wtorek, 7 października 2014

[Pater%2520Noster%255B2%255D.jpg]


Łk 11,1-4


Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”. A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie: «Ojcze, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.


W odpowiedzi na prośbę ucznia Chrystus wskazuje Kościołowi najpiękniejszą modlitwę; krótką, prostą, zawierającą w sobie wszelkie pragnienia i tęsknoty człowieka. To pierwsza modlitwa którą jako dziecko nauczył mnie mój ojciec. Powtarzałem ją wraz za nim, śledząc jego usta, wpatrując się w jego oczy i dostrzegając w nich nie tylko ojcowski obowiązek wychowania do wiary, ale autentyczność bycia w obecności Boga. Kiedy przeżywaliśmy ważne święta chrześcijańskie ojciec brał mnie na bok i odmawiał ze mną Modlitwę Pańską. To była „liturgia” stawania się dojrzałym, przejściem z bycia chłopcem do stania się  mężczyzną zrodzonym przez dialog… inicjacja przez słowo „Ojcze”.  Zawsze starałem się odmawiać ją w taki sam sposób jak wtedy, z przejęciem, namaszczeniem, bez cienia rutyny, jakbym stawał w postawie syna wobec Ojca. Ile w tych słowach jest ciepła i ładunku duchowego, ile egzystencjalnej wyobraźni ogarniającej życie. Modlitwa Pańska pisał Tertulian stanowi „streszczenie całej Ewangelii”. Idąc za sformułowaną myślą katechizmu: „Kazanie na Górze jest nauką życia, Modlitwa Pańska jest modlitwą, ale zarówno przez tę naukę, jak i modlitwę Duch Pana nadaje nowy kształt naszym pragnieniom, wewnętrznym poruszeniom, które ożywiają nasze życie. Jezus swoimi słowami uczy nas tego nowego życia i poucza, by prosić o nie w modlitwie. Od prawości naszej modlitwy będzie także zależała prawość naszego życia w Nim”. Kiedyś w kościele starożytnym w czasie przygotowania do sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego następowało tzw. traditio Modlitwy Pańskiej, oznaczało to powtórne narodziny do życia w Bogu. Temu jakże wymownemu w swojej oprawie wydarzeniu zawsze towarzyszyło głębokie przekonanie, iż Kościół modląc się słowami samego Chrystusa, doznaje miłosierdzia, ponieważ tak sformułowana modlitwa otwiera źródło łaski- serce Ojca. „Gdy mówimy Ojcze „nasz”, uznajemy najpierw, że wszystkie Jego obietnice miłości, zapowiedziane przez proroków zostały wypełnione przez Chrystusa w nowym i wiecznym Przymierzu: Staliśmy się „Jego” ludem, a On odtąd „naszym” Bogiem. Ten nowy związek jest darem wzajemnej przynależności: przez miłość i wierność mamy odpowiedzieć na „łaskę i prawdę” które zostały nam dane w Jezusie Chrystusie”. „Niech się świeci imię Twoje”, niech będzie rozpoznawane i uznawane, miłowane, naśladowane jako święte- takie jest pragnienie Jezusa. „Przyjdź Królestwo Twoje”. Odtąd Chrystus wstawia się przed Ojcem, aby Bóg był „wszystkim we wszystkich” w dniu, kiedy sam „przekaże królowanie Bogu i Ojcu” (1Kor 15,28). Wydaje się także, że pragnienie nadejścia Królestwa jest typowe dla ostatnich czasów, w jakich żyjemy, dla czasu Kościoła i sakramentów w których oczekuje się realizacji „błogosławionej nadziei” (Tt 2,13). Od wydarzenia Pięćdziesiątnicy wyczekiwanie nadejścia królestwa stawia wspólnotę wierzących w otwartości na działanie Ducha Świętego. Jest jednym wielkim przywoływaniem Marana tha- Przyjdź Panie Jezu ! Wreszcie „bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”. Ojciec „nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to co na ziemi” (Ef 1,9-10). Tę właśnie realizację ekonomii zbawienia ogarniamy naszym pragnieniem, aby je włączyć w pragnienie Ojca naszego. Tak sam Jezus ofiarował swoją ludzką wolę, aby ją zespolić z wolą Ojca swojego i nas zbawić. Tak również Duch Święty wpływa na naszą wolę, przenikając ją dogłębnie miłością Ojca. Cztery kolejne prośby stanowią pragnienia naszej codziennej egzystencji które zostają złożone Bogu. Chrystus jest żywą odpowiedzią na pragnienia naszych serc. On jest Chlebem żywym, naszym pojednaniem, Tym który w nas zwycięża pokusy i wyzwala z sideł grzechu. Przez tak wypowiedziane prośby „Ten, który przenika serca”, uczy nas jeszcze tego, że Jego miłość chce dla nas dobra i nam je daje przez swojego Ducha, albowiem „zna zamiar Ducha i wie, że przyczynia się On za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8,27). Jest jeszcze jedna bardzo ważna to miłość braci i sióstr. Nie można zwracać się z całym pakietem próśb do Ojca, będąc w poranionej relacji z innymi. Owocność modlitwy zależy od mojej postawy pokornego brata, zdolnego do miłości i wejścia w komunię z innymi. Przecież zwracamy się słowami „Ojcze Nasz” a nie „Ojcze Mój”. To nie jest modlitwa egoisty zaskarbiającego u Boga profity, ale jeden z polifonii wielu ust wypowiadających modlitwę Chrystusa. Na koniec wniosek praktyczny; jak będziesz odmawiać modlitwę Pańską to podnieś dłonie ku górze, tak jak kapłan to czyni w czasie liturgii, jako gest przyjęcia daru- i obdarowania. Wypowiadaj słowa spokojnie, bez pośpiechu z miłością jak dziecko wobec kochanego Tatusia. Nieustannie w różnych sytuacjach życia wypowiadaj „Abba” – Tatusiu (Kocham Cię !).