wtorek, 24 maja 2016


Mk 10, 28-31

Piotr powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi».


Pomimo dzielącej nas odległości czasu od pytającego Piotra, ciągle pozostają podobne problemy- zajmujące nasz umysł i serce; kalkulacje, osobiste zabezpieczenia, pytania: Czy to się opłaca ? Jaka będzie z tego korzyść…? Człowiekowi często towarzyszy litania interesownych pytań. Nawet apostołowie, nie byli wolni od próby zabezpieczenia swojego życia na przyszłość. Chrystus rozpościerał przed nimi idealne krajobrazy Królestwa Bożego, a oni po ludzku- trochę przekornie robili bilans przewidywanych gratyfikacji za wierną służbę. Wędrowanie z Chrystusem po ścieżkach Galilei służyło oczyszczeniu ich pragnień, motywacji- ugruntowaniu postawy służby i szlachetnej bezinteresowności. Po dwóch tysiącach lat chrześcijaństwo, nie poradziło sobie pokusą zagarnięcia czegoś dla siebie, eksponowania ludzkich atutów i deponowania materialnych zabezpieczeń. Pierwsi chrześcijanie próbowali żyć ideałami- spacerowali po ziemi, a wzrok mieli wlepiony w niebo. Ta optyka widzenia przybierała różne kąty i nie zawsze ogniskowała się na tym, co dobre i do zbawienia duszy koniecznie potrzebne. Dzisiaj wielu chrześcijan żyje w świecie i zmaga się podobnymi pytaniami: wierzę- ale co otrzymam w zamian ? Jakie jest sens praktykowania, chodzenia do kościoła, osobistych wyrzeczeń ? Do każdego z tych pytań podwieszone jest niewidzialne pragnienie ubicia intratnego interesu. Psychologia sukcesu zagarnęła umysłami wielu ludzi- wyposażając ich w ciągle nowe narzędzia manipulacji i sposoby komunikacji; wszystko po to, aby sfera materii przeważyła tęsknotę duszy za sprawami nadprzyrodzonymi. Życie człowieka zostało oblepione tanimi i płytkimi hasłami: „Jesteś projektem swojego przeznaczenia. Jesteś jego autorem. Sam pisz historię własnego życia…”(L. Nicholson). Przemysł pozytywnego myślenia i działania, uczynił z ludzi egzystujących samolubów, goniących w wyścigu o pierwsze fotele. Chrystus w Ewangelii przedstawia inne priorytety, burzy wyimaginowany pęd ku byciu na pierwszym miejscu. Wskazuje na bezinteresowny dar z siebie…, postawę, która przekracza potencjalną zdolność do altruizmu i doraźnego dostrzeżenia drugiego człowieka koło siebie. To propozycja życia przekraczająca wszystkie świecidełka i mamidła na których zatrzymuje się chęć ludzkiego posiadania, czy kolekcjonowania. Przeżyć życie w niesamowitej wolności, zdrowym dystansie do posiadanych dóbr- nie poddając się marketingowym manipulacjom. Odkryć swoje życie jako zadanie; misję w której dorasta się do pełni człowieczeństwa na miarę myślenia i działania Chrystusa. To droga człowieka, który zamiast zagarniając daje…, bo jego celem i spełnieniem jest Niebo. „Jeśli chcesz być doskonały, idź sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”- słyszeliśmy wczoraj w liturgii słowa. Było wielu ludzi, którzy potrafili się zdobyć na wewnętrzną wolność porzucenia siebie i wyruszenia ku fascynującej przygodzie. „Te ewangeliczne słowa, odczytane w kościele, zapadły w serce ubogiego fellaha Antoniego, który stanie się ojcem „ojców pustyni”. Dziesięć wieków później zawezwą one młodego szlachcica włoskiego Franciszka z Asyżu, aby zaślubił ubóstwo Chrystusa pośrodku świata. W tak twórczy sposób Duch działa w ludziach, którzy się na niego otwierają” (E. Sigel). Myślę również o moich przyjaciołach młodym małżeństwie, które potrafiło sprzedać dom, porzucić zawodową karierę, swoje plany i ze swoimi dziećmi wyjechać na misję do Afryki. Nie stawiali interesownych pytań: czy warto ? Wyruszyli tak jak stali w przygodę z Bogiem, wbrew logice świata. Jestem przekonany, że otrzymają stokroć więcej !