poniedziałek, 20 października 2014




Łk 12,35-38


Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie”.


Każdy człowiek nosi w sobie jakieś pragnienia, oczekiwania i tęsknoty. Nosimy w swoich sercach pragnienie idealnego świata, spokojnego życia, poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji itd. Chrystus uświadamia nam potrzebę czujności, duchowej aktywności. O gotowości na przyjście Pana z uczty weselnej pisze średniowieczny myśliciel bł. Guerric z Igny: „Oczekujemy Zbawiciela. Zaiste, oczekiwanie sprawiedliwych stanowi ich radość, bo wyglądają błogosławionej nadziei i przyjścia wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa. A teraz, jakie jest moje oczekiwanie- mówi sprawiedliwy- czy nie jest nim Pan ? Niech więc serca idą za swymi skarbami, niech myśl zostanie utwierdzona na wyżynach, a wyglądanie skierowane ku Bogu, abyście i wy mogli powiedzieć za Apostołem: „Nasze przebywanie jest w niebie, skąd też wyglądamy przyjścia Zbawiciela” (Flp 3,20). Mamy jako chrześcijanie mocno stąpać po ziemi, a jednocześnie wyczekiwać tego co zakryte- Nieba. Przepasane biodra to obraz gotowości do wyjścia w nieznaną drogę. Płonąca pochodnia to metafora światła rozpraszającego ciemność, to znak rozpoznawczy dla Syna Człowieczego że każdy z nas jest gotowy na swoje przejście- „paschę”. Światło wymodeluje kontury naszych twarzy aby Bóg-Człowiek mógł odnaleźć w nich swoje oblicze. Jakże istotna wydaje się postawa oczekiwania- życie wypełnionego tęsknotą i modlitwą, zanim się zostać pochwyconym w miłości. „Bóg posługuje się cierpliwością i przyznaje człowiekowi przedział czasowy, gdyż do człowieka należy przyśpieszenie dnia Pańskiego, aby móc się znaleźć w sercu Paruzji… Chodzi o intensywność naszego miłosierdzia, chodzi o narodziny poprzez wiarę, które stanowić będą dla świata grunt na przyjście Pana”.  Wyraża to jasno św. Piotr: „On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zagubić. Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego” (2P 3,9.11-12). Gdyż dzień ten jest nie tylko celem, nie tylko finałem historii, ale to misterium Boga- „wieczna Agapa miłości” na którą zostaje zaproszony człowiek. Na zakończenie tej refleksji udzielam głosu Orygenesowi: „Czeka więc naszego nawrócenia, aż naśladować Go poczniemy i podążymy Jego śladami. Wtedy weselić się z nami będzie i będzie pić wino „w nowy sposób”, w Królestwie Ojca. Na razie jednak litościwy i miłosierny Pan „płacze z płaczącymi”, pragnąc „weselić się z weselącymi” (Prz 12,15), i bardziej jeszcze od niego „ma smutek… z powodu dawniejszych grzeszników, którzy się nie nawrócili”. Czeka na nas, by pić „z tego owocu winnego szczepu”, aby zasiąść z nami do stołu i podarować każdemu niewypowiedziane szczęście.