środa, 6 lipca 2016

Mt 10, 1-7
Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości… Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie».

Co to znaczy ewangelizować ? Tak postawione pytanie jest pokłosiem dzisiejszej Ewangelii. Czy nasze działanie oznacza to samo, co przejawiało się w działaniu posłanych apostołów ? Wydaje się, że zmieniły się warunki zewnętrzne głoszenia i dawania świadectwa. Człowiek do którego adresowana jest Dobra Nowina pozostaje pozornie tym samym odbiorcą, ale kontekst cywilizacyjny, kulturowy uległ zasadniczej zmianie. Kiedy pierwsi chrześcijanie głosili Słowo Życia, świat był wobec nich w opozycji; ale skuteczność i siła oddziaływania była o wiele większa. Nie było narzędzi uskuteczniających ewangelizację, ale ludzkie serca były niczym sucha spragniona wody gleba. Ci, którzy przyjęli chrześcijaństwo przeżywali je niezwykle radykalnie, biorąc odpowiedzialność za Kościół i kształt własnego życia duchowego. Dzisiaj rozumienie tego procesu, działania, świadectwa, jest o wiele bardziej pojemnościowe. „Ewangelizowanie wcale nie oznacza czynienia ze wszystkich ludzi- chrześcijan, czy przyprowadzania do Kościoła wszystkich ochrzczonych, szczególnie tych, którzy kiedyś przychodzili i z czasem przestali. Jezus przemówił w Nazarecie, w Korozain i w Betsaidzie, gdzie Jego słowo nie zostało wysłuchane, co wcale nie pomniejsza wartości samego ewangelizowania, bowiem nie oznacza ono osiągnięcia natychmiastowych rezultatów w formie nawrócenia, czy przemiany serc. Ewangelizować oznacza przede wszystkim głosić Dobrą Nowinę słowem i czynem, urzeczywistniać przesłanie tak, aby każdy, kto tego pragnie, mógł zrozumieć Ewangelię w jej oryginalnej i najbardziej autentycznej formie i rozważyć jej treść do głębi. Potem pozostaje tylko podjęcie osobistej decyzji: przyjąć Ewangelię, by nią żyć, czy odrzucić”- pisał C.Martini. To ukazanie w różnych wymiarach własnego życia- treści, których nie można odnaleźć w szarej codzienności. Poszukiwanie Królestwa Bożego- jako konsekwencja postulatu Chrystusa. Trzeba znaleźć w otaczającej rzeczywistości- „wieczność w czasie, absolut w tym, co względne”. To nic innego jak przechodzenie od tego, co materialne- zawłaszczające dla siebie, do wewnętrznego człowieka- duchowego, na którego twarzy wypisuje się opromienione światłością oblicze Boga-człowieka. Zaprzeczeniem tej postawy jest ospałość, bierność, jałowość, wypalenie, stagnacja… „Absurdem jest modlić się rano, a resztę dnia spędzać jak barbarzyńca”(A. Carrel). Ewangelizacja wymaga przebudzenia i dojrzałego człowieczeństwa przepełnionego niewiarygodnym optymizmem. Nikt nie będzie słuchał smutnych, zakwaszonych i zmęczonych życiem ludzi. Świat będzie nasłuchiwał z podziwem świadków, których rozpiera entuzjazm bycia przyjaciółmi Boga i ludzi. „Wiara jest stanem najwyższego zatroskania” (P.Tilich). Zatroskanie o zagubionych, wątpiących, pretensjonalnych, poranionych i zmarginalizowanych- tych, których postawa, wygląd i słowa odstraszają. Do takich ludzi może się zbliżyć tylko ktoś, kto posiada prawdziwą wiarę. Zakończę pięknymi słowami Bruno Forte: „Wierzyć to utracić wszystko, by odnaleźć wszystko na innym poziomie: kto wierzy, nie posiada gotowych odpowiedzi, lecz może żyć i przekazywać pokój świadomości bycia nieskończenie kochanym przez Boga”. W tych słowach zawiera się najpełniejszy sens słowa: ewangelizować !