piątek, 24 marca 2017

Oz 14, 2-10

Tak mówi Pan: «Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną swą winę. Zabierzcie z sobą słowa i nawróćcie się do Pana! Mówcie do Niego: „Usuń cały grzech, a przyjmij to, co dobre, zamiast cielców dajemy Ci nasze wargi. Asyria nie może nas zbawić; nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić: nasz boże do dzieła rąk naszych. U Ciebie bowiem znajdzie litość sierota”. Uleczę ich niewierność, szczodrze obdarzę ich miłością, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola zapuści korzenie. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu.

Ozeaszowe przesłanie w sposób niezwykle aktualny wybrzmiewa w czasie Wielkiego Postu: To wszystko, co nie jest Bogiem, może stać się bożkiem. Nie tylko Izrael w swojej barwnej historii zrywał przymierze i okazywał się wiarołomną nierządnicą. Przesłanie tej księgi nie straciło ani trochę ze swojej aktualności. Chrześcijanin też może być grzeszną Gomar- jeśli nie w całkowitej niewierności, to przynajmniej w jakimś fragmencie własnej duszy. Prorok Ozeasz nakreśla portret każdego z nas- kogoś najbliższego Bogu, a co najgorsze w pewnym momencie sprzeniewierzającego się również Jego miłości. Rosyjski filozof Bierdiajew próbuje przekonywać współczesnego człowieka: „Człowiek żyje w niewoli, dość często nie będąc tego świadomym, a czasami nawet z lubością”. Natomiast „człowiek wolny powinien czuć się umieszczony nie na skraju uprzedmiotowionego świata, lecz w centrum świata duchowego”. Wchodzimy tu zatem w tajemnicę ludzkiej wolności- niejednokrotnie tragicznej, roztrwaniając bezmyślnie miłość i szukającej pociechy w świecie naznaczonym grzechem oraz pustką. Jak mówił Dostojewski: „Człowiek jest nieszczęśliwy tylko dlatego, że nie wie, iż może być szczęśliwy”. Dopiero wyjście na pustynię pozwala odkryć w głębi własnego serca prawdę, że Bóg kocha mnie nawet w moim grzechu. Przez pokajanie i opłakiwanie własnych grzechów dokonuje się radykalna przemiana duchowa. Miał racje św. Jan Klimak: "Pokajanie jest córką nadziei i odrzuceniem rozpaczy".W pewnym momencie odkrywamy prawdziwe oblicze miłującego Boga- czułe ojcostwo, pełne cierpliwości i oczekiwania na powrót poranionego przez bezmyślną niewierność dziecka. Bóg jest miłością ! To nie jest ktoś urojony, pełen mściwości deptacz człowieczego życia. „Grzesznik jest skarbem Boga, którego On nigdy nie odrzuci w ciernie przydrożne” (Ch.Peguy). Na pustyni nawet prostytutka może się zrodzić jako święta. „Prawdziwy początek znajduje się na końcu” (M. Bloch). Nie ma straconych szans, jak również przysypanych rozpaczą powrotów. Zawsze może być dobry moment na powrót, na spulchnienie serca Rosą. Odnaleziony i przywrócony Miłości człowiek zaczyna uświadamiać sobie, iż Bóg w jego sercu wydrążył przestrzeń dla miłości. „Rozłupał skały w pustyni i jak wielką otchłanią obficie ich napoił. Wydobył ze skały strumienie i wylał wodę jak rzekę” (Ps 18,15-16). Jest to ostateczny akt Bożej miłości, wyrażający się w fascynującej metamorfozie ducha: „Zbawiam cię, ponieważ cie miłuję”.