czwartek, 15 grudnia 2016

Podobny obraz
W Adwencie nie sposób pominąć najważniejszej postaci jaką jest Maryja. Jej obecność wyzwala w wierzących powszechną radość i szacunek, a w tych którzy ocierają się tylko o chrześcijaństwo, pełne ludzkiej ciekawości swoiste zauroczenie. Jej subtelne i nakreślone czułością oblicze odcisnęło się w licznych traktatach teologicznych, dziełach kościelnej sztuki  i muzyce. Słowo i obraz konkurując ze sobą, a niekiedy dopełniając w interesującej koniunkcji próbowały zedrzeć welon z głowy świętej Niewiasty i zobaczyć Jej ludzkie- piękne rysy. Maryja „Przybytek boskości”- kobieta, której całe jestestwo zostało przebóstwione i naznaczone pomysłem Najwyższego. „Chcąc stworzyć obraz piękna absolutnego i wyraźnie objawić aniołom i ludziom moc swojej sztuki, Bóg naprawdę uczynił Maryję wszech-piękną. Połączył w Niej piękno częściowe, które rozdał innym stworzeniom, i ustanowił Ją wspólną ozdobą wszystkich istot widzialnych i niewidzialnych; albo raczej, uczynił z Niej jakby mieszaninę wszystkich Bożych doskonałości, anielskich i ludzkich, piękno wzniosłe, zdobiące owa światy, wznoszące się z ziemi aż do nieba i nawet przewyższające niebo” (św. Grzegorz Palamas). Tylko liturgiczny i pełen ekscytacji język jest wstanie przybliżyć się do wypowiedzenia czegoś sensownego o najszlachetniejszej z córek Ewy. „Bramo Zbawienia świata, w Twoim łonie Bóg został dobrowolnie uwielbiony i Ojciec nasz całkowicie odnowił cały wszechświat”- wyśpiewuje Kościół Wschodni. Dając swoje ciało Chrystusowi Jego Matka wchodzi w najgłębszą i niewypowiedzianą bliskość. W ilu to ozdobnikach i podniosłych słowach próbował Kościół wyartykułować tytuły Bogarodzicy. „Matka dobrego Pasterza, złoty świecznik, świetlista chmura, wyższa od Cherubinów, żywa arka, wspaniały tron Pana, pełne manny naczynie, ożywcza niwa Słowa, ucieczka wszystkich chrześcijan !” (św. German). Mówiąc o Maryi i sięgając jednocześnie do skarbca sztuki, to największe wrażenie wywołuje we mnie mozaika Hodegetrii w apsydzie największego kościoła epoki konstantyńskiej Hagii Sophii. Spokojna i pełna niezwykłej harmonii, tronująca Basilissa i Theotokos- Królowa, wprowadza każdego oglądającego w misterium Jej Syna. „Jej oczy otwarte na nieskończoność są również skierowane do wnętrza… Oczy te pełne są litości tak wielkiej jak niebo” (P. Evdokimov). Boże Dziecię siedzące na kolanach Matki zdaje się jakby przetarło szlak boskiej Chwały, rozdarło niebiosa niczym snop światła i odnalazło błogi spokój w sercu sanktuarium. Anonimowy autor średniowieczny dotknął słowami to do czego prowadzi ikonograficzna wizja: „Słońce wysoko się wzbija, porusza się szybko, ma miły wygląd, rzuca wokół promienie. Podobnie jest z Tobą… Ty bowiem, Pani, wysoko zostałaś wyniesiona, daleka jesteś od grzeszników. Złożyłaś swe gniazdo na niedostępnych miejscach nieba, swe serce zwiesiłaś na owym najczystszym świetle i nie wpisanym w początku wszystkiego, orlim wzrokiem wpatrując się w Boga Ojca świateł, w płonącym pragnieniu wielbiąc tajemnicę, wydając ogień miłości i pobożności, pijąc z potoku boskiej rozkoszy i wewnętrznej słodyczy… Wszelkie dobra, które najwyższy Majestat postanowił uczynić, Twym rękom zlecił”. W utworze Hagia Sofia o. Tomasz Merton poetycką prozą wymalował Jej nadzwyczajną kobiecość: „Bóg wkracza w swoje stworzenie. Dzięki Jej mądrej odpowiedzi, dzięki Jej posłusznemu zrozumieniu, dzięki słodko uległemu przyzwoleniu Sofii, Bóg bez żadnego hałasu wkracza do miasta zbrodniczych ludzi. Ona koronuje Go nie tym, co chwalebne, lecz czymś większym niż chwała: a rzeczą większą od chwały, jest słabość, nicość, ubóstwo”.