wtorek, 25 listopada 2014

Łk 21,12-19

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

Chrześcijanin nie jest biernym obserwatorem rzeczywistości, świat nie jest widowiskiem na które spoglądamy jak przez ekran komputera poruszając się swobodnie i beztrosko po wirtualnej przestrzeni. Kiedy słyszymy słowa Chrystusa że będziemy prześladowani za wiarę, to pierwsza myśl która przemierza przez naszą głowę to taka, że to nie o nas chodzi. Prześladowani to gdzieś tam blisko tureckiej granicy. My jesteśmy jak reporterzy polujący na sensację medialną, aby wykonać fotografię cierpienia ludzi i szybko wycofać się do bezpiecznego- przytulnego miejsca, gdzie doświadczenie zła staje się tylko zapisaną w migawce aparatu okropną chwilą, o której za dwa dni zapomnimy. Czy nie tak reagujemy kiedy słyszymy o prześladowanych chrześcijanach, o gwałtach… przemocy, ścinaniu maczetami głów. Trwożymy się i oburzamy na świat, po czym żyjemy dalej, karmiąc się poczuciem bezpieczeństwa że to, co się dzieje jest gdzieś tam… Nie ma w nas lęku uchodźcy porzucającego wygodny dom własnej teraźniejszości, zmieniając swoje oblicze na tęskniącego za dobrą przyszłością. A przecież chodzi o zagrożenie czy możliwy brak stabilizacji który może okazać się bliższy niż nam się wydaje. Nasze poukładane życie może się zmienić diametralnie z dnia na dzień, kiedy będziemy wleczeni wbrew naszej woli tam, gdzie nie będziemy chcieli iść. Gdzie jest w nas odwaga pierwszych uczniów ? Pierwsze rozdziały Dziejów Apostolskich jako namacalnych relacji z życia pierwszych gmin chrześcijańskich, pełne są opowieści o ludziach którzy idą do więzienia, stawiani są przed sądami, znoszą mężnie uporczywe kary i pogróżki. Mimo to nieustannie zakłócają spokój publiczny, świadczą o Chrystusie Nawet za cenę utraty wszystkiego co posiadają a nade wszystko własnego życia. „Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20). Zwłaszcza w obecnej sytuacji wiara chrześcijańska będzie mogła wyjść z kryzysu tylko wówczas, gdy uda jej się dokonać decydującego wyboru: wyboru tego, co trudniejsze. Kościół wyjdzie wówczas z obecnego niepokojącego kryzysu rzeczywiście przemieniony, a jednocześnie będzie w stanie przemieniać innych. Nie bójmy się tego, co przyniesie przyszłość. Pan nas zapewnia że włos z głowy nam nie spadnie, a jeśli miałby spaść to tylko dlatego że świat nas złamał lub okazaliśmy się niewystarczająco wierzący. „Nie lękajcie się. Jam zwyciężył świat” (16,33).