piątek, 18 września 2015

Łk 8,1-3
Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym.
A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów…
Wędrówką jedną życie jest człowieka. Idzie tam. Idzie tu. Brak mu tchu. Brak mu tchu- piał z właściwą dla siebie wrażliwością, poeta Edward Stachura. Jesteśmy wędrowcami, czy tego chcemy czy nie. Tylko czasami zatrzymujemy się, aby zaczerpnąć w płuca powietrze, lub zmęczeni zabijamy do portu naszego przeznaczenia- aby tam zakończyć bieg swojej mozolnej wędrówki. Życie nas niesie, jedyne co możemy zrobić to spoglądać na zegarek- jak z każdą minutą- roztapiającą się w boskim kairosie, pozostawiamy coś za sobą. Najpiękniejsze jest w chrześcijaństwie bycie w drodze- dla jednych tak dosłowne, naznaczone świętym wędrowaniem, dla jeszcze innych symbolicznie- jako duchową pielgrzymkę do upragnionych miejsc. Gdybym tylko mógł, to przywdziałby szatę wędrowca i udał się w nieznaną drogę, spakowałbym w plecaku najpotrzebniejsze rzeczy i szedł…, szedł, ile by tylko starczyło sił- aż do starcia podeszwy w bucie. Pielgrzymka dla człowieka wiary nie jest tylko zgrabnie utkaną z pragnień metaforą, jest rzeczywistością- przygodą wychodzenia ku  ciągle nowym horyzontom. Wspaniałe wydają się słowa wypowiedziane przez rosyjskiego pielgrzyma przemierzającego na pieszo połacie swojej ojczyzny. Pątnik wschodni, autor „Opowieści pielgrzyma”, zaprasza nas do swojej jakże wewnętrznie przeżywanej w bliskości Boga, percepcji świata. Pisze: „Nie tylko bowiem czułem modlitwę we wnętrzu swojej duszy, ale wszystko co było zewnętrzne, ukazywało mi się w zachwycającej postaci i wszystko pociągało mnie ku miłości Boga i ku dziękowaniu Mu: ludzie, drzewa, rośliny, zwierzęta- wszystko było mi jakby jedną rodziną, wszędzie znajdowałem odbicie imienia Jezusa Chrystusa. Czasem odczuwałem taką lekkość, jakbym był pozbawiony ciała, jakbym nie chodził, a radośnie pływał w powietrzu.” Chrystus wędrował przez miasta i wsie, głosząc wiarę i zapraszając każdego człowieka do cudownej przygody. Kościół zrodził się z wędrówki uczniów, ze zmęczenia i potu spływającego po czołach, z obolałych nóg, które pokrywał galilejski kurz i odcisków sygnujących trud przemierzanej drogi. Misją chrześcijaństwa jest bycie w drodze i proklamacja Ewangelii.