sobota, 7 czerwca 2014



Kościół po raz kolejny w pokorze serca pragnie doświadczyć bogactwa daru Pięćdziesiątnicy.
Piszę pokornie z tym mocnym akcentem na wewnętrzną dyspozycyjność, uniżenie i otwartość, to wszystko dokonuje się w modlitwie przyzywania, tak jak to czynił Chrystus: Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze (J 14, 16). To wołanie z głębin ludzkiego jestestwa aby Duch Święty urzeczywistnił Miłość.  Tak głęboko o tym napisał o. Matta el-Maskine „Obietnica Ojca, ze ześle nam Ducha Świętego, została dotrzymana i proces przybrania za synów, wielokrotnie obiecanego przez Pana i oczekiwanego przez uczniów, dobiegł końca, gdy Syn przygotował w samym sobie wszystko, co było konieczne do tego. Uczniowie byli zgromadzeni w Sali na górze, zgodnie nakazem Chrystusa, aby tam czekać na obietnicę Ojca, i wszyscy trawli na modlitwie. Wtedy obietnica została spełniona przez namaszczenie ogniem…” Również my dzisiejszego dnia każdy na swój własny sposób w wieczerniku swojego domu, wielu młodych zgromadzonych w wigilię na polach lednickich w miejscu początku chrztu, na ziemi uchrystusowienia naszych przodków i dziejów historii. Z Wieczernika każdy powinien wyjść inny, nie wiem jaki...ale lepszy jako człowiek i świadek wiary. To pewnie trudne zadanie szczególnie dzisiaj w sercu dziwnego świata, w swoistym Babel globalizacji, która nie przybliża i nie otwiera na drugich… gdzie języki się pomieszały i w polifonii krzyku współczesności zakładającej słuchawki na uszy i pędzi się Bóg wie gdzie, w takiej atmosferze nie można  uchwycić wiatru, gwałtownego szumu z Nieba, chcącego odnawiać oblicze ziemi tworzącego życie Parakleta. Duch Święty zstępuje na świat, wyraża się przez swoje dary i charyzmaty, urzeczywistnia się w serdecznym uśmiechu każdego dziecka, miłości ludzi i szczerym pragnieniu dawania dobra. Okrywa Go wielka tajemnica… O tej Tajemnicy sformułowanej jako modlitwa i antidotum na ból świata napisze Simone Weil „Wzywać Ducha Świętego zwyczajnie i po prostu; wołanie, krzyk. Podobnie kiedy jest się u kresu pragnienia, kiedy jest się chorym z pragnienia, nie wyobraża się sobie czynności picia w odniesieniu do siebie ani czynności picia ogólnie. Wyobraża się sobie tylko wodę, wodę samą w sobie, lecz ten obraz wody jest niczym krzyk całej istoty”. Chyba jeszcze nigdy jak dzisiaj człowiek jest tak mocno spragniony Wody (łaski Ducha Świętego), zmęczony i bezradny, zagubiony i kołaczącym sercem człowiek pragnie zaspokoić największe pragnienie. Kiedy otworzymy nasze wnętrze i pozwolimy się mimo naszej grzeszności poprowadzić przez pustynię, doświadczymy święta o którym niewiarygodnie napisał Exupery  w Małym Księciu kiedy jego mały bohater doszedł strudzony do wyczekiwanej długo studni aby wreszcie zaspokoić swoje pragnienie: „Zrozumiałem już, czego szukał. Podniosłem wiadro do jego warg. Pił, mając oczy zamknięte. To było tak piękne jak święto. To było czymś więcej niż pożywieniem. Ta woda była zrodzona z marszu pod gwiazdami, ze śpiewu bloku, z wysiłku mych ramion. Sprawiała radość w sercu-jak podarek…” Zstąpienie Ducha Świętego to wyjątkowe dla każdego święto, które wypełnia...odnawia...przeobraża i przebóstwia.