czwartek, 16 marca 2017

Ps 1, 3

 On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną,
a wszystko, co czyni, jest udane.

Często powracam do tego fragmentu Psalmu. Człowiek jest niczym drzewo zasadzone nad źródłem wody; urokliwa jest ta biblijna metafora. Skoro człowiek jest zasadzonym drzewem to jednocześnie jest miejscem schronienia, przestrzenią  szczęśliwości i odpoczynku. Dla ludzi świata starożytnego- szczególnie nomadów przemierzających bezkresne połacie pustyni, drzewo było objawieniem życia. Drzewo wysoko wyrastające z ziemi, wrośnięte w nią, dawało początek obrazom drzewa świata, które łączyło niebo z ziemią. Czy tego obrazu nie możemy przypisać człowiekowi ? To niezwykle plastyczny konstrukt myślowy, oddający najpełniej to, kim tak naprawdę człowiek jest. Człowiek jest równocześnie z ziemi i nieba, jest przemijalny i nieśmiertelny, wertykalny w pomyśle Stwórcy. Przynależy do świata widzialnego i niewidzialnego. Usadowiony pomiędzy tym, co w górze, i tym, co na dole. Nikt nie byłby w stanie zintegrować w człowieku tych dwóch wymiarów, stąd człowiek jest zdumiewającym dziełem Boga. Jak pisał poeta indyjski Rabindranath: „Człowiek ma w sobie milczenie morza, zgiełk ziemi i muzykę powietrza”, jest niczym drzewa wznoszące się za oknem ku górze, wypełnione tęsknotą niemej ziemi. Simon Weil mówiła, że „żyjemy w świecie konieczności, a nie w świecie celowości”- ale człowiek ma ukryty w sobie cel i pragnienie wzniesienia się ku górze, wychylenia „gałęzi” i skierowania się w stronę niestworzonej światłości. Obraz drzewa przywołuje jeszcze jeden niezwykle ważny element: drzewo wzięte na krzyż. Bóg z rozkwitającego drzewa szczęśliwości, uczynił sobie narzędzie odkupienia świata. Człowiek jest nierozerwalnie związany z tym znakiem hańby i zwycięstwa, zgorszenia i zmartwychwstania. Jesteśmy wraz z Barankiem przytwierdzeni do drzewa, które przechodząc gehennę cierpienia we właściwym czasie zazieleni się, zapładniając duszę świata rzeką życia. Mamy tu uniwersalne przesłanie. „Symbolem staje się dla nas to, co przemijające, kiedy prześwituje w nim byt”. Dopiero wówczas krzyż przestaje być kawałkiem drewna wyciętym z całości uschniętego drzewa. Wchodzimy tutaj w misterium Drzewa, „którego liście nie więdną”- ponieważ ciągle proklamuje sens życia. W apokryficznych Dziejach świętego Jana Chrystus z krzyża świetlistego spogląda „niemal z rozbawieniem na cierpiącego ziemsko-cielesnego Jezusa”. Zawiera się w tym obrazie eksplozja życia. Na drzewie zawieszony jest Zwycięski Bóg i obmyty miłością człowiek- każdy z nas wyniesiony ku górze. „Pod ciężarem krzyża, w łachmanach, Król Niebios przemierzył całą moją ojczyznę” (F. Tiutczew). Jego drzewo i moje drzewo- Chwalebny Krzyż !