sobota, 30 maja 2015

Bóg- Wspólnota Miłości

Mt 28,16-20
Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus zbliżył się do nich i przemówił tymi słowami: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Życie człowieka rozpoczyna się od Trójcy Świętej, a finiszem egzystencji jest spotkanie z Bogiem Trójosobowym. Będę dzisiaj mówił o Tajemnicy, przez duże T. Filozofowie i teologowie o tęgich umysłach przez całe wieki mocno się gimnastykowali aby w sposób jak najbardziej zrozumiały zbudować sensowną wizję Boga- który jest Wspólnotą Osób. W wierze czasami trzeba zaryzykować, wejść w zawiłości wiedzy które mogą sprawić iż się zmęczymy, a nawet w pewnym momencie osuniemy się na kolana i wykrzyczymy Bogu naszą niemożliwość zrozumienia już czegokolwiek. Na średniowiecznych uniwersytetach sale wykładowe dla studentów teologii zamiast krzeseł posiadały klęczniki- zgłębiać Boga można najlepiej na kolanach. Miał rację św. Augustyn, że dla wielu poszukujących zrozumienia tajemnicy Boga, jedynym mozolnym sposobem, będzie przelewanie morza do małego dołka piasku- będzie ten proces trwał wieczność; tym samym stwierdzając ludzką ograniczoność poznawczą. Bóg odsłania się człowiekowi na tyle, na ile pragnie dać się poznać…, czasami bardzo enigmatycznie i w sposób zawoalowany. Bóg kiedy rozmawiał z Mojższem, nie powiedział o sobie nic więcej poza własnym imieniem: „Jestem, który jestem” (Wj 3,14). Od tego momentu w historii świata Bóg będzie odsłaniał krok po kroku, swoją transcendentną obecność, a człowiek z każdym pytaniem zrodzonym w głębi serca, będzie się dobijał aby zobaczyć Jego Oblicze i nie umrzeć. Dlatego po wielu wiekach Chrystus powie znamienne słowa do swoich uczniów: „Błogosławione oczy, które widzą to, co wy widzicie”. Niewątpliwie jednak niewielu tylko chrześcijan zgłębia tę prawdę wiary. A przecież liturgia, w której uczestniczą, sytuuje ich wciąż w sercu tej tajemnicy. Kiedy czynią znak krzyża przed modlitwą osobistą, wspólnotową, rodzinną, nie mogą nie wiedzieć, że błogosławi ich Ojciec, Syn i Duch Święty. Każdego ranka, który jest darem Boga dla  człowieka, człowiek wierzący, który znaczy swe ciało znakiem krzyża, w sposób jak najbardziej naturalny oddaje całe swoje życie Trójcy Osób. Szczytem tego powierzenia się Bogu jest moment liturgicznej doksologii- „Przez Chrystusa…, Tobie Boże Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków”- której zwieńczeniem jest nasze wypowiedziane słowo „Amen”.  Przechodząc od naszego życia modlitwy orientowanego ku Bogu Tajemnicy, należy przejść również do refleksji teologicznej. „W każdej dyskusji o Trójcy- pisze bp. Kallistos Ware- punktem wyjściowym musi być historia zbawienia, ruch w ramach czasu Bożego samo objawienia. Bóg nie jest jakąś abstrakcją, lecz objawia się w sposób i w określonym czasie poprzez łańcuch spotkań z poszczególnymi mężczyznami i kobietami. W tej serii spotkań można wskazać pewną trójstopniową ewolucję. W pierwszym stadium, jak stwierdza św. Grzegorz z Nazjanzu w swym znakomitym tekście: Stary Testament głosił Ojca w sposób zupełnie wyraźny, Syna raczej jakby przez zasłonę” poprzez typy i proroctwa. W drugim stadium Nowy Testament ukazał nam Syna całkiem jasno, ale bóstwo Ducha tylko zaznaczył”. W trzecim i końcowym stadium, w erze Kościoła, okresie w którym teraz żyjemy „Duch Święty miedzy nami przebywa, wyraźniej objawiając nam prawdę o sobie”. Refleksja o Trójcy Świętej nie jest jakimś skomplikowanym owocem wysiłku intelektualnego mądrych ludzi. Jest to prawda objawiona przez Boga. Podczas Chrztu Chrystusa w Jordanie Bóg w sposób pełny i wyraźny objawił Siebie światu, jako Jeden w trzech Osobach: „A kiedy Jezus został ochrzczony i modlił się, otwarły się niebiosa i Duch Święty zstąpił na Niego w cielesnej postaci, jakby gołębica, a z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3, 22). Mamy do czynienia z Teofanią w której uobecnia się wspólnota Trzech. Wysyłając uczniów aby głosili Ewangelię wszystkim narodom, Pan mówił im: „Idźcie więc  nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 27, 20). W listach apostolskich zostaje przemycona prawda o wspólnocie Osób: „Albowiem trzej dają świadectwo: Duch i woda, i krew, a ci trzej stanowią jedno” (1 J 5,7-8). Zdumiewające jest to, że chrześcijański Bóg nie jest jednostką, lecz zjednoczeniem, nie - po prostu jednością, lecz - wspólnotą. Jest w Bogu coś analogicznego do "społeczeństwa". Nie jest On pojedynczą osobą, kochającą jedynie samego siebie ani samowystarczalną monadą czy "Tym Jedynym". Jest On trójjednością, to jest trzema równymi osobami, z których każda żyje w dwóch pozostałych dzięki nieustannemu ruchowi wzajemnej miłości". Bóg którego czcimy jest Komunią Miłości, to coś więcej niż tylko analogiczna relacja ludzka miedzy osobami w celebrowanej miłości. Bóg zaprasza nas do kontemplacji tej miłości, udziela nam jej w odpryskach które emanują z Jego łona. „Bóg jest miłością… Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała” (1 J 4, 8-12).
"Ty z Jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym jednym jesteś Bogiem, jednym jesteś Panem; nie przez jedność osoby, lecz przez to, że Trójca ma jedną naturę. W cokolwiek bowiem dzięki Twemu objawieniu wierzymy o Twojej chwale, to samo bez żadnej różnicy myślimy o Twoim Synu i o Duchu Świętym. Tak iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, jedność w istocie i równość w majestacie."(Prefacja )