niedziela, 3 lipca 2016

Łk 10, 1-9
Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże».

Ewangelizacja- słowo, które stało się dla teologów i obserwatorów chrześcijaństwa słowem kluczem. Dzisiaj mniej dyskutuje się o zagmatwanych problemach natury dogmatycznej, czy wszczyna akademickie polemiki udowadniając racjonalnemu światu jak wiele możemy powiedzieć o Bogu. Nowość świadectwa polega na wyjściu z izolacji i poczucia intelektualnej wyższości. Kościół nie ma być okopanym bastionem chroniącym resztki dawnej kultury i czekającym na „krzyżowców”. Mamy do czynienia z nową kulturą ewangelicznej obecności. Chrześcijanie, chyba jak nigdy dotąd zajęli się misją głoszenia Ewangelii i opowiadania o swojej wierze w sposób autentyczny, przystępny, niezwykle atrakcyjny. W tym przepowiadaniu jest coraz mniej moralizowania, a więcej miejsca na uwydatnianie duchowego piękna. Piękno, które poczyna się w człowieku nawróconym, przemienionym, obdarowanym za darmo miłosierdziem. Nastąpiło jakieś odryglowanie szczelnie zamkniętych drzwi. Wielkość chrześcijaństwa uaktywnia się wtedy, kiedy jest atakowane, bezradne i prześladowane- przyparte do muru. W sytuacji zagrożenia kultury europejskiej, zmasowanymi atakami obcych systemów religijnych, miałkich i efemerycznych zamienników, oraz rozrzedzonych recept na szczęście; nastąpiło jakieś tąpnięcie. Lepiej późno, niż wcale. Każdy ochrzczony zostaje zaciągnięty- niczym rekrut do podjęcia misji ewangelizacyjnej. Już nie wystarczy iść po dwóch, trzeba odciskać doświadczenie żywej wiary całymi wspólnotami. Każdy chrześcijanin w miejscu pracy, powinien wgryzać się w społeczne ciało i głosić kerygmat- słowa największe i najbardziej podnoszące ku górze. „Iść jak owce między wilki”, bez strachu, czy poczucia kompleksów. Święty Jan Chryzostom zauważył, że potrzebne jest przekonanie, „że dopóki jesteśmy owcami, zwyciężamy. Jeśli staniemy się wilkami, zostaniemy pokonani, ponieważ zabraknie nam wówczas pomocy Pasterza, który pasie owce, a nie wilki”. Misja ewangelizacji nie potrzebuje wielkich środków, czy nakładów finansowych. Potrzebuje ludzi o szerokich horyzontach i pojemnych sercach. Ludzi, którzy noszą w sobie przekonanie, „że w ich sercu znajduje się Chrystus i jeśli tylko będą potrafili powierzyć się Chrystusowi, On będzie chronił ich serca” (M. Kabasilas). Do realizacji tego zadania potrzebni są ludzie odważni, bezinteresowni, kreatywni i potrafiący w chwili próby pozostać na właściwym miejscu. Duża część chrześcijan w Europie żyje jak lunatycy, przemierzając własną przygodę wiary po omacku, bez zadziwienia, zakochania i gwałtowności, której od nich każdego dnia oczekuje Chrystus. Wielu z naszych braci paraliżuje totalny lęk. Strach bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i siłą, która jest każdemu dana od Boga. Kościół, nie może przestać głosić radosnej wieści, a każdy ochrzczony, nie może chować się za fasadą bylejakości i bierności. „Idziesz ulicą i jesteś bardziej zajęty, ale w jakimś momencie przypominasz sobie, ze Bóg istnieje, że Bóg cię kocha, że Chrystus jest obecny w głębi twojej istoty i w taki sposób, powoli, twoje serce się budzi”. Od takich impulsów zaczyna się odkrycie własnej misji. Przekonanie, że to właśnie ja jestem Bogu potrzebny. Wielu duchowych przewodników chrześcijaństwa wzywa do podjęcia zadania. „Kościół jest wezwany do tego, aby wyszedł na zewnątrz i skierował swe kroki na peryferie. Nie tylko te geograficzne, ale także egzystencjalne: peryferie tajemnicy grzechu, bólu, niesprawiedliwości, ignorancji; peryferie wszystkich rodzajów biedy”(Papież Franciszek). Ewangelia musi przeniknąć struktury świata, ale za nim się to dokona musi rozgrzać do czerwoności serca posłanych świadków. A zatem trzeba wyruszyć w drogę. Iść przed siebie, niczym zwycięski wojownik- który wie, że nie od niego zależy przebieg bitwy, ale od Tego, w którym uobecnia się triumf Królestwa Bożego.