poniedziałek, 29 sierpnia 2016


Jr 1,17-19
Pan skierował do mnie następujące słowa: „Przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą, mówi Pan, by cię ochraniać”.
W obrazie powołania proroka Jeremiasza, mogą się odnaleźć całe rzesze ludzi charyzmatycznych- przynaglonych do wyruszenia w przygodę wiary. Wielkość świętych- tzw. burzycieli sumień- utalentowanych atletów ducha, nie wyrasta z jakiś nadzwyczajnych predyspozycji, czy konstrukcji psychicznej (choć pewnie te sfery człowieczeństwa są ważne), lub uprzywilejowanego środowiska, ale nade wszystko z pokory- którą na własny użytek określam mianem „duchowej uległości”. U wielkich ludzi wiary, pokora oznacza sztukę znajdowania się dokładnie na swoim miejscu. Bycia dokładnie tam, gdzie życzy sobie tego Bóg. Wczesnochrześcijański tekst o tytule Pasterz Hermasa, opowiada w jaki sposób rozpoznać prawdziwego i odważnego męża Bożego. „Na podstawie jego życia poznasz człowieka który ma ducha Bożego. Po pierwsze to ten, co ma Ducha przychodzącego z wysoka, łagodny jest, spokojny, pokorny, stroniący od wszelkiego występku czy próżnej pożądliwości tego świata. Czyni się sam niższym od wszystkich ludzi…” Człowiek pokorny i wychylony ku światłu łaski, staje się zwiastunem prawdy i sprawiedliwości; przyobleczony w odwagę- uobecnia triumf dobra nad wrogimi siłami zła. Sztuka często ukazuje ludzi wiary przyodzianych w świętość; emanuje od nich niewypowiedziana siła zdolna kruszyć najtwardsze ludzkie zwątpienia, negacje i absurdy niewiary. W swoim życiu spotkałem kilku takich ludzi którzy krocząc po ziemi, nie tylko roznosili wonność świętości- ale towarzyszyła im jakaś nadzwyczajna aura innego świata. Pamiętam pewnego kapłana na którego twarzy zawsze rysował się blask światła. Przenikliwe spojrzenie, miarowo wypowiadane słowa, a nade wszystko ujmujący serce- spokój wewnętrzny. Święty Symeon Nowy Teolog pisał w swoich Hymnach: „Moje ręce są dłońmi nieszczęśnika, a stopy stopami Chrystusa. Ja niegodny, jestem ręką i nogą Chrystusa. Poruszam ręką i moja ręka jest cała Chrystusem, albowiem boskość Boga nierozdzielnie złączyła się ze mną”. To całkowite oddanie się Chrystusowi- dyspozycyjność bez zbędnych pytań, odnajdzie również swoje owoce w życiu dzisiejszych ludzi- bardziej nam współczesnych. „Dobro czyni się nie przez to co się mówi ani co się robi, ale tym czym się jest i na miarę tego na ile Jezus w nas żyje”- pisał Karol de Foucauld- pokorny Brat Jezusa.