środa, 20 stycznia 2016

Mk 3,1-6
W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Stań tu na środku”. A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę”. Wyciągnął i ręka jego stała się znów zdrowa.
Jestem przekonany, że ręka jest najważniejszym organem dla człowieka. Można nią robić wszystko; przenosić przedmioty, wykonywać czynności higieniczne, dostarczać pożywienie do ust, komunikować siebie- podając lub cofając dłoń względem innych ludzi. Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, dłoń stanowi „nośnik” duchowego przesłania- można nią uzdrawiać i błogosławić. W dłoniach można zamknąć całą skalę ludzkich przeżyć- dotyk twarzy, otarcie łez, spontaniczne pieszczoty… W Biblii często wspomina się ręce jako symbol działania i dawania. Ewangelia nam mówi o człowieku który miał uschłą rękę. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak dłoń stanowiąca część mnie, może być martwa. Tragedią jest to, że jest niesprawna, ale tu jest jeszcze gorzej- uschła- niczym konar drzewa odłupany i spadający na ziemię. Ręce mają w sobie coś niezwykłego, wręcz mistycznego- utrwalone w każdej kulturze, czy religii. Świadectwem są liczne rzeźby czy rysunki rąk, które zachowały się i pochodzą z późnej starożytności- ręce lokalnych bóstw, nieśmiertelnych bogiń, których największą atrybucją piękna stają się kołyszące zwiewnie dłonie. Renesansowe studia anatomii, których najbardziej drobiazgowym elementem są utkane z kresek ręce- otwarte, zamknięte, wyciągnięte ku komuś… Oczy i dłonie potrafią bardzo wiele opowiedzieć o człowieku którego spotykamy. Dłonie zdradzają wiek kobiet; to tak nienaruszalna część ludzkiego ciała, której nie można poddać żadnym przywracającym młodość zabiegom. Mam w rodzinie osobę, która nie posiada dłoni. Przed wielu laty pracując przy maszynie rolniczej jedna jej dłoń została wciągnięta w turbinę, próbując drugą dłonią ratować się, dwie dłonie zostały zmiażdżone, na skutek czego nie posiada dłoni. Przeżyła ten tragiczny wypadek, ale już nigdy więcej nie będzie wstanie podnieść czegokolwiek. Straciła dłonie, ale nigdy nie utraciła wiary w Boga i ludzi. Najistotniejsze jest to, że Bóg wkłada swoją dłoń w rękę chorego człowieka. To jest duchowy uścisk, którego skutkiem jest na nowo odzyskana sprawność. Ilu współczesnych ludzi ma chore dłonie- często ten stan zdrowia, podyktowany jest dolegliwością serca.  Człowiek przestał kochać…, zamknął dłonie, przestając dawać. Wielu ludzi przeżywa przewlekle trwający paraliż dłoni; już dawno nieczuli uścisku drugiego człowieka. W „Twierdzy” Exupery stawia pytanie: „Po co ci dłonie, jeżeli nie możesz w nich ukryć usypiającej ukochanej twarzy ?” Po co ci dłonie, jak nie potrafisz przenieść nimi miłości… !