niedziela, 11 grudnia 2016

Iz 35, 1-6a. 10

Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Szaronu. oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić». Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie. Odkupieni przez Pana powrócą, przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na czołach; osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie.

Jest coś fascynującego w biblijnym krajobrazie pustyni, rozpościerający się bezkres piasku i poczucia samotności, bezradności oraz niemożliwości uczynienia czegokolwiek. Wszystko wokół jest zależne od Boga przesypującego piasek podmuchem wiatru lub rozdzierającego niebiosa i hojnie spuszczającego życiodajny deszcz. Na pustyni człowiek zaczyna rozumieć swoją pozycję, znaczenie, odkrywa istotę własnego życia. „Pustynia otwiera się dla tych, którzy zdejmują sandały pośpiechu i boso wędrują powoli, pozwalając by piasek parzył i gładził ich stopy”(A. Pronzato). Tam trzeba naprawdę poczuć się samotnym, aby po pewnym czasie umieć świętować radosne nadejście Pana. Trzeba odkryć w sobie człowieka wiary- uchrystusowionego; w tym pomaga doświadczenie pustyni. Z pustyni chrześcijanin wychodzi umocniony, duchowo zagruntowany, przysposobiony do wejścia w ciało świata. „Ludzie Boży są solą, która utrzymuje istnienie świata”- przekonywał Orygenes. Maryja również przeszła przez pustynię- poczuła spieczoną i ciernistą ziemię, a Jej serce uczyło się jak pogodzić radość z przyjęcia Życia ze świadomością cierpienia, które będzie musiał przejść Ten, którego nosiła w swoim dziewiczym łonie. Prorok Izajasz zwiastuje niebywałą wieść: pustynia przemieni się w cudowny ogród. Wszystko rozkwitnie i będzie cieszyć oczy. Myślę w tym miejscu o całych rzeszach atletów pustyni przemierzających połacie szaleńczej pustki, a ostatecznie dochodzących do miejsca, gdzie Bóg uczynił ich serca rajem. „Doświadczenie Boga jest więc doświadczeniem stałej nowości, która utrzymuje duszę w stanie zadziwienia” (T. Spidlik). Wszystko jest tak nieprawdopodobnie w proroczej i na wskroś idealnej wizji przyszłości. Świat w którym zostanie usunięty cień śmierci i lęku…, gdzie zniwelowane zostaną jakiekolwiek defekty. Czy to nie jest zachęta dla chrześcijan, aby przeobrażać rzeczywistość wokół siebie siłą dobra i promieniowaniem miłości ? „Chrześcijanie gdy widzą przybysza, wprowadzają go do swojego domu, cieszą się nim, jak prawdziwym bratem…”- pisał wczesnochrześcijański myśliciel Arystydes z Aten. Poczucie komunii z innymi, radość obdarowania rysująca się na twarzach, sprawia już teraz, że pustynia naszych miast może przemienić się w oazę szczęścia.  A kiedy nadejdzie Pan i odgłos Jego kroków rozbrzmiewać będzie z wieczności, to jednego możemy być pewni- tego, że próbowaliśmy jałową ziemię, przemienić na powrót w pełen harmonii Eden. Pełnia, którą jest Chrystus przychodzący triumfalnie, dokona ostatecznej synergii- nastanie dzień w którym wszyscy ludzie będą  „Jego ludem, a On będzie Bogiem z nami”. W tym dniu wszystko zostanie odwrócone i serce świata zostanie przepełnione pokojem. Miał rację o. Bułgakow pisząc: „Cel historii prowadzi poza historię, do życia przyszłego wieku, a cel świata prowadzi poza świat do „nowej ziemi i nowego nieba”. Człowiek i całe stworzenie zmartwychwstanie w Chrystusie i w Nim uświadomi sobie swoją naturę. Dopiero wówczas zakończy się stworzenie świata, dokonywane przez wszechmoc Bożą w oparciu o stworzoną wolność”. Za nim to nastąpi będziemy odczuwać napięcie i mozolnie artykułować modlitwę pragnienia: Przyjdź i przemień ten świat !