środa, 18 listopada 2015

2 Mch 7,1.20-31
Siedmiu braci zostało schwytanych razem z matką. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król Antioch chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka. Przyglądała się ona w ciągu jednego dnia śmierci siedmiu synów i zniosła to mężnie. Nadzieję bowiem pokładała w Panu. Pełna szlachetnych myśli, zagrzewając swoje kobiece usposobienie męską odwagą, każdego z nich upominała w ojczystym języku. Mówiła do nich: „Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie nimi teraz dla Jego praw”…
Wyjątkowo pragnę dzisiaj zatrzymać się nie nad Ewangelią, ale nad pierwszym czytaniem z dnia. Pragnę przywołać historię siedmiu braci Machabeuszów- męczenników Starego Testamentu, których odwaga wiary, stała się niezwykle inspirująca dla późniejszych pokoleń, a szczególnie chrześcijan, stających w obliczu prześladowań. W starożytności chrześcijańskiej, wiele kościołów dedykowano odważnym i pełnym zaufania Bogu mężom. Męczennicy stali się parenetycznym wzorcem całkowitego oddania Bogu, odrzucenia jakichkolwiek kompromisów. Postawili się przeciwko władzy tyrana- Antiocha IV, który nie tylko okupował Palestynę, ale w sposób szczególny wymierzał represje przeciwko religii Izraela. Antioch zakazał Żydom na terenie całego kraju praktykowania obrzezania i obchodzenia szabatu, nakazując im składanie ofiar bogom pogańskim. Co więcej, w oczach społeczności żydowskiej, dokonał największej profanacji w dziejach Izraela- „ohydę spustoszenia”- Świątynię Jerozolimską poświęcił najwyższemu bóstwu greckiemu, Zeusowi Olimpijskiemu. Taki akt desakralizacji najświętszego miejsca, spotkał się z bezgraniczną rozpaczą i nienawiścią Żydów. Posunięcie to stanowiło jeden z elementów ogólnej polityki hellenizacji społeczności prowincjonalnych na całym obszarze imperium seleudzkiego, aby doprowadzić do unifikacji istniejących tam różnorodnych kultur, a w konsekwencji stępić niechęć ludności do władzy centralnej. Siłą wprowadzony synkretyzm miał na celu zastąpienie Boga- Jahwe, na Zeusa, który był już znany na prawie całym Bliskim Wschodzie. Tymczasem Zeus Olimpijski w lokalnej terminologii został utożsamiony z syryjskim i kananejskim baalem Szaminem, któremu częściowo oddawano już kult w Jerozolimie. Przeciwko takiemu bałwochwalstwu wystąpili bracia Machabeusze. Stają w obronie ortodoksyjnej wiary w jednego Boga, jak również zachowaniu niezmiennej tradycji. Z perspektywy dzisiejszej możemy w ich męczeństwo, wpisać ofiarę wielu naszych braci i sióstr chrześcijan, którzy tracąc wszystko, stali się wiernymi świadkami miłości do Chrystusa. Zrealizowali swoje życie chrześcijańskie w maksymalny sposób, pieczętując je, własną krwią… Złożyli swój trudny los w rękach Boga, który przyjął ich dar, niczym doskonałą ofiarę. „Bez ofiary nie zrobi się nic pięknego i wielkiego w życiu”. Może sami, powinniśmy coraz bardziej oswajać się z myślą o męczeństwie ? Czasy w których żyjemy wydają się niepewne, kto wie czy nie przyjdzie nam złożyć ze swojego życia ofiary.