sobota, 15 listopada 2014




Mt 25,14-15.19-20


Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: »Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem«”.


Przez ten tydzień interpretowaliśmy teksty które zwracały naszą uwagę na potrzebę czujności. Zostaliśmy duchowo przebudzeni przez Słowo które zdemaskowało w nas poczucie duchowego lenistwa, bierność i apatię duchową. Trzeba stanąć wreszcie na nogi, podjąć określone zadania, uruchomić w sobie pokłady duchowej kreatywności. Przypowieść o talentach rozwija ten wątek, wskazując na przedmiot oczekiwania i określając zadanie chrześcijanina, które polega na „wzięciu się do roboty”. Za dużo jest bowiem pustych deklaracji i powierzchownych haseł, trzeba zacząć działać. Należy w misję ewangelizacji włączyć cały kapitał który otrzymaliśmy w pakiecie od Boga. Każdy z nas otrzymał talent, podobnie jak uprzywilejowani słudzy z przypowieści. Czym dla nich był talent ? Według uczonych była to równowartość sześciu tysięcy denarów, czyli w przeliczeniu przekazana pensja za dwadzieścia lat pracy. Ogromna suma którą każdy ze sług otrzymał, to jak szczęśliwy los na loterii. Jednocześnie pięć talentów mogło jako waluta płatnicza być przekazana w kruszcu metalu szlachetnego, którego waga wynosiłaby trzydzieści kilogramów. Sługa który otrzymał pięć talentów, musiał poradzić sobie z takim ciężarem. Ale są i tacy którzy przechodzą ponad tymi wartościami finansowymi widząc w talentach nie tyle co środek płatniczy, ale słowo „talent” o szerszym znaczeniu takim jak: umiejętności, predyspozycje, zdolności itd. Już od dziecka w prostej wykładni tej przypowieści słyszeliśmy o tym jak bardzo powinniśmy rozwijać nasze talenty które są darem. Choć tak  naprawdę chodzi o coś o wiele głębszego. „W przypowieści chodzi o nowego człowieka, o Słowo Boże, o wiarę, o nadzieję, o miłość, modlitwę, o tę miłość która charakteryzuje naszą relację do Chrystusa”. Nie wolno stanąć w miejscu i przyglądać się powierzonym talentom. Chodzi o cały szereg działań jakich dokonujemy, aby były zgodne z Ewangelią, a nie tylko z pazerny budowaniem własnych interesów. Chodzi o to, abyśmy nie wyszli na leniwe sługi, kiedy Pan przyjdzie powtórnie, nasze talenty muszą być w obiegu, tworzyć życie, ferment, powinny zmieniać świat. „Marnujemy życie wtedy, gdy się nie angażujemy. Wiara staje się „nieużyteczna”, gdy nie prowadzi do niczego niezwykłego, do niczego zadziwiającego. Miłość umiera wówczas gdy nie rodzi żadnych niespodzianek. Bóg dał nam odważne serca, dłonie do rozdawania, abyśmy Jego dary zanieśli innym. Jak śpiewał Sojka „Na miły Bóg, życie nie po to tylko jest, by brać. Życie nie po, by bezczynnie trwać. I aby żyć siebie samego trzeba dać”.