niedziela, 19 października 2014




Mt 22,15–21


Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie. Posłali więc do Niego uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?”. Jezus przejrzał ich przewrotności rzekł: „Czemu Mnie kusicie, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową”. Przynieśli mu denara. On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?”.
Odpowiedzieli: „Cezara”. Wówczas rzekł do nich: „Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”.


Na świeżo piszę ten tekst komentarza do Ewangelii. Wracałem samochodem ze Szczecinka wsłuchując się w uroczystości beatyfikacyjne papieża Pawła VI. Niezwykła postać w historii Kościoła, nie tylko w kontekście przeprowadzenia wcielenia w życie wielkiego Soboru Watykańskiego II. W jakieś dużej części dzięki temu Pasterzowi Kościół wszedł w świat współczesny, dotknął jego problemów, pochylił się nad człowiekiem, to było przełomowe znaczenie którego pionierem i charyzmatycznym był Paweł VI. Kościół od tego momentu wszedł w dialog ze światem, odszedł od wydawania nakazów, podjął posługę świadectwa, często rezygnując z napuszonej hieratyczności i skostniałej wykładni doktryny. Zamiast potępiać błędy, zaczął dostrzegać oczekiwania świata i podjęcie procesu umiejscowienia postaw ewangelicznych w konkretnym życiu człowieka- jako drogi Kościoła. Nastąpiło oczyszczenie motywacji i odnowienie żywej wiary. Spośród wielu tematów wyeksponowanych odkryto na nowo wolność i radość, będące zwieńczeniem przesłania. Orędzie wolności i radości pochodzące od Boga, zrodzone z nowej Pięćdziesiątnicy- doświadczenia Ducha Świętego- powiewu świeżości i łaski. Mówiąc o miłości jako podstawowej posłudze Kościoła, papież Paweł VI włączył nurt teologii zbawienia w wymiar miłości. „Bóg nadchodzi i wyznaje swoją miłość prosząc, by Mu ją odwzajemniono…” W świecie indyferentyzmu, kolekcjonowania przyjemności, narzucającej się nudy, obojętności i porzucenia wartości moralnych, kontestacji zastałej instytucji,  rozlega się katecheza o bliskości Boga Przyjaciela- zakochanego w człowieku, który jest  poraniony, zagubiony i poszukujący sensu życia. Warto również wspomnieć w kontekście przywoływanych tematów soboru, o nowej twarzy Kościoła, jaką był ekumenizm- otwartość na braci, wspólne poszukiwanie jedności, szacunek i wzajemne uczenie się siebie.


W dzisiejszej Ewangelii Chrystus nie daje się sprowokować faryzeuszom. Po mistrzowsku Pan wychodzi ze słownej prowokacji. Oczywiście jedne rzeczy należą do Boga, a inne do cezara. Jezus mówi o oddawaniu cezarowi, nie o naśladowaniu go lub robieniu mu konkurencji. Trzeba mu oddać to, co mu się należy. Nic więcej. Pamiętajmy przy tym o jednej istotnej rzeczy, która dla Żydów była kontrowersyjna, cezar był upostaciowaniem niewoli, dominacji i ucisku. Jego wizerunek zdobił monety, a więc dla „religijnych” to był wyraz jawnej idolatrii, rodzący ogromny konflikt duchowy- komu więc należy się szacunek i cześć. Czasami cezar mógł zająć miejsce, które nie podlega jego kompetencji, anektować przestrzeń religii i nadać sobie boskie prerogatywy. Ciekawa jest myśl A. Loisy: „Zafałszowalibyśmy myśl Jezusa, gdybyśmy założyli, że to, co jesteśmy winni cezarowi, znajduje się na tej samej płaszczyźnie, co nasze obowiązki wobec Boga, i że ma tę samą absolutną wartość… To, co ziemskie musi być traktowane zgodnie ze swoją wartością. Trzeba jednak pamiętać, ze to, co istotne, jest gdzie indziej i polega na wierności wobec Ojca niebieskiego”.