piątek, 25 września 2015

Łk 9,18-22
Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: „Za kogo uważają Mnie tłumy?” Oni odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Piotr odpowiedział: „Za Mesjasza Bożego”. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Wczoraj wieczorkiem przy kolacji ze znajomymi rozmawialiśmy o kondycji chrześcijaństwa; zagrożeniach wiary i napięciach spowodowanych emigracją tysięcy uchodźców. Doszliśmy to takiego punktu w którym stwierdziliśmy, iż mówienie o Chrystusie, a przyjęcie Go do swojego życia, to są czasami dwa jakże odległe od siebie rzeczywistości. Ilu jest dzisiaj takich ludzi ochrzczonych którzy wiecznie są z czegoś niezadowoleni; a to im się katecheza w szkole nie podoba, że Kościół jest zbyt monopolistyczny i łakomy na pomnażanie swoich majętności, a księża mogliby żyć bardziej ubogo i transparentnie… itd. Tych utyskiwań można wyliczać w nieskończoność. Pewnie wiele z tych pretensji jest jakoś uzasadnionych i nie zawsze wynika z samej kontestacji Kościoła, a raczej z troski o głębszą wiarygodność wspólnoty. Ale znajdą się i tacy chrześcijanie, którym się wszystko nie podoba i ciągle im nie po drodze do prawdziwego oblicza Kościoła, a co najgorsze do odkrycia żywej relacji do Chrystusa. Jakże często mnóstwo spraw, wyobrażeń i natrętnych pretensji demontuje nasze życie wewnętrzne. Czasami potrzeba tylko jednego kroku do przodu, aby wyjść ku Chrystusowi. „A wy za kogo Mnie uważacie ?”- Pyta Chrystus każdego z nas. Czy utraciliśmy już z horyzontu istotę naszego chrześcijańskiego życia ? Co się stało z tym pytaniem ? Spotkać w swoim życiu Jezusa i chcieć spojrzeć na świat inaczej, bez pretensji, irytacji czy zgorzknienia- bez szukania winnych i obarczania ich za swoją ledwo tlącą się wiarę. Doświadczenie wiary jest przyjęciem Boga do swojego życia, w różnych narracjach, nawet w tych najmniej sprzyjających okolicznosciach. Od początku pierwsi uczniowie z zapałem głosili żywą obecność Chrystusa: „Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20). Otworzyć drzwi swego życia tak szeroko, aby wraz przechodzącym Chrystusem mogli przez nasze życie przejść inni ludzie, czerpiąc dobro i miłość- taka postawa jest najbardziej budującym wyznaniem wiary. Zobaczyć siebie oczami Chrystusa. Jak powiedzą mądrze Ojcowie pustyni: „Ten, kto zobaczył siebie takim, jakim jest, jest większy niż ten, kto wskrzesza umarłych”. Powiedzieć Bogu każdego dnia- bądź wola Twoja, przyjmując ją jako swoją własną, rozszyfrowując w niej to, co On o mnie myśli, rozpoznając w niej swój los. Trzeba dojść do takiego momentu, w którym wypowiemy całym naszym jestestwem- „Panie dokąd mamy iść, Ty masz słowa życia. A myśmy uwierzyli Twym słowom”.