piątek, 12 maja 2017

J 14, 1-6

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».

W naszym świecie tylko czas i przestrzeń w sposób najbardziej intensywny determinują człowieka w jego egzystencji. Te dwa warunki określają jego skończoność; człowiek nie może pozostać wobec nich ambiwalentny. Moment śmierci odwlekanej i nieposłusznie wypieranej ze świadomości, może stać się etapem największego lęku i drżenia. Choć ta nie musi być. „Czas jest przypadkowością, która niszczy rzeczy… utratą oddalającą od początków adamowych” (F. Schuon). Bezradność wobec nieodwracalnego upływu czasu i słyszanych z oddali stóp „siostry śmierci” wydaje się czymś finalnym i na wskroś katastroficznym. Przychodząca śmierć może zachwiać posadami najbardziej wytrwałych miłośników tego świata.  Dla człowieka niewierzącego cyzelującego uważnie każdy moment osobistej egzystencji, nagłe przerwanie bicia serca i oddechu- w tym płytkim przeświadczeniu jest pozbawione kontynuacji. Jakieś dramatyczne wejście w „niebyt”- „nieistnienie”- „ciemność”. Dla chrześcijan wierzyć w Chrystusa znaczy oczekiwać zmartwychwstania i nowego sposobu istnienia. Każdy najdrobniejszy szczegół codzienności jest Paschą. Nadzieja zmartwychwstania promieniuje na przeznaczenie, nadając wieczności wymiar nieskrepowanego niczym poczucia szczęścia. „Jeszcze jest dla nas Alleluja pieśnią pielgrzymów- pisał św. Augustyn- ale już zmierzamy uciążliwą drogą w kierunku wiecznej ojczyzny, gdzie zakończy się nasze dążenie i pozostanie jedynie Alleluja”. Ten sam autor przeniknięty optymizmem eschatologicznym niejako wykrzyczy: „Niebo to jest życie, życie zwycięskie, życie niewyczerpanie radosne”. Czym jest wiecznie przygotowane mieszkanie ? To pewność, że Bóg o mnie pamięta i zabezpiecza moje istnienie- unieśmiertelniając mnie w swoim Królestwie. Święty Bernard powie, że „jest to kres trudów, ostateczne zwycięstwo, brama życia, dostęp do wszelkiej pewności”. Wydarzenie przejścia jest momentem wejścia w światłość wiekuistą, w której „sprawiedliwość wiernego zabłyśnie jak pełnia południa”.  My już nie musimy zadręczać Chrystusa pytaniem o to gdzie idzie. My już widzimy wyraźniej-pełniej- jesteśmy przyobleczeni w kostium niezachwianej pewności. Nawet dla tych przestraszonych i wątpiących jest zawsze nadzieja na zmianę kierunku drogi. Jak mówił św. Grzegorz z Nyssy: „Moc Boża jest zdolna stworzyć nadzieję tam, gdzie już nie ma nadziei i nawet w niemożliwości jeszcze wskazać drogę”. Każdy ma u góry mieszkanie. Nawet na drzwiach jest wywieszka z naszym nazwiskiem.