piątek, 12 sierpnia 2016

Mt 19, 3-12
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela...

Nie omijają Chrystusa tematy moralne, również takie, które dotykają natury ludzkich relacji- szczególnie tych najbardziej zażyłych, delikatnych, uobecnionych w małżeństwie. Miłość, wierność, zdrada, porzucenie, zranienie, oddalenie- słowa klucze, za pomocą których można dostrzegać oblicza kochających się ludzi, lub trzaskających za sobą drzwi oszukanych w miłości nieszczęśników. Małżeństwo jest świętą relacją, wzajemnie się obdarowujących osób. Warunkiem takiego stanu rzeczy jest miłość. Jakiś anonimowy obserwator życia napisał: „Ceremonia zaślubin jest wydarzeniem, małżeństwo zdobywaniem”. Słowo „zdobywać” można rozumieć pozytywnie lub negatywnie. Zdobywać- tzn. zabiegać o jak najdoskonalszy profil życia małżeńskiego; dojrzałość wyrażona w wierności, czułości, wsłuchiwaniu się w siebie wzajemnie. Zdobywać- może również oznaczać wewnętrzną wojnę, wieczną szamotaninę, forsowanie własnego zdania, przeciągania wszystkiego w swoją stronę. Istnieją małżeństwa szczęśliwe- kochające- najpierwszy rzut oka piękne. Są również związki cierpiętnicze, wegetujące z dnia na dzień, przyzwyczajone i zdolne do bycia razem; zbudowane na przedawnionej pomyłce wyboru. Jest jeszcze trzecia grupa par nieszczęśliwych, poranionych, wzajemnie się oskarżających- przepełnionych nienawiścią oraz przemocą psychiczną lub fizyczną. Małżeństwa umierające, krwawiące, podtrzymywane słowami przemądrzałych księży, utrwalających przekonanie: „w prawdzie mąż to drań, bije, pije- ale w końcu mąż !”. „Każdy, kto rozwodzi się z żoną z wyjątkiem przypadku rozpusty, a żeni się z inną, cudzołoży”- mówi jasno Chrystus. Czy ktoś potrafił się zastanowić nad tym, co z tymi ludźmi których miłość już dawno wygasła ? Kościół przepowiada dumnie: Małżeństwo, to sakrament miłości ! A jeśli już dawno tej miłości nie ma, co więcej pozostaje,  dramat cierpienia ? Chyba bardziej przemawia do mnie prawosławna koncepcja małżeństwa i ewentualna możliwość ponownego zawarcia sakramentu.Wyjście naprzeciw tym, którzy pragną pomimo trudnych decyzji trwać w komunii z Panem. „Skoro Chrystus, zgodnie z relacją Mateusza, dopuścił wyjątek od Swego ogólnego orzeczenia o nierozerwalności małżeństwa- pisał bp. Kallistos Ware, Kościół prawosławny również gotów jest dopuszczać odstępstwa od tej zasady. Związek małżeński prawosławie uważa, oczywiście za dozgonny i nierozerwalny. Jego zerwanie postrzega jako tragedię spowodowaną przez ludzką słabość i grzech. Potępiając ten grzech, Kościół ciągle jednak pragnie okazać pomoc cierpiącym z jego powodu ludziom i umożliwić im powtórną szansę.” Jakże jest to diametralnie różna postawa od rzymskokatolickiego postrzegania nierozerwalności- bardzo często nacechowanej wymiarem jurydycznym i pozbawionym wymiaru miłosierdzia. Czasami pierwsze małżeństwa zawierane są w emocjach, pod wpływem impulsu chwili: niedojrzale, bez konkretnej wiedzy o sobie i tej drugiej osobie. W całym kontekście „dobrowolnych” decyzji stoją często bliscy, którzy nie pozostają bez wpływu na przebieg tych wydarzeń. Mija kilka lat i mit szczęścia pęka jak bańka mydlana. Pozostają łzy, gorzkie wspomnienia i pretensje. Myślę, że nie powinniśmy być egzekutorami tych dylematów i małżeńskich dramatów. Chrystus, nigdy nie pozostawia człowieka w stanie cierpienia, bólu i samotności. Myślę, że wbrew purystom prawa, daje jeszcze jedną szansę na zaistnienie kolejnego „Ciała Miłości”.