poniedziałek, 9 maja 2016

J 10,11-16
Jezus powiedział do faryzeuszów: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce… Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz”.

Filantropos- tym greckim słowem nieprzetłumaczalnym na język polski, chrześcijański Wschód próbuje odsłonić oblicze miłującego Boga- Przyjaciela ludzi, a Zachód odkrywa je w obliczu Chrystusa Miłosiernego, którego w swojej duszy kontemplowała św. Faustyna. Te dwa nurty łączą się w jedną rzekę duchowych wyobrażeń. Chrystus w sposób najpełniejszy urzeczywistnia miłość w całej rozciągłości i głębokości tego słowa. W Bogu miłość do stworzenia, a nade wszystko do człowieka jest większa niż chęć posiadania, wynikająca z panowania czy poczucia własności. Dlatego nigdy nie pogodzi się z utratą choćby jednej owieczki. Zatrata jednego człowieka w jakimś stopniu niweczyłaby odwieczny plan Bożej miłości, rozpoczęty w odwiecznym projekcie i akcie kreacji. „Oto dlaczego, Bóg- pisze Pronzato, pozwoliłby na zerwanie tej więzi- która nazywa się Miłością- nie byłby już Bogiem. Dlatego opuszcza niebo i zstępuje na ziemię. Dlatego teraz zasiada do stołu ze wszystkimi zagubionymi. Dlatego szuka tak długo, aż znajdzie… Opuszczając zagubioną owcę, Bóg zdradziłby samego siebie”. Dzięki temu człowiek jest niesiony przez Boga- podnoszony z twardej ziemi, zagubienia, łez i potu, grzechu i bezradności. Zawsze mnie wewnętrznie porusza opowiadanie o śladach stóp na piasku, które napisał Bruno Ferrero. Ten duchowy dialog człowieka z Bogiem- to narracja o nas samych, pytających o miejsce Boga w naszym życiu, szczególnie wtedy kiedy odczuwamy pustkę i spada nam na głowę świat. Wtedy pojawia się niesamowita odpowiedź Boga: „Moje drogie dziecko. Nie opuściłbym cię nigdy w chwilach prób i cierpienia. Zawsze, gdy dostrzegasz za sobą tylko pojedyncze ślady- to znak, że właśnie wtedy niosłem cię na rękach”. Dobrze to zrozumieli pierwsi chrześcijanie, kiedy uważnie wczytani w Ewangelię- Nowinę o kochającym Bogu, na ścianach katakumb wymalowali obraz Chrystusa jako Dobrego Pasterza. To nie był nowatorski motyw ikonograficzny, wykorzystali już wcześniej istniejący wzorzec przedstawieniowy- zapożyczony z kultury antycznej i nadali mu rangę mistagogiczną symbolu. Poganie w tym malowidle widzieli Moschoforosa czy Hermasa, a chrześcijanie zakochanego w człowieku Zbawiciela- Kyriosa. W tym jakże silnym przekazie pierwotnej sztuki Kościoła, została utrwalona i zarazem zakamuflowana dla niewtajemniczonych prawda, o pięknym i wiecznym Młodzieńcu, który nie tylko przyjął ludzką naturę, ale wziął na swoje ramiona ciężary grzesznego świata. Piękny Młodzieniec- ucieleśniający całą głębię miłości. „Jakieś tajemnicze prawo powoduje, że człowiek, który dotyka Boga, w tej właśnie chwili promieniuje pięknem… Coś pociąga nasze ciało ku Bóstwu; jak w przeciwnym razie moglibyśmy być zbawieni ?” (S.Weil). Każdy odwiedzający katakumby i oglądający malowidło przedstawiające Dobrego Pasterza wychodzi jakoś umocniony, przepełniony nadzieją. Może dzięki takiej wizji i takiemu teologicznemu przeświadczeniu- chrześcijaństwo nie jest tylko wiarą w Boga, ale również wiarą w człowieka. Człowiek w najbardziej tragicznej sytuacji życia, może zostać odnaleziony i podniesiony do wymiaru doskonałości na wzór pełni, która się objawiła w Chrystusie. Bóg w Chrystusie wypowiedział miłość do ludzkości w sposób absolutnie pełny, całkowity, niezaprzeczalny. „Piękny Młodzieniec”, pozwolił całkowicie wyniszczyć swoje oblicze, zeszpecić twarz- Bóg zakochany w człowieku, stygmatyzowany cierpieniem, bezbronny, rezygnujący z prerogatyw władzy w imię miłosierdzia. Jak pisał bizantyjski teolog Kabasilas: „Miłość Boga do ludzi ogołociła Go… On, który jest bogaty- schodzi do pomieszczenia nędzarza i okazuje swoją miłość zbliżając się doń osobiście. Pragnie w zamian miłości i nie cofa się wtedy, gdy spotka się z lekceważeniem. Nie gniewa się z powodu złego potraktowania, ale nawet wówczas, gdy został odepchnięty- czeka przy drzwiach i czyni wszystko, aby nam pokazać, że nas miłuje.”