środa, 15 marca 2017

Ps 31

Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mego,
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.

Słowa Psalmisty składają się w modlitwę błagania, pełną żarliwości z powodu poczucia własnej niemocy. Żyjemy w świecie nieustannych konfrontacji, decyzji- które stawiają nas na cienkiej linii pomiędzy tym, co dobre i złe. Przechodzimy przez życie uśmiechnięci i pewni siebie, a kiedy nagle pojawia się niebezpieczeństwo- destabilizacja podcinająca nasze nogi i paraliżująca poczucie bezpieczeństwa, jesteśmy raptownie osadzeni w stanie głębokiego wewnętrznego niepokoju. Świat jest pełen niebezpieczeństw; nie chodzi tylko o te zewnętrzne: choroba, przemoc, troska o zabezpieczenia materialne. O wiele bardziej przejmujące są niebezpieczeństwa duchowe o których obecności się zapomina lub  banalizuje. Maksym Wyznawca mówił, że istnieje w człowieku „ukryty lęk przed śmiercią”. Lęk tak mocno destabilizujący egzystencję, że chciałby się go przerzucić lub oddać komuś innemu. A tak naprawdę trzeba go zdemaskować i włączyć we własne życie, aby stał się rzeczywistością oswojoną- zanurzoną w Bożej przyszłości. Myślę, że ogromną chorobą dzisiejszego świata jest dotykający wielu ludzi smutek. Oczywiście istnieją dwa rodzaje smutku- dobry i zły. Ten dobry zostaje nawet wyartykułowany w słowach Chrystusa: „Błogosławieni, którzy się smucą” (Mt 5,4). Jest tu pochwała ludzi którzy są w stanie smutku błogosławionego, wypływające z kontemplacyjnego spojrzenia na nieskończoną tajemnicę Boga pochylającego się nad trudną ludzką egzystencją; odnajdując w niej człowieka napełnionego nadzieją i miłością. Jest również drugi rodzaj smutku, mówi o nim wielki pustelnik z XV wieku  Nil Sorski: „Smutek stanowi bez wątpienia źródło wszelkiego zła. Gdy nas opanowuje, wywołuje poczucie braku perspektyw. Dusza karleje, słabnie, traci siły oraz zdolność modlitwy i lektury”. Znowu nie chodzi tu o jakiś rodzaj duchowej melancholii, ale poważne duchowe przygnębienie- demontujące człowieka od wewnątrz. Stąd chrześcijanin nie powinien doprowadzić do sytuacji w której smutek spowije jego duszę. „Smutek może ujawnić się również jako rodzaj nienawiści, gdy kierowany jest przeciwko innym ludziom, a nawet przeciw Bogu” (T. Spidlik). W takim momencie duchowej próby, niemocy, czy niemożliwości zaradzenia trudnej sytuacji, trzeba wejść w modlitwę i odwrócić wzrok od spraw które mogą wywrócić życie. W modlitwie psalmisty odkrywamy pociechę, że Bóg jest tym który ocala nas z utrapienia, stawia na nogi, wskazuje kierunek dalszej drogi. W tym momencie ujawnia się duchowa prawda o tym, że demon próbujący wprowadzić nas w stan przygnębienia, ma taką moc- jaką człowiek zechce mu dać. Parafrazując pewną myśl: W ręku masz pędzel i farby. Możesz namalować raj i do niego wejść, lub namalować łunę smutku która wprowadzi cię do wiecznej samotni. Trzeba iść przez życie niosąc Chrystusa w swym sercu i modlić się nieustannie: Ty, mnie odkupisz Panie, wierny Boże.