czwartek, 7 maja 2015

J 15,9-11
 Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.
„Trwajcie w miłości mojej”- słowa Chrystusa wypowiedziane do uczniów, zawierające w sobie tak wielki i niezgłębiony impuls emocjonalno-wolitywny; pragnienie miłości zaszczepione w sercach wyznawców, będące niczym ładunek najgłębszej duchowej siły- przykazanie i testament jednocześnie. Chrześcijaństwo jest religią miłości ! Kiedy ktoś całkowicie obojętny zacznie spontanicznie wertować stronice Ewangelii pierwsze na co zwróci uwagę, to postawa miłości… wszystko jest przeniknięte miłością do człowieka. Człowiek spotykający Chrystusa zostaje dotknięty miłością- nowa jakość istnienia zrodzona z tworzywa miłości. „Dla miłości chrześcijańskiej każdy człowiek jest bratem w Chrystusie. Miłość Chrystusowa jest ujrzeniem synostwa Bożego każdego człowieka, obrazu i podobieństwa… Miłość do człowieka okazuje się niemożliwa, jeśli nie ma miłości do Boga”. Tylko miłość która ma swoją genezę w Źródle staje się najbardziej autentyczna- ogniskująca się jako dar dla drugiego. „Człowiek wart jest tyle, ile wart jest przedmiot jego miłości i pragnienie jego serca”. Miał świetną intuicję Gogol wypowiadając znamienne słowa: „Szczęście człowieka na ziemi zaczyna się wtedy, gdy zapominając o sobie zacznie żyć dla bliźnich”, a Sołowjow pójdzie jeszcze dalej w swoich rozważaniach, wyrazi to jeszcze mocniej: „Sens ludzkiej miłości tkwi w uzasadnieniu i zbawieniu indywidualności przez ofiarę z egoizmu”. Chrystus obnaża głębię ludzkiego egoizmu, sycenia się miłością tylko dla siebie- autoafirmację swojego „ja”. „Dla większości ludzi problem miłości tkwi przede wszystkim w tym, żeby być kochanym, a nie w tym, by kochać, by umieć kochać”. Poruszyły mnie słowa Vincenta van Gogha, na które przypadkowo natrafiłem w internecie; człowieka „szalonego”, który doświadczał wielu napięć, osobistych niepowodzeń i duchowego roztargnienia; wydaje się iż chyba do końca nie był rozczarowany drugim człowiekiem. „Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu” – ile tu jest chrześcijańskiej wrażliwości ! Tylko od Boga można roztropnie i rozsądnie nauczyć się  miłości, ponieważ On sam złożył w sercu człowieka pragnienie Siebie. Dzięki Jego miłości człowiek staje się kreatywny, zdolny do przekraczania siebie, do wychodzenia ku pełni człowieczeństwa- trwania w Miłości !