sobota, 22 lipca 2017


2 Kor 5,14-17

Bracia: Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

Krzyż i Zmartwychwstanie Chrystusa proklamowane z tak wielką siłą przez św. Pawła było decydującym wydarzeniem paschalnym w dramacie ludzkiego zbawienia. Średniowieczna poezja i utrzymująca jej kroku udramatyzowana liturgia opowiadały o Chrystusie Zwycięskim przedstawiając Go jako Rycerza- Kochanka. Wiele tych barwnych narracji opartych jest na księdze Pieśni na Pieśniami. Piękna postać rycerza, krwawiąca pod drzewem, poraniona od stóp do głowy, rysuje historię pełnego miłości cierpienia z powodu człowieczej duszy, której trzeba spieszyć na ratunek. Szeroka rana w boku Chrystusa- Kochającego rycerza jest komnatą oblubieńca w której odnajduje spełnienie oblubienica jaką jest Kościół. Tę odkupieńczą miłość Boga możemy rozumieć jako samooddanie się. „Bóg nie chciał być Bogiem bez człowieka”- jak pisał F. Baader. Teologia wschodnia niezwykle mocno akcentowała obraz Boga uniżonego i pełnego miłości – Filanthropos, który jak pisał Bierdiajew „był w świecie incognito i to było Jego kenozą.” Ale fakt, że był niejako niezauważalny w swojej boskości, było kosztownym darem miłości znajdującym swój finał jaśniejącym blasku Krzyża. Tu w całej rozciągłości wybrzmiewają słowa Gabriela Marcela: „Kochać jakiś byt, znaczy mówić: Nie umrzesz”. Miłosna aprobata Boża konkretyzuje się w najdoskonalszym i jednym w historii świata akcie Jezusa; nie tylko uwalnia od niemożności kochania, ale miażdży śmierć, ofiarowując nową przemienioną już jakość istnienia. Ewangelia opowiadając o dokonanym triumfie Chrystusa, rozpościera wizję powszechnego zmartwychwstania ludzi- bycia odtąd „nowy stworzeniem”- „niebiańską społecznością zbawionych”. To najpiękniejszy i przeniknięty nadzieją epilog chrześcijaństwa. Malarze, rzeźbiarze, muzycy, poeci i literaci stworzyli niezliczoną liczbę przedstawień zmartwychwstania ludzkości. Odwołam się tym razem do znanego wszystkim dzieła Dantego Boskiej Komedii, i zachwycającego opisu jego Paradiso. Niech XXXIII pieśń poprowadzi nas przez Niebo uchylając niezgłębioną miłość Boga: „Tak że Stworzyciel, zszedłszy z majestatu. Nie wzgardził wmieszać się w między stworzenie. W tym łonie miłość zapłonęła światu, a na nią rozgrzany i wiecznym pokojem wyrósł pąk cudownego kwiatu. Tyś nam jest światła południowy zdrojem, Ty śmiertelnikom na porze spiekoty Jesteś nadziei żyjącym napojem… W Nim, ale własnym malowanym świtem, zjawił się Twarzy Człeczej Wizerunek źrenice w niego wpoiłem z zachwytem… Miłość co wprawi w ruch słońce i gwiazdy.”