piątek, 8 sierpnia 2014

 Mt 16,24-28

Jezus powiedział do swoich uczniów:

„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają, śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim”.




Tajemnica Krzyża który jest wpisany w życie każdego człowieka. To odkrycie tej najgłębszej prawdy która staje w centrum chrześcijańskiego przepowiadania, mianowicie że świat jest zbawiony jedynie w Chrystusie i nie masz w nikim innym zbawienia. Nie ma bowiem innego imienia pod niebem, danego ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni (Dz 4,12). Dlatego "Ten, który poznał tajemnicę krzyża i grobu, zna również racje zasadnicze wszystkich rzeczy i ten który zostaje wprowadzony w misterium zmartwychwstania, zna cel wszystkiego" pisał wczesnochrześcijański myśliciel Klemens Aleksandryjski. Chrześcijaństwo to krzyż, ten bolesny ze wszystkim odcieniami i intensywnością bólu, jak również chwalebny...ponieważ z tylko z krzyża wypowiada Bóg człowiekowi miłość. Św. Hipolit wyraził to w głębokich słowach: "Rozpostarłszy swe ręce na drzewie Chrystus rozwinął dwoje skrzydeł, prawe i lewe, wzywając do siebie wszystkich wierzących i przykrywając ich jak matka swoje dzieci." To jest jakaś niezgłębiona pedagogia miłości Boga, w akcie największego uniżenia, ofiarowania darmowej miłości aby każde ze stworzeń doświadczyło miłości rozlewającej się z cierpiących ran Baranka Ukrzyżowanego za życie świata. Krzyż stał się najbardziej wiarygodnym i najmocniej przemawiającym argumentem w którym wypowiedziała się obecność Boga bliskiego, troskliwego i współczującego, pochylającego się na zranionym grzechem stworzeniem. Ewangelia zaprasza nas do radykalizmu, wzięcia swojego osobistego krzyża: podniesienia się z grzechu, przebudzenia się z bierności, obojętności..., przeżycia swojego paraliżującego cierpienia jako wydarzenia terapeutycznego, mogącego wzmocnić mnie wewnętrznie. Czasami ciężar który wydaje się już nie do uniesienia i rany które tak broczą krwią i promieniują przeszywającym bólem duszy, mogą stać się ścieżką do zbawienia. Tu nie chodzi o cierpiętnictwo...chrześcijaństwo to nie masochizm czy jakiś ekshibicjonizm cierpiętniczy, ale to przyjęcie sytuacji trudnych i pozwolenie aby to wszystko co w naszym życiu jest krzyżem, spotkało się z Jego Krzyżem. Tylko wtedy dokona się powstanie, uzdrowienie i zmartwychwstanie (duchowa wiosna). Czasami inni próbują nam dobierać krzyże, umoralniać na siłę, czy szukać jakiś duchowych alternatyw na świętość. Ktoś próbuje mnie zbawić beze mnie, zaspokajając tylko jakieś swoje duchowe aspiracje poczucia wyższości. Wczoraj otrzymałem wieczorem telefon od człowieka który próbował prostować ścieżkę mojego życia, udzielając mi pouczeń...Pytam się człowieku znasz moje serce, widziałeś moje łzy, uchwyciłem dramat mojej duszy...zarejestrowałeś moją szamotaninę z Bogiem ? Chyba nie, bo gdyby tak było nie próbowałbyś bawić się terapeutę, wykazałbyś odrobinę szacunku, duchowego dystansu, wylałbyś jak lekarstwo na rany brata modlitwę miłości. Czasami ślepy próbuje prowadzić ślepego...po drodze mijając krzyż Pana. Każdy ma swoją tajemnicę krzyża, własne broczące rany... Z zewnątrz zbyt wiele się nie zobaczy, zbyt łatwo można się pomylić w osądzie...Czasami trzeba stracić swoje życie, aby je na nowo zyskać !