Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a
znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje;
kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o
chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu
węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to co dobre tym,
którzy Go proszą. Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i
wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.
Kiedyś bardzo często,
celebrując Eucharystię, prosiłem szczególnie dzieci i młodzież, aby w czasie Modlitwy
Pańskiej, podnieśli do góry dłonie; w taki sposób jakby ktoś za chwilę miał coś
do nich włożyć- jakby mieli zostać obdarowanymi prezentem. To nic innego jak modlitwa
prośby; „proście, a będzie wam dane…” Człowiek ze wszystkimi swoimi
ograniczeniami staje wobec miłującego Boga, jak dziecko, podnosząc dłonie ku
górze, z nadzieją na obdarowanie. Człowiek współczesny bardzo szybko zapomina o
tym, że aby otrzymać trzeba prosić. „Wszystko mi się należy”- motto zadufanych
w sobie konsumentów życia. Aby wyrazić prośbę, trzeba zdobyć się na odrobinę
pokory i małości. Tym, co powinno wyróżniać chrześcijanina to szczera,
bezinteresowna miłość, uobecniająca się w konkretnych czynach, współodczuwaniu
wraz z innymi, przechodząc drogą problemów i zaradzaniu trudnym sytuacjom
życiowym. U normalnego człowieka instynktowna, spontaniczna skłonność do dobra,
radości, harmonii, daru z siebie jest czymś naturalnym. Odczuwanie współczucia
wobec innych ludzi, stanowi wyjście z siebie, można to określić jako „aktywne
uczestniczenie w cierpieniu drugiego. Dzięki niej przeżywamy wewnętrzną więź
wszystkich, wspólnotę przeznaczenia, moralną i duchową solidarność we wszystkim,
co istnieje. Rzeczywistość jest spolaryzowana; z jednej strony są egocentryzm i
egoizm, każdy żyje wyłącznie dla siebie, wszystko jest zatomizowane i pogrążone
w piekielnej samotności; a z drugiej strony istnieje coś, co nazywamy altruizmem,
życie dla drugiego”. Ewangelia nas inspiruje, i tym samym przynagla do miłości,
przekraczającej zwyczajny altruizm, chodzi o wzbicie się jeszcze wyżej, o widzenie oczami serca- "kochającego serca", rzecz jasna: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za
przyjaciół swoich” (J 15,13). Chrystus
zaprasza nas do prostego dobra, wejściem w „sakrament miłości brata”. Chodzi o
wyjście z izolacji, jakim jest egoizm. „Miłość drugiego jest obecnością Boga w
duszy”. Stać się bliźnim wszystkim, umieć tracić swoje życie, odkrywając, że
brat czy siostra będący w potrzebie, stają się moimi bliźnimi. W takiej
postawie jest pragnienie naśladowania miłości Ojca. Tylko miłość jest
wiarygodna !