piątek, 19 września 2014






Łk 8,4-15


Gdy zebrał się wieki tłum i z miast przychodzili do Jezusa, rzekł w przypowieści: „Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny”. Przy tych słowach wołał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. Wtedy pytali Go Jego uczniowie, co oznacza ta przypowieść.
On rzekł: „Wam dano poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, aby patrząc nie widzieli i słuchając nie rozumieli. Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Tymi na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł
i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Na skałę pada u tych, którzy gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują. To, co padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu. W końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swą wytrwałość”.


 


Kultura, która zaczęła się od kultu, odnajduje, kiedy jest prawdziwa swoje liturgiczne źródła. W kulturze wielu widzi tylko zręczną umiejętność, jaką jest przekształcanie świata natury i nasycanie jej duchem. Ziemia i człowiek łączą się we wspólnej pracy, jakkolwiek nie każda praca jest jeszcze kulturą; kulturą jest wtedy, gdy natura staje się bardziej ludzka, gdy dzięki niej człowiek staje się bardziej ludzki. „Na początku była kultura agri, uprawianie ziemi. Cycero pisał o kultura animi: uprawie ducha. Uprawna rola pozostaje pierwszym symbolem kulturowym. Powinien on przeświecać przez wszystkie, jakże nieraz skomplikowane, późniejsze definicje. W tym pierwszym sensie jest mowa o kulturze w Biblii, gdzie tyle obrazów zostało zaczerpniętych z rolnictwa”- pisał ks. Pasierb. Pierwsze skojarzenie jakie wywołuje u mnie ewangeliczna przypowieść o siewcy, to powracające w pamięci obrazy Jeana Francoisa Milleta, artysty pochodzącego z chłopskiej, pobożnej rodziny osiadłej koło Barbizon, który w swoich niezwykle przemawiających prostotą i pełnych ciepła obrazach, próbował zapisać na płótnie sentymentalne scenki z codziennego wiejskiego życia („Siewca”, „Zbierające kłosy”, "Anioł Pański"). Była mu bliska codzienna, pełna trudu i radości praca rolników. Próbował ukazać coś więcej niż tylko pulsujące rytmem kalendarza, od zasiewu do zbioru życie zwyczajnych ludzi. To malarstwo realistyczne, ale jednocześnie oddające w sposób niezwykły mistykę codzienności, gdzie praca i modlitwa stanowiła najgłębszą wypowiedź człowieka wobec Stwórcy. Charakterystyczny jest obraz rolnika przemierzającego z wielkim spokojem pole. W worku zawieszonym na szyi, albo w torbie utworzonej przez podniesienie poły ubrania, rozrzuca ziarna, które dotknięte przez powiew wiatru wpadają na glebę. Dzisiejsza przypowieść którą opowiada swoim słuchaczom Chrystus, stanowi próbę odwołania się do codziennych perypetii zapracowanego rolnika. Sceneria staje się nośnikiem pozornie prozaicznego opowiadania mającego odsłonić ukryty sens soteriologiczny. Droga, skalisty teren, ciernie, to nie tylko wyliczone warunki dla zasiewanego ziarna, ale coś o wiele głębszego, dotykającego wnętrza człowieka. Trzy różne plony, wskazują analogicznie do trzech niepowodzeń. Dopiero po trzech nieudanych próbach ziarno pada na ziemię żyzną, mogącą spowodować owocny wzrost. Za chwilkę Jezus czyni egzegezę tego fragmentu, niejako zwalniając uczonych od mędrkowania nad znaczeniem ukrytego sensu wypowiedzi. Mówi poniekąd tak: To prawda, jestem oczekiwanym Mesjaszem. Nie jestem jednak w taki sposób, jak to sobie wyobrażacie. Nie przyszedłem aby zatracić, czy niszczyć, ale zbawić. Nie przyszedłem aby za jednym cięciem poustawiać wszystkie sprawy twardą ręką, nie aby coś zakończyć, ale aby nadać wzrost ziarnu w urodzajnej glebie. Moje zadanie nie polega na wyciągnięciu konsekwencji, lecz na daniu nowej szansy. Siać może tylko ktoś kto ma nadzieję na wzrost, na zebranie obfitych zbiorów. Czas który Siewca rozpoczyna jest czasem nie jest czasem sądu, lecz momentem w której Bóg wykazuje przeobfitą cierpliwość. To misja która dokonuje się pod znakiem zasiewu, a nie zbioru. W centrum staje postać siewcy- czyli Chrystusa. Słuchający Go uważnie ludzie powinni odkryć, że to oni są ziemią, na którą pada ziarno. Jednocześnie sami apostołowie przekonują się o tym, że aby kogoś przyprowadzić do wspólnoty kościoła, trzeba cierpliwie siać. Potrzebne jest zasiewanie i czas. Jak powie psalmista: „Postępują naprzód wśród płaczu, niosąc ziarno na zasiew. Z powrotem przychodzą wśród radości, przynosząc swoje snopy” (Ps 126,6). Chciałbym wielu współczesnym apostołom życzyć aby zasiewali słowo Boga z radością, ufnością, ocierając tylko pot z czoła. „Jestem tylko kimś małym i moje imię zostanie szybko zapomniane, ale idea, życie i inspiracja, które mnie przenikały, będą żyły. Spotkasz je wszędzie na wiosennych drzewach, w ludziach, na Twoich drogach, w krótkim i słodkim uśmiechu”. Warto siać nieustannie i pamiętać że „dla niektórych ludzi nasze życie może być jedyną Biblią jaką przeczytają” i dzięki której dokona się ich wzrost ku Niebu.