piątek, 16 czerwca 2017


Bracia: Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem my, którzy żyjemy, jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie… ( 2 Kor 4, 7-15).

Jest takie mądre opowiadanie o wieśniaku który codziennie na grzbiecie swojego osła dostarczał do wsi wodę w dwóch amforach. Jedno z naczyń było nowe i zdolne pomieścić dużo wody, druga amfora była uszkodzona i przez szczeliny wyciekała woda. Stara amfora czuła się bezużyteczna wobec człowieka który utrzymywał się z dostarczania wody. Mówiła: „Przeze mnie tracisz trud i pieniądze. Kiedy dochodzimy do wioski, jestem w połowie pusta. Wybacz mi moją niedoskonałość i moje rany.” Na co odparł właściciel naczynia: „Popatrz na poboczne drogi. Ile wyrosło tu pięknych kwiatów… Ty każdego dnia podlewasz pobocze drogi- odparł człowiek. Kupiłem paczuszkę nasion kwiatów i posiałem je wzdłuż drogi, a ty, nie wiedząc o tym, niechcący podlewasz je każdego dnia”. Ten piękny obraz pozwala nam zrozumieć przesłanie Apostoła Pawła. Jesteśmy naczyniami- kruchymi, podatnymi na stłuczenia, otarcia, upływ czasu i ostatecznie roztrzaskanie na kawałki. Ale w takich naczyniach Bóg zdeponował najcenniejszy dar, jakim jest wiara. Kiedy czujemy się bezużyteczni, niegodni, słabi i grzeszni, Bóg bierze nas w swoje dłonie i skleja spękania lub przez szczeliny wylewa swoją miłość. „Naczynie” powstaje w dłoniach Boga i jedynym jego przeznaczeniem jest zaspokajać pragnienie świata. „I oto ze zdumieniem odkrywamy, że stymulują nas właśnie zagadkowe okoliczności. Oddychamy tylko wtedy, kiedy czujemy się związani z innymi ludźmi wspólnym celem, wykraczającym poza jednostkę. My, dzieci epoki komfortu, zaznajemy niewytłumaczalnej radości, kiedy na pustyni możemy podzielić resztkę zapasów”(A.Exupery). Czyż nasza egzystencja nie jest taką jałową pustynią ? Pustynią głodnych i spragnionych ludzi. Ludzi łaknących czegoś znacznie więcej, niż  kosz wypełniony po brzegi jedzeniem. Świat już nas przestał sycić… Już człowiek nie wie, co ma skonsumować aby być szczęśliwym. Ewangelia mówi o Wodzie Życia- zaspokajającej wszelkie pragnienie. Chrześcijanin to ktoś, kto potrafić „nawadniać” glebę świata „wodą wiary”. Karol de Foucauld pisał: „Nie wystarczy dawać temu, kto prosi; trzeba dawać temu, kto potrzebuje.” Ostatecznie jesteśmy pięknymi naczyniami- nie ze względu na pragmatyczność i utylitarność- ale dzięki fantastycznemu pomysłowi Boga. Naczynie zna Garncarza i z łatwością odczytuje swoją misję. Simone Weil, napisała: „Ktoś pije szklankę wody. Woda to << kocham cię>> Boga.” To „kocham cię” podaje się dalej i dalej- po jakimś czasie zaczyna na powrót rozkwitać Raj.