poniedziałek, 9 marca 2015

2 Krl 5,1-15a
Naaman, wódz wojska króla syryjskiego, miał wielkie znaczenie u swego pana i doznawał względów, ponieważ przez niego Pan spowodował ocalenie Syryjczyków. Lecz ten człowiek, dzielny wojownik, był trędowaty. (…) Przyjechał więc Naaman swymi końmi, powozem, i stanął przed drzwiami domu Elizeusza. Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: „Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!” (…) Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony. Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem”.
Łk 4,24-30
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze: I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
W gruncie rzeczy, czas Wielkiego Postu jest przeżywany w jednym bardzo konkretnym celu, abyśmy z większą świadomością, powrócili do momentu naszego Chrztu- pogłębienia łaski chrzcielnej. To nic innego, jak powtórny katechumenat, tyle że przeżywany świadomie…, jakoś ciągle jest problem z tą świadomością- o nią, rozbija się mnóstwo ważnych spraw w naszym życiu. W oczyszczającym i uzdrawiającym zanurzeniu w Jordanie wodza Naamana, odkrywamy źródło naszej duchowej odnowy. Witalność naszej duszy, zawiera się odradzającej kąpieli wieczności- jaką jest Chrzest. W ten sposób przez sakrament obmycia, Chrystus przychodzi do naszego życia z darem pierwotnej edenicznej szczęśliwości- jako projektu świata idealnego, do którego zmierzamy w pocie czoła. Urzeczywistnia się jakże ważne przesłanie, które konstytuuje nasze życie w Bogu; iż przez sakramenty przedłuża się historyczna widzialność Pana i uobecniają Jego zbawcze cuda, w sposób ponowny, świeży, przenikający naszą egzystencję. Chrzest jest naszym odrodzeniem, całkowitym „odnowieniem tworzywa ludzkiego bytu na obraz Boga”. Termin „baptisio”, znaczy tyle, co być zanurzonym, utopionym. Musimy ponownie zstąpić do wody, aby utopić w sobie starego człowieka- grzesznego, przywiązanego do myślenia tego świata, naznaczonego „trądem” obojętności i niewiary. W Chrzcie człowiek umiera dla życia grzesznego i zmartwychwstaje do nowego duchowego życia, co wyrażają słowa św. Pawła: „Czyż nie wiedzie, ze wszystkich nas, których przez chrzest zanurzono w Chrystusie Jezusie, w Jego śmierci zanurzono ? Pogrzebano nas z Nim razem dzięki  zanurzeniu w śmierci, dlatego abyśmy postępowali według zasad nowego życia…” (Rz 6,3-11). Powróćmy w naszej duchowej refleksji, do naszego narodzenia jako dziecka Bożego. Zastanówmy się głęboko, czy przypadkiem jeszcze nie żyjemy jak poganie lub niewierzący. Nie pozwólmy aby nasze dusze, zostały pozbawione tak wielkiej łaski, gdzie z owoców przedziwnego misterium Chrystusa,  została odnowiona  w nas, upadła natura Adama.