poniedziałek, 27 czerwca 2016

Mt 8, 18
Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. A przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».

W życiu każdego chrześcijanina przychodzi taki moment na bezpośrednie zwrócenie się do Chrystusa. Często ludzie młodzi stoją na bezdrożu i nie wiedzą jaką drogą podążyć, co zrobić z własnym życiem…, jakiego dokonać wyboru i czy właśnie to będzie strzał w dziesiątkę. W takiej sytuacji często następuje zwrócenie się ku Bogu. Nazywam to doświadczenie osobistą „modlitwą głębi”. Człowiek nie wie w jaki sposób ogarnąć swoje życie i kładzie je w ręce Boga. To jest bardzo osobisty moment dialogu, gwałtowny; w jednej chwili Bóg zostaje zasypany mnóstwem pytań. Dopiero po jakimś czasie, kiedy tempo oczekiwania na gotowe odpowiedzi się spowolni- przychodzi światło- nie wiadomo skąd. Ewangeliczny mężczyzna przyszedł do Chrystusa i zdeklarował się pójść za Panem. Nie wiemy czym było podyktowane jego wyznanie, jedno jest pewne- było szczere. Nawet jeśli zarzucimy mu brak wyczucia chwili, czy szybowanie nad ziemią, to i tak mamy przeświadczenie o jego osobistej odwadze. Przypomnijmy sobie nasze pierwsze powołaniowe decyzje. Towarzyszyło im zauroczenie, fascynacja, entuzjazm chwili, czy bieg na oślep. Zakochanie odbierające władzę rozumowi ! Nie ma przypadkowych deklaracji, postawionych pytań… Wszystko ma jakiś ukryty sens, którego często sami nie rozumiemy, a Bóg potrafi to odczytać jako „miłosny list”- utkany z drżących słów i westchnień duszy. To, co wyróżnia chrześcijaństwo z innych religii, to ten bezpośredni- osobisty dialog pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Ktoś niezwykle trafnie określił, że „Chrystus nie przyszedł stworzyć jeszcze jednej religii, ale ofiarować każdemu człowiekowi komunię miłości”. Często ludzie młodzi lękają się wyzwań które przynosi życie. Kończą studia…, przechodzą jakieś etapy i nagle po tych drobnych szczebelkach drabiny trzeba przeskoczyć nad urwiskiem. Wtedy pojawia się problem. W rozmowach często mówię o tym, iż nie jest ważne jaką drogę powołania wybierzesz, kariery zawodowej, czy będziesz żył w samotności, małżeństwie… Bóg ją zaakceptuje i będzie ci błogosławił. Najważniejsze jest poczucie komunii- pomiędzy tobą, a Bogiem. On daje miłość każdemu. Pomiędzy tobą a innymi ludźmi. To daje największe poczucie szczęścia i spełnienia. „Nie zapominajcie, że życie jest chwałą !”- mówił, poeta Rilke. „Chwałą Boga jest żyjący człowiek” – dopowiedziałby z entuzjazmem św. Ireneusz z Lyonu. Szczęście bycia w komunii miłości. Wszystko inne, poza tymi sprawami ułoży się właściwie, niczym dopasowane do siebie puzzle. Tuż przed śmiercią Brat Roger założyciel wspólnoty z Taize napisał list, w którym zawarł cudowne przesłanie do młodych ludzi. Pisał: „Bóg ufa nam tak bardzo, że do każdego z nas kieruje wezwanie. Jakie wezwanie ? Bóg prosi, byśmy kochali tak, jak on nas kocha. Nie ma większej miłości, jak oddać samego siebie Bogu i innym ludziom. Kto żyje Bogiem, wybiera miłość. A serce, które wybrało miłość, może promieniować bezgraniczną dobrocią. Życie kogoś, kto stara się kochać z ufnością wypełnia łagodne piękno”.