poniedziałek, 16 maja 2016

J 19,25-27
Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie

Wczoraj przeżywaliśmy wydarzenie Pięćdziesiątnicy; liturgia utkana z ozdobników i inwokacyjnych westchnień do Ducha Świętego, rozszczelniła serca świątyń i ludzkich wnętrz. Wszystko pulsowało nastrojem podniosłości i szczęścia- takiego ludzkiego, lekko podnoszącego człowiecze stopy powyżej ziemi. Kiedy Ruah zstępuje w gwałtownym huraganie, lub rozdzielających się ognistych językach- wszystko zostaje nieprawdopodobnie przeobrażone. Świat zdaje się być innym, a ludzie stają się o jeden metr bliżsi siebie niż dotychczas. Duchowe przeżycia zawsze odciskają się na zwykłej codzienności; wiara jest częścią życia, nie czym wyabstrahowanym i szczelnie zamkniętym. Charyzmatyczne uniesienie wczorajszego dnia rozciąga się dalej w czasie. Dziś staje przed nami Maryja- Matka Kościoła. Jakiekolwiek myśli o Dziewicy z Nazaretu wydają się zbyt małe, banalne, nieudolne. Najprościej można powiedzieć o Niej, że jest Gospodynią Wieczernika. Historia Maryi w Ewangeliach rozpoczyna się od Jej osobistej Pięćdziesiątnicy. „Duch Święty zstąpi na ciebie” (Łk 1,35). Już u początku przepowiadania Kościoła, zostaje ukazana bardzo intymna, szczególna relacja pomiędzy Niewiastą, a Osobą Ducha Świętego. „Ta, która przez Ducha Świętego przyjęła do swego ciała Boską Osobę Syna, teraz otrzymuje Ducha Świętego posłanego przez Syna… Syn Boży zstąpił z nieba i przez Najświętszą stał się człowiekiem, aby ludzie mogli zostać wyniesieni do przebóstwienia przez łaskę Ducha Świętego” (W. Łosski). Maryja otwiera oczy wierzących na sprawy najważniejsze- rozlewające się i ożywiające działanie Ducha Świętego. Niewiasta Apokalipsy, uchylająca drzwi na inny świat i kierująca ludzkie spojrzenia ku wieczności. „Jeśli wiemy „coś” o Królestwie Bożym, o tym, co to znaczy być dopełnionym w Bogu, być przebóstwionym, być podniesionym do chwały, być światłością, pokojem radością, być w pełni sobą, a jednak być w pełni zjednoczonym z Bogiem, być „niczym innym”, a jednak „wszystkim”, być stworzeniem, a jednak być podniesionym do Nieba, nieśmiertelnym pełnym życia, to wiemy to przede wszystkim, ponieważ w Kościele znamy Maryję”(A. Schmemann).  Matka Jezusa, stojąca pod Krzyżem- uczy Kościół najważniejszego; pokornego przyzywania Ducha Świętego i świętości, nie budowanej w na fundamencie abstrakcyjnych marzeń, ale jako możliwości przekroczenia siebie i świata. Kończę słowami liturgicznej poezji św. Efrema: „Ona jest okrętem pełnym bogatego skarbu, wiozącym dla ubogich dary nieba. Przez Nią umarli stali się bogaci- nosiła bowiem Życie. Przez Maryję wstała światłość, co rozproszyła przez Ewę rozlaną na świat ciemność. Pokryta nią ziemia, przez Maryję stała się światłem”.