poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Mk 16,15-20
Jezus ukazawszy się Jedenastu rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Posłanie uczniów na cały świat, jest jednym z najważniejszych aktów Chrystusa. Kościół posłany w świat, aby zapłodnić ludzkość siłą Ewangelii. Słowo „apostoł”, po grecku apostolos, znaczy dokładnie to co aramejskie shaluah- „wysłannik”. Zmartwychwstały Pan wzniósł ręce i błogosławiąc apostołów, wysłał ich do głoszenia Ewangelii. Świetnie oddaje to sztuka- złożona z barwnych plam, uobecniona w portalach kościołów; na wieczność wrzeźbiona w kamień. Jak pisał ks. Aleksander Mień- „Odtąd Jego obecność nie będzie miała granic. Jest wszędzie i w tajnikach dusz ludzkich… Jest obecny w Kościele, w swoich apostołach, w którym powiedział: „Oto Ja was posyłam…” I dopóki trwa świat- szlak apostolski nie będzie miał końca”. Od dnia w którym Chrystus napełnił serca uczniów Obietnicą Ojca, wszystko jest napełnione dynamizmem Ewangelii. Każdy chrześcijanin jest powołany do świadectwa- wyjścia na zewnątrz i posiewu Chrystusowego słowa. To nie jest łatwe zadanie, jest ono narażone na niezrozumienie i na śmieszność. Wczoraj byłem świadkiem takiej sytuacji. Wspólnota neokatechumenalna w centrum miasta głosiła Kerygmat- wieść o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Zdumiewające i bardzo osobiste świadectwa ludzi, którzy doświadczyli w swoim życiu działania Chrystusa. Opowiadali o tym jak Bóg ich grzech, nędzę i bezradność przemienił w zwycięstwo. Wydobył ich grobu grzechów i ukazał nową propozycję życia. Chrześcijaństwo paschalne, radosne, przeniknięte duchem zmartwychwstałego Pana. Ewangelia przetransponowana na życie tych ludzi zabrzmiała w nowy sposób na agorze miasta. Wielu ludzi przechodziło obojętnie, niektórzy patrzyli na nich z ironią i palcem pukało się w głowę, wypowiadając tym gestem swój sprzeciw i niezadowolenie. Ale byli tacy ludzie, którzy zamiast pójść dalej, przejść na drugą stronę ulicy- zatrzymywali się. Słowo ma moc stwarzać na nowo człowieka. Być może po raz pierwszy, ktoś w tak bezpośredni sposób opowiadał im o Chrystusie. Każde świadectwo poprzedzone zostało porywającą serce pieśnią… W tych chwilach człowiek pozostawał z pytaniami, które kłębiły się w środku- demontując wszystkie dotychczasowe odczucia. Jedno przesłanie było tak wyraziste i przekonujące najbardziej zaryglowanego wewnętrznie człowieka- Bóg kocha ciebie, pomimo twoich grzechów ! A na transparencie trzymanym przez młode małżeństwo były słowa papieża Franciszka: „Głoście ludziom, że Bóg ich kocha takimi, jakimi są”. Czy to nie jest współczesne posłanie do świata ? Miał rację jeden z największych myślicieli XX wieku, Dietrich von Hildebrnadt, kiedy mówił, że „prawdziwy chrześcijanin powinien być zupełnie wolny od tej żałosnej zależności od „świata”. Zrozumiał on przecież, że ma być zgorszeniem, i winien przyjmować z radością to, że „świat” uważa go za szalonego, śmiesznego i ograniczonego. Czyż Chrystus nie powiedział: „Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,19). Chrześcijanie mają być szaleńcami i głupimi w oczach świata, wytykanymi palcami, rewolucjonistami, których siłą demontującą niesprawiedliwość świata, ma być miłość. Przed chrześcijanami stoi ogromne wyzwanie, które niczym sito przecedzi autentycznych wyznawców od religijnych pozerów i tanich ewangelizatorów- dla których ewangelizacja to tylko show. Przychodzi czas na radykalne świadectwo swoim życiem. Dobrze to oddają słowa Karola de Foucauld: „Żyć dzisiaj tak, jakbym wieczorem miał umrzeć jako męczennik”.