wtorek, 7 lipca 2015




Przeglądając średniowieczną ikonografię hiszpańską, natrafiłem na nieznane mi wcześniej dzieło malarstwa sztalugowego pt. „Chrystus i Samarytanka przy studni”, przypisywane najprawdopodobniej tzw. Mistrzowi Katalońskiemu.  Tablica ta stanowi  część retabulum, którego scenę główną wieńczy wydarzenie „Przemienienia Chrystusa”; datuje się całość malarskiego programu na połowę XV wieku, a całość stanowi dekorację katedry w Barcelonie. Moją uwagę przykuło ciekawe zakomponowanie postaci wtopione w architekturę średniowiecznej zabudowy miejskiej. Bardzo sprawnie przez malarza zostało rozwiązane przeciwstawienie osoby Chrystusa i Samarytanki, możemy zaobserwować pochyloną ku przodowi siedzącą postać Mistrza, oraz odchyloną do tyłu górną część ciała stojącej przed studnią i pełnej zaskoczenia kobiety. Tak zastosowany kontrast oddaje owo niezgłębione napięcie, które za każdą upływającą minutą dialogu stawia napotkaną kobietę wobec prawdy o sobie; to penetracja głęboko skrytych myśli i duszy. Chrystus rozpoczyna dialog znany nam z opisu Ewangelii; Jego dłonie wzmacniają przekaz wypowiadanych słów. Wszystko rozpoczyna się od słów pragnienia : „Daj mi pić”. W zamian za wodę ze studni, nieznajomy wędrowiec zaproponuje dar o wiele cenniejszy niż chłodna i gasząca pragnienie woda wydobyta w samo południe. „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda którą ja mu dam, stanie się źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. Przypominają mi się w tym miejscu słowa wielkopostnej prefacji: „On, prosząc Samarytankę o podanie wody, już ją obdarzył łaską wiary i tak gorąco pragnął jej życia wiary, że rozpalił w niej ogień Bożej miłości”. Inaczej mówiąc, każdy kto będzie czerpał wodę wypływającą z miłosiernego serca Boga, nie będzie już pragnął, i nie będzie musiał się skradać z obawy przed spojrzeniem ludzi, aby napełnić swój czerpak. Kobieta z opowieści ewangelicznej dobrze zrozumiała intencję Jezusa. Obraz to świetnie oddaje. Dobrze przemyślany jest także dobór kolorów. Siedząca bardziej w tyle i dlatego mniejsza postać Chrystusa robi, dzięki czerwonej tunice, wrażenie powiększonej. Stojąca z przodu i o wiele większa postać kobiety, została świadomie osłonięta żółtą suknią, gdzie w sposób naturalny łady szaty układają się do wykonywanych gestów i lekkiego wygięcia ciała. Artyście udało się dobrze uchwycić zaangażowanie emocjonalno duchowe postaci dialogujących ze sobą. Ich dialog można odczytać bez większej trudności; spokojna i łagodna twarz Chrystusa w przeciwieństwie do zaskoczonej oraz zdumionej postawy Samarytanki. Zdradza ją to wyłupiaste spojrzenie, jakby oczy miały wyskoczyć z oczodołów. To spojrzenie kobiety najbardziej przyciągnęło moją uwagę, mają rację ci, którzy twierdzą, iż „oczy są zwierciadłem duszy”. Chrystus wszystko wyczytał w tych oczach. Jest jeszcze jeden mały szczegół tego obrazu; spotkanie dwóch osób dokonało się nie poza murami miasta, jak to się najczęściej przedstawia w sztuce, ale w przestrzeni gdzie obserwatorami tej sceny są przypadkowi ludzie. Ten obraz niesie przesłanie dla każdego z nas; spotkanie z Jezusem musi się dokonać przy naszej studni w zgiełku miasta, w naszym poszukiwaniu wody żywej. W związku z tym przekazem wybrzmiewa mocniej pragnienie dojścia do źródła, o którym pisał Exupery: „Pustynię upiększa to, że gdzieś w sobie kryję studnię”.