGA12348.jpg


Wczoraj pisałem o tym zachwycie nad misterium Wcielenia, które rodzi się z przyjętej postawy dziecka. Trzeba się choć trochę zdumieć aby wejść całkowicie w wielki dar betlejemskiego światła emanującego od Dzieciątka Jezus. Każde narodziny są powodem do radości i nadziei, dumy z tego że pojawia się Życie, a tu szczególnie kiedy adorujemy wcielenie Boga w ludzkim, malutkim i drobnym ciele człowieka. Każde dziecko które przychodzi na świat jest ucieleśnieniem tej wielkiej miłości Boga, której eksplozja dokonała się w grocie gdzie pokorna Dziewczyna z Nazaretu ofiarowała dla świata Miłość. Przychodzimy do groty, czy stajenki aby zaprosić Boga-Człowieka do naszego życia, aby wlepić w Zbawcę swoje czasami zapłakane od bólu egzystencji oczy, poczuć się choć raz kochanym i potrzebnym. Przyjście Chrystusa do nas to liturgia światła i pokarmu. Przychodzimy aby tak jak zwierzęta zagonione do groty przed zimnem, znaleźć pożywienie i ciepło. Tu jest coś więcej niż poczucie bezpieczeństwa, ochrona przed chłodem czy wiatrem od pustyni. Tu leży w żłobie Ten, który ukazał samego siebie jako chleb, który zstąpił z nieba-jak Pokarm aby nasycić człowieka spragnionego miłości. W ten sposób jak pisał Papież Benedykt XVI- żłób wskazuje na stół Boga, gdzie człowiek jest zaproszony, by spożywać chleb Boga. Przy żłobie, który stał pomiędzy wołem a osłem, św. Franciszek kazał sprawować najświętszą Eucharystię. Postawił ołtarz, aby tam gdzie zwierzęta jadły siano, teraz ludzie dla zdrowia duszy i ciała mogli otrzymywać Ciało Niepokalanego Baranka-Jezusa Chrystusa. Georges la Tour, francuski artysta doby baroku, mistrz światła tworzącego mistyczne refleksy dla oka,  na obrazie Pokłonu Pasterzy, ukazał subtelnie kontemplującą Dzieciątko Marię, jej spojrzenie jest inne niż zebranych wokół ciekawskich pasterzy. To spojrzenie prowadzi dalej, przenika przez słodki sen położonego na sianku Chłopca. Trzeba nam takich skierowanych na Boga oczu, aby uchwycić święto, aby dać porwać się prostocie obecnego piękna, w szepcie bijącego serca. Aby jak pisał Janusz Pasierb: Abyśmy czcząc dziecko wrócili do kolebki istnienia.

wtorek, 24 grudnia 2013



Dziecko zawinięte w pieluszki

Po raz kolejny przeżywam tajemnicę Wcielenia Bożego Syna. Wyobrażam sobie w sposób bardzo prosty i pozbawiony jakiegoś intelektualnego wysiłku, jak mogła wyglądać ta cudowna chwila przyjścia na świat Chrystusa, jak Maryja wyczekiwała tego momentu, jak w swoim sercu przeżywała to wyjątkowe dla Niej wydarzenie. W jedyną i wyjątkową noc w roku trzeba te sprawy kontemplować jak małe dziecko, ciekawie i ufnie...brakuje mi tej postawy dziecka. Wczoraj dzwoniła do mnie młoda dziewczyna, poraniona przez życie i ludzi. Pytała czy powinna pozbyć się dziecka które nosi pod swoim sercem. Wszystko przestało mieć dla niej sens...a dziecko stanowi największy problem dla niej, oraz mężczyzny który przekazał życie w szybkiej i namiętnej chwili szczęścia. Tłumaczyłem i błagałem że warto urodzić dziecko, że kiedyś będzie spoglądała w jego oczy i będzie szczęśliwa. A jeśli go nie chce dla siebie, niech złoży do okienka życia aby ktoś inny mógł przyjąć je z miłością. Deklarowałem swoją pomoc, a najbardziej to modlę się za nią, i jest to dla mnie smutniejsze święto niż zawsze, bo nie wiem czy moje słowa dotarły i przemówiły do serca. Dla Maryi to też nie było łatwe, owinęła go w pieluszki, położyła w żłobie i spoglądając w Jego oczy widziała już to co się wydarzy w przyszłości; że zostanie złożony w ofierze, będzie cierpiał aż po dramat krzyża i grób w który również zostanie zawinięty w całuny i złożony. Ale twarzyczka Dziecięcia jak pisał Olivier Clement-rozdarła na zawsze matowość świata, sprawiając, że wytrysnęło w nim światło zmartwychwstania. Bóg tej nocy rodzi się w Betlejem naszego serca. W dzień Narodzenia-jak głosi liturgia chrześcijańskiego Wschodu-"Stwórca staje się sercem swojego stworzenia". Przychodzi do każdego człowieka, do tych którzy doświadczają bezradności, ciemności i lęku. Przychodzi do matek które nie potrafią już kochać swoich dzieci, staje się darem życia. NIECH MIŁOŚĆ zawinięta w pieluszki będzie kochana !