wtorek, 18 listopada 2014

Anima forma corporis




Człowiek jest istotą cielesną, ciało staje się reprezentacją tego, co ukryte… duchowe… misteryjne, wymykające się prostej czy jednoznacznej próbie interpretacji czy powierzchownego opisu. Augustyn pisał że „człowiek to dusza w ciele”. Nie chodzi wcale o rozumienie ciała jako platońskiego więzienia dla duszy, ale jako cielesnego sposobu wypowiadania tego co, na zewnątrz przeżywamy duchowo. Najprościej to można zrozumieć tym, że świat naszej głębi wewnętrznej wypowiada się na zewnątrz przez język naszego ciała. Żyjemy dzięki ciału. Za pomocą ciała życie wyraża się w widzialnej rzeczywistości i wkracza w relacje. Dzięki cielesności następuje kondensacja najgłębszych emocji. Belting powie że ciało jest medium- obrazem, nośnikiem znaków, kodów kulturowych, symboli. Podejmował to zagadnienie Guardini: „Symboliczna relacja zachodzi najpierw między ciałem i duszą. Ludzkie ciało jest analogią duszy w porządku widzialno- cielesnym. Gdyby się zechciało wyrazić widzialnie i cieleśnie to, czym jest dusza w porządku duchowym, doszłoby się wówczas do stanu ludzkiego ciała. To właśnie wyraża najgłębiej formuła: Anima forma corporis. W ciele wyraża się dusza na sposób cielesny jako w swym żywym symbolu”. To co w rozumieniu Guardiniego jest mianem „duszy”, dla teologów wschodnich jest rozumiane jako „serce” – siedlisko uczuć i centrum duchowe „ja”. Jako mające życie, wypowiada się natomiast przez cielesność człowieka na zewnątrz, aby wejść w osobową relację. To bardzo proste kiedy wypowiadamy komuś miłość, mówię o tych najbardziej podstawowych relacjach, człowiek – człowiek, to sygnalizując stany które w nas się dzieją wskazujemy na serce „patrz jak ciebie kocham…, jak mi bije serce”. Częstotliwość fizycznych uderzeń „mięśnia” staje się kodem dla tego drugiego „Ja” i przeobraża się w akt afirmacji. Następuje werbalizacja miłosnego dialogu na sposób ciała. W liturgii- ciało zostaje włączone w akt uwielbienia Boga. Przez ową liturgiczność- czyli włączenie ciała w modlitwę, zostaje wypowiedziane ostateczne przeznaczenie ludzkiej cielesności: „ciało ma być zdolne do zmartwychwstania”. Jak napisze Ratzinger „Wejść w akcję Boga tak, aby można było z Nim współdziałać”- to dokonuje się w liturgii (sakralizacja języka naszego ciała) jak również poza nią. „Nasza dusza powinna stać się cielesna, a ciało duchowe”, dokonuje się spirytualizacja tego co materialne, ograniczone, haptyczne. Ciało wyraża przez pewien określony rytuał doświadczenie intymnego spotkania się z miłością, łaską, niewypowiedzianą tajemnicą. To jest jak chwytanie Boga za dłoń i wędrowanie w radosnym uniesieniu. Tak jak zakochany chłopak w dziewczynie chwyta ją za dłoń, wyraża gestem to, co jego serce nie jest wstanie pomieścić. Euforia doznań dokonuje się przez pewne zrytualizowanie chwili. „Rytuały to takie symboliczne czynności, które określają relację człowieka do otaczającej go rzeczywistości, Bez niej człowiek nie byłby zdolny do wyrażania siebie i niezdolny do rozumienia innych. Przecież dziewczyna chce nie tylko usłyszeć „kocham cię”, chce to „kocham cię” zobaczyć. To wyznanie musi przełożyć się na język gestu, na rytuał”. Bardzo ważny jest nasz codzienny rytuał w którym wypowiadamy Bogu co tak naprawdę czujemy. Dawid biblijny król tańcząc nago wyraził uwielbienie i błogosławieństwo Bogu. Przez rytuał (znak krzyża, przyjęcie całkiem innej postawy ciała niż ta która stanowi część składową naszych codziennych obowiązków, uklęknięcie, leżenie krzyżem, ręce wzniesione uniesione, oczy wpatrzone do góry, bicie się w piersi itd.) wyraża się nasza miłość do Boga. Pewnie wielu sobie nawet nie uświadamia że w ten skodyfikowany sposób dotykamy wymiaru transcendencji. Kiedy spożywamy w czasie Eucharystii Chrystusa pod postaciami chleba i wina, to Jego człowieczeństwo spotyka się z naszym człowieczeństwem, a przez to z Jego Bóstwem. Cudowna wymian miłości… zjednoczenie, komunia osób- którą teologia określi jako „synergia”- jako współdziałanie. „To zjednoczenie dwóch działań: energii boskiej- nieskończonej, i ludzkiej ograniczonej ludzką małością.” Jest taka piękna scena w filmie „Miasto aniołów” jak zagubiony i jednocześnie zakochany w kobiecie anioł próbuje udowodnić jej istnienie innego, duchowego świata, obecności Boga. Stojąc w holu bibliotecznym chwyta ją za dłoń, każe jej zamknąć oczy i opisać owo doznanie. Co czujesz ? Dotyk – odpowiada. Skąd wiesz ? Ponieważ czuję. Była to próba ucieleśnienia stanu duchowego który jest poza, a jednocześnie staje się obecny. Włączmy nasze ciało w modlitwę, zaktywizujmy cielesność, odkryjmy w sobie naturę anioła który za pomocą skrzydeł może wznieść się wyżej. Niech język ciała stanie się modlitwą.