sobota, 21 maja 2016

Jk 5, 13-20
Najmilsi: Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! Jest ktoś radośnie usposobiony? Niech śpiewa hymny! Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone…

Kościół to wspólnota braci i sióstr, którzy nie tylko przemierzają wspólnie drogę wiary, ale dźwigają toboły swojego cierpienia wzajemnie…, taki przynajmniej jest ideał. To również zdumiewająca i nakreślająca kontury chrześcijańskiej wiarygodności miłość podnosząca wzwyż i kształtująca postawę współodpowiedzialności za siebie. To głębokie przekonanie towarzyszyło św. Jakubowi, który nie tylko dookreślił teologicznie sakramentalną posługę uzdrawiania, ale nade wszystko wskazał na wrażliwość serca i ducha modlitwy na wzór przejętego ludzkim cierpieniem Pana. Kochać Boga- to tyle, co wypowiadać życie innych w pokornej modlitwie zawierzenia i uzdrowienia. Sens namaszczenia odsłania nam również ewangeliczny epizod namaszczenia w Betanii stóp Jezusa. Ryt miłosierdzia uczyniony przez grzesznicę wskazuje na namaszczenie uzdrawiające, które dokonuje się w niej samej; a jednocześnie zapowiada namaszczenie na dzień pogrzebu Chrystusa. Właśnie dlatego, że tego „namaszczenia chorych” dokonała grzesznica, staje się jasne, iż sakrament ten służy nie tylko umocnieniu chorego na ciele, ale także oczyszcza duszę- wyzwolenie od chorób, przebaczenie grzechów i duchowe zmartwychwstanie. Chorego zbawia jego własna wiara i wiara Kościoła. Wiara ta odnosi się do Misterium Paschalnego. Jezus sam kładł ręce na chorych i uzdrawiał: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mk 2,17). Ogarniał swoim spojrzeniem i miłosierdziem wszystkich tych, którzy mieli wiarę. Następnie Jego uczniowie posłani do pełnienia posługi „wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,13). Doświadczenie choroby, samotności i lęku, zamiast stawiać człowieka w poczuciu bezradności i absurdu niemocy, zostaje prześwietlone wskrzeszającą miłością Chrystusa. Namaszczenie i modlitwa pragnienia, nie tylko mogą uzdrowić, czy w jakiś sposób zaradzić poczuciu pustki; ale nade wszystko pozwalają jak pisał Bierdiajew- „nieść swój krzyż w sposób prześwietlony”. Sam wielokrotnie widziałem jak na twarzach ludzi cierpiących przy obrzędzie namaszczenia olejem i słowach modlitwy wypisywała się radość, a w przypadku agonii siła do ostatniego pożegnania się z najbliższymi. „W Chrystusie cierpienie nie zostało zniesione, lecz przetworzone w zwycięstwo… Oto człowiek na łożu boleści. Kościół przychodzi, aby udzielić mu sakramentu uzdrowienia. Nie przychodzi przywrócić zdrowie w tym człowieku; nie przychodzi tylko po to, by zastąpić medycynę, kiedy ta wyczerpała już swoje możliwości. Kościół przychodzi, aby wprowadzić tego człowieka w miłość, światło i życie Chrystusa” (P. Evdokimov). Zawsze pozostaje źródło nadziei, w Tym który umacnia i podnosi. „Wzywać imienia Chrystusa to uznawać za pewne, że w każdym momencie wyjście istnieje w Nim” (F. Stoop). Euchologion bizantyjski, rozpoczynając modlitwę uzdrowienia posługuje się następującymi słowami: „O święty Ojcze, Lekarzu naszych dusz i ciał…” Dusza i ciało człowiek zostają przeniknięte działaniem Ducha Świętego- Mistagoga Miłosierdzia. Jak pisał J. Corbon: „Namaszczenie Duchem, owa tajemnicza oliwa, która przenika nasze śmiertelne ciało, jest niczym nowa wonność, którą Oblubienica obdarza cierpiące członki swego Pana. Wonność należna jest zmarłym, a Ciało Chrystusa pozostaje niezniszczalne. Widoczne zranienia grzechem, które stopniowo kaleczą nasze ciała, są już w ten sposób, w nadziei, uleczone”.