czwartek, 13 listopada 2014

Łk 17,20-25
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”. Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.
Przypominam sobie słowa które wiele lat temu usłyszałem na wykładzie z teologii fundamentalnej z ust sędziwego już profesora: „My nie służymy kościołowi, ale Królestwu Bożemu”. W pierwszym momencie wydały mi się te słowa nawet kontrowersyjne, ale kiedy spuściłem powietrze i mocno stanąłem na ziemi to odkryłem głęboki sens tego stwierdzenia, niezwykle twórczo podprowadzający pod słowa Jezusa z Ewangelii. Kościół a w nim każdy z jego członków; ja i ty, pozostaje w służbie Królestwu Bożemu. Żeby być dobrze zrozumianym nie chodzi o zmarginalizowanie roli Kościoła – jako przestrzeni przeżywania materialnie i duchowo wydarzenia wiary w  Boga. Chodzi o perspektywę ostateczną, urzeczywistnienie Królestwa – tu i teraz. Ono zaczyna się uobecniać w sercach ludzi i promieniuje na zewnątrz stając się ikoną innego świata- doskonałego. Kościół jest przestrzenią spotkania, urealnienia Królestwa Jezusa- spełnieniem wszystkiego, gdzie Bóg będzie wszystkim we wszystkich. Wracam do początkowej myśli, przez Kościół dokonuje się przejście, święte wędrowaniu ku szczęściu. Prostym przykładem jest przyjęcie chrztu przez katechumena, człowiek ten przekreśla swoją przeszłość i przechodzi do charyzmatycznej teraźniejszości otwierającej drogę ku Królestwu. Wejście do tego Królestwa- Kościoła dokonuje się przez paschę i nowe narodzenie „z wody i z Ducha” (J 3,5). Nowo ochrzczony otrzymuje pieczęć przynależności do rzeczywistości która już teraz dokonuje „inwazji” na jego życie. Przywołam w tym miejscu słowa wielkiego teologa Balthasara o kościele. „Będziemy bronić- (kościoła) nie z żądzy sukcesu, lecz z urzędu Kościoła „ubogiego i służącego”, gdyż on tylko może jeszcze zapewnić kontakt z dzisiejszym światem. Jest to Kościół, który działa dopóty, dopóki może współdziałać w świecie, ale dzięki życiu i śmierci Jezusa ma pewność, że tam gdzie  kończy się widzialna, aktywna działalność i zaczyna się cierpienie, choroba, zewnętrzny brak rezultatów, nie kończy się jego zadanie, lecz być może właśnie się zaczyna. Taki kościół zburzył już swoje bastiony, które były jego obroną przed światem, widzi siebie nie jako „twierdzę”, lecz jako konstrukcję pomocniczą służącą wyższemu nad nią celowi: dzięki jego pośrednictwu Bóg spotyka się ze światem”. Każdy z nas jest powołany do tego aby mówić o Bogu, nawet więcej- świadczyć swoim życiem wobec innych ludzi iż Królestwo jest już tu obecne. Rzeczywistość której urzeczywistnienie spowalniają złe – demoniczne moce (królestwo ciemności). Chrześcijanin przechodzi ponad tymi zakusami i staje się świadkiem „przyszłego wieku”,  w którym cały bieg historii przechodzi przez spotkanie z Jezusem i kieruje się ku Jego Królestwu. Wobec tej tajemnicy prześwietlonej światłem Chrystusa można zrozumieć głębokie powiedzenie Peguy: „Trzeba sobie zadać gwałt, aby nie wierzyć”.