wtorek, 6 grudnia 2016

Mt 18, 12-14

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

Według najstarszych zachowanych przedstawień Chrystusa, obraz Dobrego Pasterza niosącego owcę był najbardziej przemawiającym i przekonującym komponentem katechezy pierwotnego Kościoła. Sztuka przedkonstantyńska i późniejsza z wielką atencją posługiwała się tym wizerunkiem, przedzierając się przez warstwę treści alegoryczno-symbolicznej do centralnego przesłania jakim było zbawienie człowieka. Obraz przedchrześcijańskiej philantropii- miłości do uwikłanego w grzech i śmierć człowieka, wyrazem największej afirmacji ze strony miłosiernego Boga. Ocalenie zagubionej owcy, w którym egzegeza zazwyczaj dostrzegała obraz nawrócenia człowieka- który przez grzeszne życie był wstanie separacji od Boga. Kościół ten motyw postrzegał jeszcze szerzej upatrując w nim powszechne ocalenie całej ludzkości, która się rozpoczęła wraz z faktem inkarnacji; kiedy Syn opuścił Ojca i przyszedł na ziemię. „Zstępuje” to znaczy przyjmuje ludzką postać i kondycję. Doskonale to komentują teksty Ojców Kościoła. „Jezus Chrystus, nasz Pan, z powodu niezmierzonej miłości stał się tym, czym my jesteśmy, aby uczynić nas tym, czym On jest” (św. Ireneusz z Lyonu),  „Zniżył się z powodu naszej słabości do niezdolnych Go pojąć i pod osłoną ciała ukrył blask swego majestatu, bo wzrok ludzki byłby go nie wytrzymał. Stąd powiedziane jest, że „wyniszczył samego siebie”, jak gdyby wyzbył się własnej potęgi, gdy w pokorze, w której nam przybył na pomoc, stał się niższym nie tylko do Ojca, ale też od siebie samego. Ale przez to uniżenie nie stracił niczego”(św. Leon Wielki). Refleksje myślicieli chrześcijańskich akcentujące soteriologiczny wymiar przyjścia Pana pokrywają się z liturgiczną pamięcią i oczekiwaniem który przywołuje liturgiczny okres Adwentu. Kończę to rozważanie lapidarną interpretacją wizji Dobrego Pasterza zachowanego w słynnym mauzoleum Galii Placydii w Ravennie. Przedstawienie pasterza odbiega od tego katakumbowego wyobrażenia pełnego idylicznej prostoty i antykizującej szaty. Tutaj Pasterz jest przyobleczony w atrybucje monarsze. Na głowie Chrystusa dostrzegamy złotą aureolę i długą tunikę kontrastującą z purpurowym płaszczem majestatycznie udrapowanym i ozdobionym ciemnoniebieskimi paskami. Zamiast laski pasterskiej, podpiera się na wysokim złotym krzyżu, prawą zaś ręką delikatnie głaszcze pysk owieczki. Pięć innych owieczek jest rozpierzchniętych w bukolicznej scenerii, nie traci ze wzroku najważniejszej postaci jaką jest Chrystus Zbawca.  Pod wpływem tego wyobrażenia wciskają się w duszę słowa św. Anzelma z Cantenbury: „Zajmij się nieco Bogiem i spocznij w Nim na chwilę. Wejdź do izdebki twego umysłu, wyrzuć z stamtąd wszystko oprócz Boga i tego, co cię wspomaga w poszukiwaniu Go, i zamknąwszy drzwi, szukaj Go… Obym szukał Cię, pragnąc i pragnął, szukając ! Obym Cię znalazł, kochając i kochał znajdując !”- dopowiem- tak Ty, uczyniłeś to pierwej.