wtorek, 28 marca 2017

5, 1-16

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś jest przy Owczej Bramie sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?» Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną». Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził…

Sadzawka Owcza jawi się nie tylko jako miejsce rytualnego obmycia dla tych którzy byli naznaczeni licznymi chorobami. Betesdą jest również Kościół w którego łonie dojrzewa i rodzi się przez chrzest nowy człowiek. W Kościele starożytnym katechumen musiał rozebrać się do naga, żeby móc wejść do baptysterium i przyjąć Chrzest. „Podchodzisz zatem do świętego chrztu i najpierw wyzbywasz się swego odzienia” (Teodor z Mopsuestii). Musiał pozostawić wstyd i wszystko to, co pogańskie za drzwiami świątyni: „wyzucie się ze starego człowieka wraz z jego uczynkami”. Jest w tym akcie ewidentna analogia do ogołocenia na wzór Ukrzyżowanego Chrystusa. Będąc zanurzonym w matczynym łonie Kościoła człowiek zostaje „oczyszczony” i przez narodziny staje się nowym stworzeniem. Poganin staje się wierzącym; woda zaś w której został zanurzony staje się wodą wytryskującą ku życiu wiecznemu. Dlatego z pełną odpowiedzialnością św. Grzegorz przekonywał jeszcze niezdecydowanych na chrzest, słowami: „Jesteś poza Rajem, katechumenie. Dzielisz wygnanie Adama, naszego ojca. Teraz drzwi się otwierają. Wejdź tam, skąd przyszedłeś”. Pierwsi chrześcijanie a za nimi całe rzesze wyznawców uważały sakrament Chrztu jako wejście do Kościoła- upatrując w tym powrót do edenicznej harmonii Raju. Przypomina nam o tym ważnym aspekcie wspólnota przygotowująca się przez pokutę na przeżycie Paschy. Już w starożytności uważano, że Wielki Post jest czasem bezpośredniego przygotowania do przyjęcia sakramentów; była to „szkoła ćwiczeń gimnastycznych z trenowaniem i zaprawą”- jak uważał św. Jan Chryzostom. Cały ten czas służył przygotowaniu do bycia „zanurzonym w wodzie” niczym ryba. Novalis romantyczny poeta nazywał Boga „oceanem życia”, a chrzest jest niczym innym jak „nurkowaniem ku głębi”. Mowa tu o oceanie życia napełnionym łaską Chrystusa; z niej wychodzi ktoś zupełnie inny- przemieniony i o duszy rozpromienionej niczym najsilniej świecący neon. „W wodzie chrztu winno zatem utonąć wszystko, co dzieli nas od Boga. Z wody chrztu winien zmartwychwstać człowiek, który żyje z Chrystusem”. Większość z nas została zanurzona w tym Źródle. Ale czy został w niej utopiony stary nasz człowiek ? Mam ciągle przed oczami inskrypcję z wczesnochrześcijańskiego baptysterium w Moguncji, brzmi następująco: „Sala chrztu świętego… Chrystus obmywa tam w rzece grzech Adama”. Mój grzech.