sobota, 23 sierpnia 2014


 Mt 16,13–20

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”.
A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”.
Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego”.
Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Wtedy przykazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Każdego dnia jesteśmy zasypywani różnymi pytaniami; gdy zdołamy odpowiedzieć na jedno już z prędkością porównywalną do przepływu prądy w kablu pojawia się kolejne i jeszcze następne pytanie… Często pytania które są nam stawiane i do których jesteśmy niejako przymuszeni, odzwierciedlają powierzchowność naszej rzeczywistości, często mają tylko cel marketingowy i biznesowy. Ile trzeba się posiłkować aby nie rzucić telefonem o ścianę jak po raz któryś z rzędu stajemy się uczestnikami monologu mającego na celu „ułatwić” nam życie proponując taką czy inną rzecz. Wydają się obce i strasznie dalekie pytania o sens i cel naszej egzystencji, ponieważ z takimi pytaniami trzeba się zmierzyć, one wywołają w nas jakiś ferment, demontują poczucie pewności. Chrystus stawia nas w centrum pytania, ono brzmi dzisiaj jeszcze bardziej aktualnie niż pod Cezareą Filipową. Nie można wobec tych słów pozostać obojętnym, nie da się zatkać palcami uszu i udawać że nic się nie  dzieje. Mam coraz częściej wrażenie że świat zamyka się w sobie i może już nie potrafi, a co bardziej bolesne nie chce usłyszeć głosu Chrystusa. Chrześcijaństwo zamyka się w sobie i nie ma już żadnego wpływu na historię, która pulsuje tak bardzo, jakby próbowano z niej wydrzeć pamięć o Bogu. Jak pisał przed wielu laty, a nie tracą na aktualności jego słowa Evdokimov: „Chrześcijaństwo zbyt się zadomowiło w czasie i w malutkich problemach życia codziennego, w takim zaślepieniu, że inni wzięli się do odbudowy świata i poszukują wielkiej syntezy nowych przeznaczeń. Taka brutalna jest współczesność…” Ale nie można poddać się zwątpieniu, dobrze powrócić do pytania które kiedyś postawił sobie Pascal gimnastykując swój umysł: „Skąd pochodzi człowiek i dokąd idzie ?” To pytanie jasno określa zależność człowieka od źródła. Ponad wszelkim bytem i wszelką myślą znajduje się absolutna oczywistość źródła, argument wypływający z wnętrza człowieka poruszonego łaską wiary: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Szymon nie jest prymusem który dzięki swojej błyskotliwości odgadł właściwą odpowiedź, to prosty rybak, którego umysł i serce poruszył Duch Święty. Jest „błogosławiony”, gdyż otworzył się na postawione pytanie, dał się ogarnąć objawieniu z wysoka. Pozwolił aby mu powiedziano lub wyszeptano do ucha. Dlatego Pan zmienia jego imię, Szymon staje się Piotrem (skała). Na jego nieporadnej i pełnej gwałtowności osobie, buduje Chrystus swój Kościół, wspólnotę tych wszystkich którzy mają odwagę przyznać się i wypowiedzieć wiarę w Syna Bożego. Spróbuj właśnie dzisiaj usłyszeć rozbrzmiewające pytanie Mistrza „A ty za kogo Mnie uważasz ?” Niech ono przeniknie twój umysł, wolę i serce, niech postawi ciebie w poczuciu ogromnej niewypowiedzianej dotychczas Bogu miłości. Jak spróbujesz sobie na szczerą odpowiedź, to zobaczysz że Eucharystia w której będziesz uczestniczyć będzie dla ciebie spotkaniem z miłością Przyjaciela.