Najmilsi: Spotkało
kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! Jest ktoś radośnie usposobiony?
Niech śpiewa hymny! Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła,
by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna
wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił
grzechy, będą mu odpuszczone…
Kościół to wspólnota
braci i sióstr, którzy nie tylko przemierzają wspólnie drogę wiary, ale
dźwigają toboły swojego cierpienia wzajemnie…, taki przynajmniej jest ideał. To
również zdumiewająca i nakreślająca kontury chrześcijańskiej wiarygodności
miłość podnosząca wzwyż i kształtująca postawę współodpowiedzialności za
siebie. To głębokie przekonanie towarzyszyło św. Jakubowi, który nie tylko dookreślił
teologicznie sakramentalną posługę uzdrawiania, ale nade wszystko wskazał na wrażliwość
serca i ducha modlitwy na wzór przejętego ludzkim cierpieniem Pana. Kochać
Boga- to tyle, co wypowiadać życie innych w pokornej modlitwie zawierzenia i
uzdrowienia. Sens namaszczenia odsłania nam również ewangeliczny epizod
namaszczenia w Betanii stóp Jezusa. Ryt miłosierdzia uczyniony przez grzesznicę
wskazuje na namaszczenie uzdrawiające, które dokonuje się w niej samej; a
jednocześnie zapowiada namaszczenie na dzień pogrzebu Chrystusa. Właśnie
dlatego, że tego „namaszczenia chorych” dokonała grzesznica, staje się jasne,
iż sakrament ten służy nie tylko umocnieniu chorego na ciele, ale także
oczyszcza duszę- wyzwolenie od chorób, przebaczenie grzechów i duchowe zmartwychwstanie.
Chorego zbawia jego własna wiara i wiara Kościoła. Wiara ta odnosi się do
Misterium Paschalnego. Jezus sam kładł ręce na chorych i uzdrawiał: „Nie
potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mk 2,17). Ogarniał
swoim spojrzeniem i miłosierdziem wszystkich tych, którzy mieli wiarę.
Następnie Jego uczniowie posłani do pełnienia posługi „wielu chorych
namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,13). Doświadczenie choroby, samotności i
lęku, zamiast stawiać człowieka w poczuciu bezradności i absurdu niemocy,
zostaje prześwietlone wskrzeszającą miłością Chrystusa. Namaszczenie i modlitwa
pragnienia, nie tylko mogą uzdrowić, czy w jakiś sposób zaradzić poczuciu
pustki; ale nade wszystko pozwalają jak pisał Bierdiajew- „nieść swój krzyż w
sposób prześwietlony”. Sam wielokrotnie widziałem jak na twarzach ludzi
cierpiących przy obrzędzie namaszczenia olejem i słowach modlitwy wypisywała
się radość, a w przypadku agonii siła do ostatniego pożegnania się z
najbliższymi. „W Chrystusie cierpienie nie zostało zniesione, lecz przetworzone
w zwycięstwo… Oto człowiek na łożu boleści. Kościół przychodzi, aby udzielić mu
sakramentu uzdrowienia. Nie przychodzi przywrócić zdrowie w tym człowieku; nie
przychodzi tylko po to, by zastąpić medycynę, kiedy ta wyczerpała już swoje
możliwości. Kościół przychodzi, aby wprowadzić tego człowieka w miłość, światło
i życie Chrystusa” (P. Evdokimov). Zawsze pozostaje źródło nadziei, w Tym który
umacnia i podnosi. „Wzywać imienia Chrystusa to uznawać za pewne, że w każdym
momencie wyjście istnieje w Nim” (F. Stoop). Euchologion bizantyjski,
rozpoczynając modlitwę uzdrowienia posługuje się następującymi słowami: „O
święty Ojcze, Lekarzu naszych dusz i ciał…” Dusza i ciało człowiek zostają
przeniknięte działaniem Ducha Świętego- Mistagoga Miłosierdzia. Jak pisał J.
Corbon: „Namaszczenie Duchem, owa tajemnicza oliwa, która przenika nasze
śmiertelne ciało, jest niczym nowa wonność, którą Oblubienica obdarza cierpiące
członki swego Pana. Wonność należna jest zmarłym, a Ciało Chrystusa pozostaje
niezniszczalne. Widoczne zranienia grzechem, które stopniowo kaleczą nasze
ciała, są już w ten sposób, w nadziei, uleczone”.