niedziela, 28 września 2014




J 1,47-51


Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?” Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!” Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”. Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.


Wydaje się często iż wiara zawiera w sobie pewną trudność; enigmatyczna nieuchwytność czy poczucie dystansu wobec Boga. Nieuchwytność i poczucie niemożności zobaczenia Tajemnicy. „Bóg jest w niebie, a ludzie na ziemi” (Koh 5,1). Ten dystans, na dłuższą metę jest nie do zniesienia, wyrwał Izajaszowi głęboko ludzki okrzyk: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił na ziemię” (Iz 63,19). Jeden z teologów postawił niezwykle zasadne pytanie, w którym wyraża się tęsknota za spotkaniem osobowym, doświadczeniem komunii pomiędzy człowiekiem i Bogiem. „Jak obecność Boga może wkroczyć w ludzkie życie ? Dlaczego Bóg czyni wiarę trudną ?” Często współczesny człowiek zachowuje się jak ciekawski Izraelita z czasów Chrystusa; powiedz nam czy Ty jesteś Mesjaszem ? Do tak postawionego pytania zostaje dołączona potrzeba pewnej gwarancji, być może podyktowanej zaistniałą chwilą lub niepokoje duchowym: „Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy” (J 14,8). Bóg wszedł w naszą historię, ale wydaje się, że nie chce, aby ludzie dostrzegali Jego boskość. Wszystko dokonuje się na zasadzie powolnego odsłaniania zasłony, przez którą może przebić się tajemnica obecności Boga. Pascal w swoim zamyśleniu nad wiarą pisał: „Objawienie oznacza uchylenie zasłony, ale Wcielenie jeszcze bardziej zasłania oblicze Boga”. Bóg kryje się nawet w swoim objawieniu się i jest to wielka tajemnica Boga ukrytego. Wiarę w Jego obecność trzeba przeżywać na sposób milczącego dialogu. „Z ciszy wieczności przemówiłeś Panie”. Bóg wszystko on nas wie, tak wiedział o Natanaelu „jako o prawdziwym Izraelicie”. Chrystus odsłania prawdę o Sobie w perspektywie końca, przyjścia w chwale- Paruzji. Niebiosa otwarte i zstępujące chóry niebian są dla nas czymś całkowicie transcendentnym i trudnym do wyobrażenia, to migawka jakby z innego transferu poznania. Trochę przybliża nas do tej chrystofanii ikona jako dzieło teologiczne, epifaniczne w swoim przekazie. Chrystus zasiadajmy na tronie ukazany na tle czerwonego kwadratu, na który kolejno nałożono błękitny krąg (mandorla) i czerwony romb. To połączenie dwóch podstawowych kolorów, czerwonego i błękitnego, stanowi całość kompozycji w wymiarze harmonii dwóch natur w Osobie Wcielonego Logosu. „Symbolizuje to zjednoczenie w Chrystusie zasad antynomicznych- miłosierdzia i prawdy, ognia Ducha i wody żywej, jego Boskiej i ludzkiej natury, niepoznawalności i Wcielenia”. Wypisany czerwony, dolny kwadrat, oznacza ziemię (cztery strony świata, cztery żywioły jako arche ). Ewangelia ma rozbrzmiewać na cztery strony świata, aby została usłyszana i przyjęta przez całe stworzenie, dlatego w czterech kątach kwadratu pojawiają się tetramorfy: symbole ewangelistów. Anioł symbolizuje Mateusza, wół- Łukasza, Lew-Marka, orzeł- Jana. Kolejna figura stanowiąca część kompozycji to błękitne koło- oznacza sferę niebios, świat bezcielesnych mocy, czyli bytów subtelnych-anielskich kontemplujących Oblicze Najwyższego. Często to sklepienie nieba jest przedstawione jakby wypełnione główkami aniołów. Ikonograficzne wyobrażenie wydarzenia przybycia Chrystusa jak Króla, jest próbą przybliżenia hierarchii niebiańskiej. Postać samego Chrystusa jawi się jako zjawiskowa i porywająca do kontemplacji chwili nawiedzenia. Bóg przemawia do nas jakby z ognia; „Bo Pan, Bóg wasz jest jakby ogniem trawiącym” (Pwt 4,24), „kto jest blisko Ognia ten staje się ogniem” opiewał wielkość Boga jeden z apokryfów. Kyrios ubrany jest w szaty w dwóch kolorach, czerwony chiton i błękitny himation, co stanowi symbol zjednoczenia dwóch natur, niekiedy do tego przebijają jeszcze szaty koloru złotego, co wskazuje na emanację Jego chwały „Bóg odziany w światłość”. Chrystus błogosławi prawą ręką, w lewej trzyma otwartą księgę Ewangelii- Słowo które daje życie. Chrześcijaństwo bowiem jawi się jako religia Księgi „Słowo stało się Ciałem”- pisał św. Jan Teolog. Słowo jest spożywane we wspólnocie wiary, aby mogło wydać owoce nawrócenia i otworzyć drogę do zbawienia. Księgą trzymana w dłoniach Odkupiciela staje się Księgą Objawienia, w niej wypisane są imiona opieczętowanych miłością uczniów, zapieczętowana siedmioma pieczęciami, której nikt nie może otworzyć ani przeczytać oprócz apokaliptycznego Baranka (Ap 5,1-7). To jednocześnie skodyfikowany symbol Przymierza zawartego między Zbawicielem a Nowym Izraelem- Oblubienicą -Kościołem. I wreszcie symbol samego Jezusa Chrystusa, który w akcie inkarnacji przyszedł na świat, aby dokonać odkupienia rodzaju ludzkiego. Już wczesnochrześcijańska sztuka przedstawiała Chrystusa, w postaci symbolicznej a jednocześnie mistagogicznej, jako „Hetomazję”- Księgi leżącej na ołtarzu lub na tronie. Reasumując należy odczytać to przedstawienie jako odważną ilustrację Chrystusa przychodzącego w Chwale – to obraz Paruzji, bezpośrednio związany z tematem Sądu Ostatecznego, gdzie wyczuwa się napięcie i rekapitulację wszystkiego… „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby, ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi” (J 9,39). Lub jeszcze inne słowa utrzymane w podobnym tonie: „Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” (J 12,47-48). Warto zadumać się nad tym malarskim przedstawieniem, które jak kurtyna odsłania przed nami misterium spotkania Boga z człowiekiem. Tak więc idąc ku światłości emanującej z oblicza Zbawiciela, włączając się w kontemplację Jego Bóstwa, człowiek może umocnić swoją wiarę, odbudować w sobie podobieństwo do Niego i spowodować, by ono promieniowało na otaczający nas świat. Wtedy jeszcze bardziej stają się czytelne słowa Apostoła Pawła: „My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodobniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3,18).