piątek, 17 lutego 2017

Mk 8, 34 – 9, 1

Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je…

W mojej prywatnej domowej kaplicy nad ołtarzem umieściłem krzyż, a właściwie dużą ikonę krzyża. Nie ma w tym przedstawieniu jakiegoś ujmującego i wstrząsającego wzrok dramatu cierpienia. „Chrześcijaństwo jest bowiem wielkim wydarzeniem paschalnym czyli religią Zmartwychwstania”(N. Fiodorow). Ikona zawsze pokazuje rzeczywistość przemienioną, wielkanocną- spowitą blaskiem już dokonanego zwycięstwa. Zawsze kiedy spoglądam na ten Krzyż, uświadamiam sobie jaki jestem jeszcze mały, pusty, zaryglowany, wewnętrznie  wystraszony i niespokojny. Często brakuje mi tego spokoju, który wypisuje się na twarzy zmiażdżonego cierpieniem Chrystusa. On potrafił udźwignąć tak wielkie odrzucenie, dokonane przez ludzi, a co najbardziej zadziwiające- nie przestał kochać. Krzyż jest tajemnicą miłości ! Ludzie boją się krzyża, ponieważ upatrują w nim tylko cierpienie i samotną walkę której zwieńczeniem jest ciemność śmierci. Nie rozumiemy sensu krzyża. Nawet dzisiaj wielu potrafi prześmiewczo pytać: Czy odrzucony przez ludzi, ukrzyżowany przestępca ma być największym objawieniem miłości Boga ? Dlaczego śmierć, ból i nieszczęście mają mówić o wielkości ? Paradoksalnie właśnie w taki sposób Bóg wypowiada światu miłość. Kiedy po ludzku coś jest skazane na porażkę, dla Niego jest początkiem przeobrażenia, rehabilitacji, zmartwychwstania, nowego stworzenia... Dlatego Kościół przez wieki śpiewał: Fulget Crucis Mysterium- Niech zajaśnieje misterium Krzyża ! „Stąd mamy przyjąć krzyż, nie jako cierpienie, lecz jako drogę przez cierpienie do szczęścia Boga” (O. Casel). Nie można krzyża wyeliminować z chrześcijańskiego życia, jest on tak mocno przytwierdzony do nas, iż w pewnym momencie staje się czymś nierozerwalnym i przynoszącym poczucie głębokiego sensu. „Krzyż jest drogą człowieka- pisał M. Bierdiajew- ale idzie on jak i cały świat ku Zmartwychwstaniu”. Wielu ludzi nie potrafi wierzyć, kochać, czy dostrzegać wokół siebie dobra- ponieważ ich serca nie zostały podniesione przez naznaczone ranami dłonie Chrystusa. Krzyż „nie jest to znak mityczny, lecz sama istota wiary”- powie o. Danielou. Nie ma w tym stwierdzeniu ludzkiej przesady, jest za to kwintesencja chrześcijańskiej wiary w ogromną moc znaku zbawienia- Drzewa Życia- rozkwitającemu w sercu nieczułego świata. „Drzewo to należy do mnie dla mojego wiecznego zbawienia- powiedział w II wieku Hipolit Rzymski- Jest moim pokarmem, moim pożywieniem; umacniam się w jego korzeniami, rozciągam się na jego konarach, z rozkoszą poddaję się jego tchnieniu… To drzewo, które sięga daleko jak niebo, wstępuje z ziemi w niebiosa”.