czwartek, 5 stycznia 2017

Mt 2, 1-12

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon»… Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wywiedział się od nich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytajcie starannie o dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś, wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. i otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.  

Przeżywać będziemy jutro szczególną uroczystość, która nie tylko przedłuża radość naszego świętowania, ale jeszcze mocnej akcentuje iż narodzenie Pana staje się Epifanią. To greckie słowo tłumaczy się jako „objawienie” lub „ukazanie”. Kiedyś pod tym terminem mieścił się obchód przynajmniej kilku wydarzeń. Narodzenie w Betlejem wraz z odwiedzinami mędrców, chrzest w Jordanie i cud wina w Kanie- tworzyły niegdyś dość swoisty zlepek treści święta Epifanii, który się rozerwał na części wraz z pojawieniem się uroczystości Narodzenia Pańskiego 25 grudnia. W Jerozolimie, według świadectwa pątniczki Egerii, świętowano 6 stycznia tylko narodziny Jezusa, ponieważ tamtejsza wspólnota chrześcijan zgodnie z uświęconą tradycją udawała się na liturgię nocą do Betlejem. Dopiero gdy Jerozolima przejęła przy końcu V wieku dzień 25 grudnia, powrócił na 6 stycznia chrzest Chrystusa jako temat święta. W tradycji Kościoła Wschodniego chrzest Pana w Jordanie stanowi stałą treść święta obchodzonego 6 stycznia. Podniosłe tropariony święta wskazują na wydarzenie chrztu jak objawienie- Epifanię; obecność Syna Bożego który przyszedł w ciele, oraz Trójcy Świętej. Tego dnia dokonuje się wielkie poświęcenie wody, podczas którego kapłan zanurza w rzece lub naczyniu chrzcielnym krzyż, dokonując błogosławieństwa całego świata. Ale powróćmy do zachodniej tradycji skoncentrowanej na obecności trzech Mędrców- przynoszących dary narodzonemu Dziecięciu. To pełna interesujących wątków fabuła, którą przekazuje szczegółowo Ewangelia. Ten opis fascynował i rozbudzał wyobraźnię wielu pisarzy i artystów. W swoim poemacie T.S. Eliot próbuje zobrazować jak bardzo niebezpieczna i napełniona rozterkami była wyprawa tajemniczych mężów: „Trudny był dla nas ów czas. W końcu jechaliśmy już tylko nocą, zasypiając i budząc się co chwila. Wśród głosów, które w uszach nam śpiewały, że nasz trud jest szaleństwem…” Nie wszystko było tak sentymentalne i zrozumiałe jak nam współczesnym się wydaje. W każdej odważnej wyprawie ku Bogu jest ryzyko, zwątpienie a nawet lęk. Dopiero kiedy się zdoła dotrzeć do długo wyczekiwanego i wypatrywanego miejsca, pojawia się niewyobrażalnie cudowny spokój. Doświadczenie cudu- niepowtarzalne Misterium Narodzin. „W Emmanuelu znajdujemy niebo i ziemię, Boga i stworzenie. Wziął od nas ciało, a dał nam w zamian swoje Bóstwo w cudownej wymianie”(O. Casel). Dzisiejsze święto uświadamia każdemu człowiekowi, iż dokonuje się cudowna wymiana darów. Bóg podnosi człowieka ku sobie, a człowiek stara się ofiarować to, co najbardziej cenne i odpowiednie. Mędrcy przynoszą dary, ale wraz z nimi każdy wierzący składa swój osobisty dar wobec Tego, który dla ludzkości uczynił wszystko. „Pan przyszedł na świat nie wśród złota i srebra, lecz wśród błota”- pisał św. Hieronim. Ten, który jest ubogim i nędzarzem, otrzymuje co w oczach ludzkich cenne. W opisie Epifanii wymienione są trzy dary. Sugeruje to, ilu Mędrców złożyło pokłon Dziecięciu. Tradycja pocerowana pobożnymi legendami i pobożnością wielu pokoleń próbuje przybliżyć nam te zagadkowe postacie: Melchior, król Persów, Baltazar, król Indii i Kacper, król Arabii. Fakt, że udali się do Betlejem z bogatymi darami, otoczeni wystawnym orszakiem, związany był z ówczesnym ceremoniałem dyplomatycznym, z godnie z którym władcy oddawali hołd nowym królom. Natomiast św. Bernard zinterpretował to wydarzenie konkretniej: według niego złoto miało być wsparciem dla ubogich małżonków Marii i Józefa, kadzidło- przeganiać zapach pomieszczenia dla zwierząt, a mirra- zioło lecznicze- miała wzmocnić zdrowie małego Jezusa. Chyba o wiele bardziej przekonująca i głęboka teologicznie jest refleksja św. Efrema:   „Otworzywszy swe szkatuły, ofiarowali Mu dary: złoto- Jego ludzkiej naturze, mirrę- na znak Jego śmierci, kadzidło- Jego Boskiej naturze. Lub też złoto- jako Królowi, kadzidło- jako Bogu, mirrę- Temu, który ma zastać zabalsamowany. Lub też: złoto, ponieważ się je czci, choć ta część zwraca się do jego Pana; mirrę i kadzidło, aby pokazać lekarza, który ma uleczyć ranę Adama”. Święty Hilary puentuje to następująco: „W ten sposób dzięki hołdowi Mędrców zdobywamy pełne poznanie całego planu zbawczego Chrystusa: że jako człowiek umrze, jako Bóg zmartwychwstanie, jako Król będzie nas kiedyś sądził”. Gdy Kościół w dniu dzisiejszym na sposób liturgiczny przywołuje nam to wydarzenie, uświadamia nam jedną, niezwykle ważną sprawę; nastąpiło objawienie Bożej Miłości i my jesteśmy tego świadkami. Kto dzisiejsze święto naprawdę przeżywa podniośle i bez sentymentalnej ckliwości, ale jako misterium, to musi dojść do poznania w wierze i dostrzec w Dziecięciu, którego obdarowali Mędrcy, Syna wiekuistego Ojca, „Bóg z Boga prawdziwego, Światłość ze Światłości…” Kontemplacja tego faktu napełnia duszę szczęściem i uzdalnia nas do złożenia daru z własnego życia: „złoto prawdziwej wiary, kadzidło ofiarnej modlitwy i mirrę cierpliwości i miłości”.