Piotr
powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus
odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr,
matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał
stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól,
wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych
będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi».
Pomimo dzielącej nas
odległości czasu od pytającego Piotra, ciągle pozostają podobne problemy-
zajmujące nasz umysł i serce; kalkulacje, osobiste zabezpieczenia, pytania: Czy
to się opłaca ? Jaka będzie z tego korzyść…? Człowiekowi często towarzyszy
litania interesownych pytań. Nawet apostołowie, nie byli wolni od próby
zabezpieczenia swojego życia na przyszłość. Chrystus rozpościerał przed nimi
idealne krajobrazy Królestwa Bożego, a oni po ludzku- trochę przekornie robili
bilans przewidywanych gratyfikacji za wierną służbę. Wędrowanie z Chrystusem po
ścieżkach Galilei służyło oczyszczeniu ich pragnień, motywacji- ugruntowaniu
postawy służby i szlachetnej bezinteresowności. Po dwóch tysiącach lat
chrześcijaństwo, nie poradziło sobie pokusą zagarnięcia czegoś dla siebie,
eksponowania ludzkich atutów i deponowania materialnych zabezpieczeń. Pierwsi
chrześcijanie próbowali żyć ideałami- spacerowali po ziemi, a wzrok mieli
wlepiony w niebo. Ta optyka widzenia przybierała różne kąty i nie zawsze
ogniskowała się na tym, co dobre i do zbawienia duszy koniecznie potrzebne.
Dzisiaj wielu chrześcijan żyje w świecie i zmaga się podobnymi pytaniami:
wierzę- ale co otrzymam w zamian ? Jakie jest sens praktykowania, chodzenia do
kościoła, osobistych wyrzeczeń ? Do każdego z tych pytań podwieszone jest
niewidzialne pragnienie ubicia intratnego interesu. Psychologia sukcesu
zagarnęła umysłami wielu ludzi- wyposażając ich w ciągle nowe narzędzia manipulacji
i sposoby komunikacji; wszystko po to, aby sfera materii przeważyła tęsknotę
duszy za sprawami nadprzyrodzonymi. Życie człowieka zostało oblepione tanimi i
płytkimi hasłami: „Jesteś projektem swojego przeznaczenia. Jesteś jego autorem.
Sam pisz historię własnego życia…”(L. Nicholson). Przemysł pozytywnego myślenia
i działania, uczynił z ludzi egzystujących samolubów, goniących w wyścigu o
pierwsze fotele. Chrystus w Ewangelii przedstawia inne priorytety, burzy
wyimaginowany pęd ku byciu na pierwszym miejscu. Wskazuje na bezinteresowny dar
z siebie…, postawę, która przekracza potencjalną zdolność do altruizmu i
doraźnego dostrzeżenia drugiego człowieka koło siebie. To propozycja życia
przekraczająca wszystkie świecidełka i mamidła na których zatrzymuje się chęć
ludzkiego posiadania, czy kolekcjonowania. Przeżyć życie w niesamowitej
wolności, zdrowym dystansie do posiadanych dóbr- nie poddając się marketingowym
manipulacjom. Odkryć swoje życie jako zadanie; misję w której dorasta się do
pełni człowieczeństwa na miarę myślenia i działania Chrystusa. To droga
człowieka, który zamiast zagarniając daje…, bo jego celem i spełnieniem jest
Niebo. „Jeśli chcesz być doskonały, idź sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”-
słyszeliśmy wczoraj w liturgii słowa. Było wielu ludzi, którzy potrafili się
zdobyć na wewnętrzną wolność porzucenia siebie i wyruszenia ku fascynującej
przygodzie. „Te ewangeliczne słowa, odczytane w kościele, zapadły w serce
ubogiego fellaha Antoniego, który stanie się ojcem „ojców pustyni”. Dziesięć
wieków później zawezwą one młodego szlachcica włoskiego Franciszka z Asyżu, aby
zaślubił ubóstwo Chrystusa pośrodku świata. W tak twórczy sposób Duch działa w
ludziach, którzy się na niego otwierają” (E. Sigel). Myślę również o moich
przyjaciołach młodym małżeństwie, które potrafiło sprzedać dom, porzucić zawodową
karierę, swoje plany i ze swoimi dziećmi wyjechać na misję do Afryki. Nie
stawiali interesownych pytań: czy warto ? Wyruszyli tak jak stali w przygodę z
Bogiem, wbrew logice świata. Jestem przekonany, że otrzymają stokroć więcej !