wtorek, 9 maja 2017

J 12, 44-50

Jezus tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić.

Na płaszczyźnie ontologii obecność Boga jest całkowicie transcendentna i niemożliwa do uchwycenia. „Bóg jest absolutnie nieosiągalny” pisał Nowosielski próbując odsłonić subtelne paradoksy nieprzedstawialności Boga w przestrzeni sztuki sakralnej. Jednocześnie Ten Nieprzedstawialny i nieuchwytny ludzkiej percepcji w osobie Chrystusa stał się ikoną Boga. Ikona a zatem podążająca za nią ikonografia posiada charakter apofatyczny- „pokazuje rzeczywistości niepokazywaną” jak to doskonale wyraził o. Paweł Floreński. Dzisiejsza Ewangelia jest najlepszym komentarzem do zaistnienia obrazu. Sztuka poczęła się ze „Słowa które stało się ciałem”. Praesentia- to łacińskie słowo, które można tłumaczyć jako ujawnienie się osoby lub bycie naprzeciw niej; najwłaściwiej oddaje fenomen poznania który „utrwala” ikona. „Ikona nie uznaje dla siebie żadnej innej miary niż jej własna, niekończona i niezmierzona. Podczas gdy idol mierzy boskość zasięgiem spojrzenia tego, kto następnie go wyrzeźbi, ikona ukazuje w widzialnym nie tylko twarz, na której niewidzialne daje się oglądać tym lepiej, że jego objawienie otwiera przepastny bezmiar, jakiego ludzkie oczy nie zaprzestaną nigdy zgłębiać” (J. L. Marion). W tym kluczu należy rozumieć ikonę w wymiarze epifanicznym, przekraczającym zwyczajny język religijnej prezentacji. „Oczy są mądrzejsze od uszu, a we wczesnym Kościele najbardziej rozpowszechnioną metaforą poznania było widzenie”. Chrześcijaństwo poznało Boga patrząc w ludzką twarz, w rozświetloną światłem twarz Chrystusa. Cyryl Aleksandryjski napisał w komentarzu do historii o niewidomym człowieku, że kiedy zapytał on: „A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył ?”, Jezus nie powiedział: „Poszukaj natury Boga przez analogie”, lecz: „Jest nim Ten, którego widzisz i który patrzy na ciebie”. Wskazał na rzeczywistość swego ciała, którą można zobaczyć. Rzecz jasna widzenie oznacza w tym wypadku coś więcej niż tylko uchwycenie kogoś wzrokiem, jest również wejściem w relację z Tym który pozwala się zobaczyć i dotknąć. Dlatego chrześcijanie wschodni nie tylko patrzą na ikony, lecz je dotykają, całują, zapalają przed nimi kadzidło i świece, ozdabiają kwiatami, kierują przed nimi modlitwy. Święty Jan Damasceński wielki teolog i obrońca kościelnej sztuki napisze: „Odważnie rysuję portret niewidzialnego Boga nie jako niewidzialnego, lecz jako Tego, który się pojawił dla naszego zbawienia i istniał w ciele i krwi”. Zatem w obrazie Jezusa nie jest sportretowany ani Jezus-człowiek, ani niewidzialny Bóg, lecz obraz Boga, który stał się ciałem. Dlatego każdy chrześcijanin winien wyznać słowami wielkiego teologa: „Widziałem Boga w ludzkiej postaci i moja dusza została zbawiona”.